Czytelniku! Jeśli zbłądziłeś i trafiłeś tu przypadkiem, to musisz wiedzieć, że jest to kontynuacja innej książki - "Twisted". Jeśli chcesz połapać się w tym, co będzie się tu działo, nadrób najpierw zaległości z pierwszej książki. Odnośnik zostawiam dla Ciebie w "Linku zewnętrznym" i serdecznie zapraszam do odwiedzenia i przeczytania tamtej historii. Nie musisz, możesz próbować ogarnąć wszystko tylko z tej części, ale nie wiem, czy Ci się uda. Jeśli próbujesz - powodzenia ♥.
Do czytelników, którzy trafili tu celowo, oczekując dalszych przygód Drey i Zayna (Drayn? Zrey?) - witajcie kochani ponownie. Przed Wami dalsza część "Twisted".
- - -
Dochodziła północ, kiedy Pedro, który pomógł mi wnieść walizkę do mieszkania przytulił mnie i wyszedł, by zawieźć swoje kobiety do domu.
Cholernie cieszyłam się, że byłam już w swoim mieszkaniu. W swoich czterech ścianach. Sama.
Tego właśnie było mi teraz trzeba. Samotności.
I jedzenia.
Poszłam do kuchni, od razu zaglądając do lodówki. Poza keczupem, masłem, połową butelki mleka, które z pewnością już do niczego się nie nadawało, dwiema puszkami coli i czteropakiem piwa, nie było tam nic wartego mojej uwagi. Ostatkiem nadziei otworzyłam jeszcze zamrażarkę. I sukces! Pół zapiekanki i pizza! Ekstra. Od razu nastawiłam piekarnik i czekając aż się nagrzeje, zaciągnęłam walizkę do pokoju, a kiedy jedzenie już się piekło, rozpakowałam wszystkie rzeczy. Przy okazji sypiąc sobie na panele trochę piachu, który przywiozłam razem z ciuchami. Trudno. I tak jutro muszę posprzątać całe mieszkanie.
Wstawiłam pranie, zjadłam, obejrzałam końcówkę jakiegoś filmu, wyjęłam pranie i rozwiesiłam je, a potem zaczęłam oglądać kolejny film w telewizji. W trakcie zasnęłam.
Myślałam, że jak się obudzę, będę czuła się trochę lepiej. Mniejsze poczucie winy, czy coś takiego.
Nie. Nic.
Czułam się tak samo źle, jak wczoraj. I tęskniłam za tym cholernym domem nad jeziorem.
- Dobra, nie pierdol, Drey, tylko bierz się do roboty - rozkazałam sama sobie. I posłuchałam samej siebie. Przez dwie godziny intensywnie sprzątałam całe mieszanie, łącznie z niewielkim z balkonem, w międzyczasie robiąc kolejne pranie. Zmieniłam sobie nawet pościel, którą również uprałam, jak tylko wcześniejsza partia była gotowa. Całe mieszkanie miałam obwieszone wilgotnymi szmatami. A kiedy już nie miałam w domu nic więcej do roboty, wyszłam po zakupy, bo moje szafki i lodówka świeciły pustkami.
W markecie straciłam zdecydowanie za dużo pieniędzy i kupiłam zdecydowanie za dużo rzeczy. Ledwie doniosłam wszystko do domu, a musiałam wyglądać przy tym naprawdę dziwnie. Ale przynajmniej przez kolejny tydzień nie muszę martwić się o zakupy.
W nagrodę po tak intensywnym dniu, zrobiłam sobie przepyszny obiad.
Niedziela była moim ostatnim wolnym dniem. Jutro wracałam do pracy w niedużym sklepie z książkami, płytami, prasą i innymi podobnym pierdołami. Szału nie było, ale w trakcie roku akademickiego dopasowywali grafik do moich zajęć, więc nie mogłam narzekać.
Wyspałam się do południa, a potem kręciłam się z kąta w kąt, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
Dzwonek do drzwi, który rozdzwonił się po trzynastej, był dla mnie naprawdę dużym zaskoczeniem. Przechodząc obok lusterka w korytarzu poprawiłam się, a potem otworzyłam drzwi.
Erin. Wściekła Erin. Świetnie.
Para niemal buchała jej z uszu i nosa, kiedy bez słowa minęła mnie, wchodząc w głąb mieszkania. Będzie uroczo...
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanficKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018