Liam: Skończyłem już kawę. Gdzie jesteś?
Cholera. Miałam być w galerii pół godziny temu, ale oczywiście zaspałam. Kiedy w pośpiechu pisałam Liamowi, że spóźnię się chwilę, ale już wychodzę z domu, wychodziłam dopiero z łóżka. Teraz tupałam niecierpliwie nogą, wyglądając za okno autobusu, by oszacować jak długo jeszcze zajmie mi droga na miejsce. Za długo.
Ja: Wybacz ♥ Będę za 15 minut. Obiecuję!
Obiecałam chłopakowi, że pomogę mu w wyborze walentynkowego prezentu dla Erin. Obiecałam mu także, że się nie spóźnię. Świetnie, Drey, można na tobie polegać, nie ma co...
W końcu autobus zatrzymał się na moim przystanku, a ja z niego wybiegłam. Uważając, by nie wyrżnąć na błocie pośniegowym, które zalegało na chodnikach, oraz by nie wpakować się pod koła żadnego samochodu, popędziłam do galerii handlowej, od razu udając się windą na drugie piętro gdzie wiedziałam, że czeka na mnie narzeczony przyjaciółki.
- Jestem! - wysapałam, opadając na krzesło obok niego. Od razu rozpięłam kurtkę i ściągnęłam szalik, wciskając go do torebki. Było mi cholernie gorąco!
- Chcesz coś do picia? - zapytał rozbawiony stanem, w jakim się znajdowałam. W ręce trzymał wystawioną w moją stronę butelkę z sokiem pomarańczowym.
- Tak, poproszę - westchnęłam, od razu ją odbierając. Rano nie miałam nawet czasu na kawę, herbatę, czy choćby zwykłą wodę. Za jednym razem opróżniłam całą małą buteleczkę. - Okej! Jestem gotowa. Możemy iść - oznajmiłam chwilę później, kiedy oddech odrobinę mi się unormował.
- To chodźmy, mam kilka pomysłów. - Wstał, a ja zaraz za nim i ruszyliśmy na niekończący się spacer po galerii.
Liam miał klika pomysłów, ale do żadnego z nich nie byliśmy przekonani w stu procentach. Ostatecznie, po mniej więcej półtorej godziny, stwierdziliśmy że coś z biżuterii będzie chyba najbardziej odpowiednim prezentem. Erin ją uwielbiała, a na dodatek doskonale znałam jej gust co do błyskotek. Poszliśmy więc do sklepu jubilerskiego, gdzie spędziliśmy prawie godzinę, ale w końcu wybraliśmy przepiękny wisiorek do kompletu z kolczykami. Byłam pewna, że jej się spodoba. Liam także.
- Dzięki za pomoc, Drey. Bez ciebie zeszło by mi z tym wyborem dwa razy dłużej - powiedział, kiedy wychodziliśmy z zakupami na korytarz galerii.
- Biorąc pod uwagę to, ile na mnie czekałeś, zakończył byś zakupy i tak o tej samej porze - zaśmiałam się. - Ale spoko, od tego są przyjaciele - odpowiedziałam, uśmiechając się.
- Może nawet kiedyś zostaniemy rodziną - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego, ściągając brwi w niezrozumieniu. - Możliwe, że Erin wspomniała mi coś o tym, że ty i mój brat macie się ku sobie.
- Mamy się ku... Ppffft! Przestań - prychnęłam. Chyba trochę zbyt przesadnie, co tylko jeszcze bardziej rozbawiło Payne'a.
- Ja nic nie mówię. - Uniósł ręce do góry. - Ale wiesz, dla mnie i Erin już i tak jesteś praktycznie jak rodzina, więc tak właściwie była by to tylko formalność, gdybyś była moją szwagier...
- Och, zamknij się! - fuknęłam, uderzając go torebką w brzuch. Zaśmiał się w głos na moją irytację, a potem zarzucił rękę na moje ramiona, przyciągając mnie do siebie.
- Może nawet kiedyś zdarzyłby się cud i poszlibyśmy na podwójną randkę...
- Przypomnij mi, proszę, żebym ci już nigdy, NIGDY więcej nie pomagała, okej Payne? - Spojrzałam na niego mściwie, co tylko go rozbawiło.
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanfictionKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018