51. Macie, co chcieliście.

1K 96 22
                                    

O - S - T - A - T - N - I

- - -

- Umm... Nie ja go znalazłam - odpowiedziałam. - Zgubiłeś go wczoraj przy barze. Jack go znalazł.

- Jack? - powtórzył Harry, zamyślając się na chwilę. - Ten barman Jack? Twój były Jack? - pytał, z każdym zdaniem coraz wyższym głosem. Na wszystkie pytania opowiedziałam kiwnięciem głową. - Hmm... Kiedy ci go dał?

A ty, cholera, książkę piszesz?!

Zerknęłam szybko na Zayna. Wyglądał na niewzruszonego, ale miałam wrażenie, że tylko udaje. Szczerze, to miałam nadzieję, że udaje. Czy to głupie, że chciałam, żeby był o mnie troszkę zazdrosny?

- Przyjechał dziś do mnie...

- Specjalnie, żeby go oddać? - Harry przerwał mi, patrząc na mnie podejrzliwie. - Skąd w ogóle wiedział, że to moje?

- Ponoć barmanka ma dobrą pamięć do szczegółów i rozpoznała - odpowiedziałam. Spojrzał na mnie tak, jakby mi nie wierzył. - Tak mi powiedział! - zirytowałam się jego niekończącymi się pytaniami. - Dać ci do niego numer, żebyś mógł przesłuchać jego zamiast mnie? - zapytałam, na co on uniósł brwi w zaciekawieniu. - Nie, żebym w ogóle miała do niego numer - wyjaśniłam od razu.

- Nie podoba mi się ten gościu - powiedział poważnie, uderzając przy tym dłonią w blat. - Mówiłem ci to wczoraj, Zayn.

- Mówiłeś - przytaknął brunet, patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się lekko, bo cholera! Był zazdrosny!

- Za bardzo się gapił na Drey.

- Widziałem.

- Jeszcze będą z niego kłopoty, Zayn, ja ci mówię...

- Och, daj spokój z tymi teoriami spiskowymi, Styles! - przerwałam mu, może trochę odrobinę za bardzo się unosząc, kiedy zaczął się nakręcać. - Jack nie będzie żadnym kłopotem, bo doskonale wie, że nie jestem nim zainteresowana - powiedziałam, a potem zwróciłam się do Zayna już dużo spokojniej. - Ty też to wiesz, więc nie musisz być zazdrosny. Chociaż to trochę urocze, że jesteś.

- Nie jestem! - zaprzeczył, ściągając brwi i wykrzywiając twarz w zabawnym grymasie.

- Oczywiście, kochanie - zaśmiałam się, sięgając do jego ręki, którą ścisnęłam lekko.

Harry przez ten krótki czas przyglądał się nam uważnie, a jego mina z podejrzliwej, przeszła w zdezorientowaną, na koniec wyrażając totalnie zaskoczenie.

- NO W KOŃCU?! - zawołał, skacząc spojrzeniem ode mnie, do Zayna. - Proszę, powiedzcie, że to się w końcu dzieje na serio.

Wystarczyło jedno spojrzenie, jakie z Zaynem wymieniliśmy, a Styles już wiedział.

- Dzięki Bogu! - Wyrzucił ręce do góry w triumfalnym geście. - Najwyższa pora, ludzie. To już zaczynało być naprawdę męczące do oglądania. - Obdarzył nas pełnym wyrzutu spojrzeniem. Zayn w odpowiedzi szturchnął go w ramię, prawie spychając go z krzesła. - Ej! Trzeba to opić. Drey, nie masz nic przeciwko kilku więcej gościom, nie? - zapytał, a kiedy wzruszyłam ramionami, odszedł na bok od razu wyciągnął telefon i zadzwonił do Louisa mówiąc mu, by zebrał ekipę i przyjechał "do Malików"...

- Mówiłem, że nie poczeka, aż wyjdzie - zaśmiał się Zayn, nawiązując do naszej rozmowy w aucie.

- Tak, to było do przewidzenia - przyznałam, podchodząc do niego. Stanęłam za nim, obejmując ramionami jego szyję. W głowie cały czas biłam się z myślami, czy powiedzieć mu o tym, że Jack mnie pocałował, czy jednak to pominąć. Z jednej strony teoretycznie nie byliśmy jeszcze wtedy razem, więc chyba nie musiałam. Ale z drugiej strony skoro już i tak o nim rozmawialiśmy, mogłam przyznać się do tego, co się stało. Tym bardziej, że nie chciałam mieć przed Zaynem tajemnic, ani niczego ukrywać.

- Wszystko okej? - zapytał, chyba wyczuwając moje spięcie. Okręcił się na krześle, by być twarzą w twarz ze mną. Chwycił mnie za biodra i przyciągnął mnie do siebie, wprowadzając mnie między swoje nogi. - Drey?

- Jak przyjechał dziś, żeby wybadać czy coś między nami mogłoby jeszcze być. Łańcuszek Harry'ego był tylko pretekstem - powiedziałam, zagryzając wargę w niepewności na jego reakcję. Cóż, nie przekonam się, dopóki mu nie powiem, prawda? - I pocałował mnie - przyznałam w końcu, uważne obserwując jego twarz.  

Zabolało go to. Nie chciał dać tego po sobie poznać, ale widziałam to w jego oczach, w mimice jego twarzy, nad którą na chwilę stracił kontrolę pokazując, że go to dotknęło i zdenerwowało. 

- Odepchnęłam go - zapewniłam, żeby nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości, a potem zaczęłam opowiadać, co stało się w moim pokoju. - Zapytał o mnie i o ciebie. Czy jesteśmy razem. Kiedy powiedziałam, że to co jest między nami jest trochę skomplikowane, zapytał czy może skomplikować to jeszcze bardziej i mnie pocałował - zakończyłam, przyglądając się reakcji chłopaka. - A ja wyrzuciłam go z pokoju - dodałam. Chyba go to uspokoiło, bo przyciągnął mnie do siebie, stykając swoje czoło z moim.

- Lepiej, żeby już więcej nie próbował komplikować spraw między nami - powiedział ostrzegawczo, ciaśniej obejmując mnie w pasie, a ja odetchnęłam z ulgą. - Bo strzelę w twarz każdego, kto choćby spróbuje pocałować moją dziewczynę - dodał, patrząc mi w oczy. A ja wyszczerzyłam się jak idiotka, bo to o mnie mówił. To ja byłam jego dziewczyną.

- Woooow, jesteście tacy uroczy! - zawył Harry, który najwyraźniej skończył już obdzwaniać wszystkich znajomych i wrócił do kuchni. Zignorowałam go jeszcze przez chwilkę, biorąc twarz Zayna w dłonie i pocałowałam go.

Ekipa znad jeziora pojawiła się w moim mieszkaniu w ciągu godziny, a gdzieś w międzyczasie jak się schodzili, zadzwoniłam do Erin, by przekazać jej newsa. Każdy, zarówno Erin z Liamem, jak i fantastyczni ludzie, których poznałam w wakacje nad jeziorem, wyraził swoją radość z powodu mojego oficjalnego związku z Zaynem, podobnie jak Styles rzucając tekstami typu "najwyższa pora", czy "dłużej się nie dało?". Cóż, być może gdyby nie dzisiejsza wizyta Jacka, nie odważyłabym się na przyznanie Zaynowi, że chcę z nim być. Więc prawdopodobnie dałoby się dłużej. Ale cieszyłam się, że nie musieliśmy się o tym przekonywać.

Kiedy byli u mnie już wszyscy, rozłożeni po całym salonie i każdy kto mógł pić, miał otwarte piwo, Niall wzniósł całkiem ładny toast za swojego przyjaciela i "najnowszy dodatek ich pokręconej rodzinki" - mnie. Ostrzegł też bruneta, że ma tego spieprzyć, bo wtedy to on wyleci z paczki, żeby nie stwarzać niezręcznej atmosfery na spotkaniach. Na koniec wszyscy stuknęliśmy się szkłem, pijąc za "rozkwitającą miłość Dreyn". Byłam pewna, że podłapał tą nazwę od Mai.

Co przypomniało mi, że chyba ją również powinnam poinformować o tym, jak się sprawy mają. Bo może i byłam na nią dalej zła, to jednak była moją siostrą, której zależało na moim szczęściu i naprawdę kibicowała mi i Zaynowi.

Siedząc na pufie obok Malika, z jego ręką na moim kolanie, sięgnęłam do stolika po telefon, na którym szybko napisałam do siostry krótką wiadomość.

JA: No, to teraz wszyscy macie, co chcieliście. Możecie sobie nazywać Zayna moim chłopakiem.

-- -- --

T-H-E   E-N-D

(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz