39. Idź już, Nat.

963 107 41
                                    

Dopiero będąc pod budynkiem Zayna odczytałam wiadomość, jaką otrzymałam od niego dosłownie chwilę po ruszeniu z parkingu pod uczelnią.

Zayn: Mieszkanie jest otwarte, wchodź śmiało.

Skoro tak, to okej. Chociaż nawet z takim zaproszeniem czułam się trochę dziwnie, wchodząc do niego tak po prostu. 

- To ty, Drey? - zapytał z głębi mieszkania, jak tylko zamknęłam za sobą drzwi, od razu przekręcając zamek.

- Tak. Przyszłam sprawdzić, czy jeszcze żyjesz. - Odwiesiłam kurtkę, zdjęłam buty i skierowałam się w stronę, z której dochodził jego głos.

- Jeszcze - mruknął, wychodząc zza rogu sypialni w trakcie zakładania koszulki. - Zdążyłaś na zajęcia?

Nie odpowiedziałam mu jednak, zszokowana tym, co zobaczyłam. Podeszłam do niego i pociągnęłam do góry koszulkę, którą dopiero co ubrał. 

- Cholera, Zayn... - Jego ciało było całe posiniaczone. Spodziewałam się tego skoro mówił, że potłukł żebra, ale nie spodziewałam się aż takiego widoku. Nieprzyjemnie ścisnęło mnie w środku.

- Wiem, robi wrażenie, nie? Karnet na siłkę się opłacił - palnął, za co zmierzyłam go spojrzeniem. - Drey, to nic. - Zabrał moje dłonie od koszulki, którą wciąż trzymałam w górze i opuścił ją, zasłaniając widok swojego poturbowanego ciała. - Nie martw się. - Pocałował mnie w czoło, a potem poszedł otworzyć drzwi, do których właśnie ktoś zaczął się dobijać.

- Cześć, sieroto. - Usłyszałam głos Natalie, jak tylko otworzył. - O Jezusku, wyglądasz jakby ktoś tobą o ścianę rzucił - parsknęła.

- Cześć, Nat. Komplementy od ciebie są jak miód na moje serce - mruknął sarkastycznie, na co dziewczyna się zaśmiała.

- Lubisz to, przecież wiem - odpowiedziała i weszła do mieszkania z jakimś pakunkiem w rękach. Jednak jak tylko mnie zobaczyła, zatrzymała się w pół kroku. - Drey! - zawołała zaskoczona. Zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, trochę dłużej zatrzymując wzrok na mojej koszulce, która tak właściwie była koszulką Zayna. Blondynka uśmiechnęła się, chociaż widziałam jak stara się ten uśmiech powstrzymać. - Gdybym wiedziała, że już wiesz o przygodzie Zayna, nie wtrącałabym się. - Odwróciła się do chłopaka, który wciąż stał przy drzwiach.

- Styles jej powiedział - wyjaśnił.

- No i bardzo dobrze! - zawołała z aprobatą. - Sama bym to zrobiła, gdybym tylko miała do ciebie jakiś kontakt - powiedziała już do mnie. - Ale to kiedy indziej, nie będę dziś dłużej przeszkadzać - dodała, stawiając pakunek na szafce w kuchni. - Zrobiłam trochę więcej obiadu, żeby się z tobą podzielić, łamago - zwróciła się do Zayna. - Spokojnie wystarczy dla dwojga.

- Dzięki, Nat - odpowiedział brunet, otwierając jej drzwi, chociaż blondynka dalej stała w kuchni.

- A, no tak, idę już - zaśmiała się i poszła w stronę wyjścia. - Do zobaczenia, Drey. - Pomachała mi, a potem powiedziała coś cicho do Zayna.

- Idź już, Nat - syknął zirytowany, na co dziewczyna tylko roześmiała się radośnie.

- Smacznego! - zawołała jeszcze, ale kłapnięcie drzwi zamykanych za nią przez Zayna dość mocno stłumiło jej głos. 

Miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale coś czułam, że brunetowi podniosłoby to ciśnienie jeszcze bardziej, niż wizyta sąsiadki. Nie mogłam jednak ukryć rozbawienia całkowicie i chłopak bez problemu je zauważył.

- Kto by pomyślał, że odwiedziny Nat tak cię rozbawią. Jeszcze wczoraj byłaś...

- Och, zamknij się już. - Weszłam mu w zdanie i teraz role się odmieniły. To on był rozbawiony, a ja zirytowana jego komentarzem. Oczywiście bardziej udawałam, niż faktycznie się boczyłam.

(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz