W piątek wieczorem zrobiłyśmy sobie z Erin babski wieczór. Tylko we dwie, w moim mieszkaniu. Razem ugotowałyśmy kolację, którą później zjadłyśmy przy winie. Dwie godziny później i tak zgłodniałyśmy, więc zamówiłyśmy pizzę, z którą rozłożyłyśmy się na środku salonu niby oglądając jakiś film, chociaż nawet nie wiem jaki był jego tytuł, ani o czym był, bo większość czasu po prostu gadałyśmy. Nadal dało się wyczuć, że jeszcze nie do końca wszystko było tak, jak powinno być między nami, ale z każdym spotkaniem i z każdą rozmową było coraz bliżej normy.
- Drey, powiesz mi w końcu, o co chodzi? - odezwała się, kiedy na ekranie telewizora pojawiły się napisy końcowe, tym samym przerywając ciszę, która trwała jakieś pół godziny, bo w końcówce filmu dałyśmy się wciągnąć w akcję.
- Nie rozumiem, o co ma chodzić? - Postawiłam swój i jej kieliszek na podłodze, by móc znowu nalać nam wina do pełna.
- Widzę przecież, że odpływasz co chwila i jesteś jakaś taka... No, nie swoja. Mów - powiedziała tym tonem, który nie chciał słyszeć odmowy.
- Nie, Erin. Nie chcę zaczynać tematu. - Wcisnęłam korek do butelki i odstawiłam ją, a potem podałam kieliszek dziewczynie, unikając jej spojrzenia.
- Hej. - Położyła dłoń na moim kolanie. - Między nami chyba jest okej, nie? Możesz mi powiedzieć wszystko. Nawet, jeśli chodzi o Zayna - powiedziała. - Bo to o niego chodzi, prawda?
Westchnęłam głośno i upiłam dużego łyka wina, a ona się zaśmiała już wiedząc, że się nie myliła.
- Widziałam go. Przedwczoraj. - Odgarnęłam włosy z czoła, opierając się plecami o kanapę. - Myślałam sobie, że to było tylko takie głupie zauroczenie i mi przeszło. Ale jak go zobaczyłam, to... - Pokręciłam głową, spuszczając wzrok. - Czuję się naprawdę głupio, opowiadając ci o swoich uczuciach do twojego byłego - wyznałam rozbawiona.
- Nie przejmuj się. - Potarła moje ramię pokrzepiająco. - Mogę cię zapewnić, że moje uczucia do niego, jeśli kiedykolwiek w ogóle jakiekolwiek były... - westchnęła ze skruchą, zawieszając się. - To już tylko przeszłość. Opowiedz mi wszystko, a później ja ci coś powiem, okej?
Kiwnęłam głową i streściłam jej całą sytuację z kawiarni, wspominając też o moim i Zayna zakładzie i naszej rozmowie, kiedy wyznałam mu prawdę o Erin i Liamie.
- Czekaj. Bo ja nie rozumiem. Skoro ci się podoba i ci na nim zależy, to dlaczego mu odmówiłaś? - Spojrzała na mnie bardzo zdezorientowana. - Pomijając fakt jego zachowania się jak totalny dupek, kiedy powiedział, że mógł cię zaliczyć, ale to było pod silnym wpływem negatywnych emocji i za to przeprosił, więc chyba możemy mu wybaczyć - dodała, w odpowiedzi dostając tylko moje milczenie. - Zaufał ci na tyle, że zaprosił cię na randkę z nadzieją na zgodę, nie odmowę. To już coś, nie?
- Zaproszenie na randkę nie jest kwestią zaufania! - zaśmiałam się. No bo... serio?!
- Oj blondi... - wywróciła oczami. - To nie tak, że powierzył ci swoje życie, albo dziecko, albo auto, a ty go zawiodłaś...
Miałam wrażenie, że Erin w ogóle nie poznała Zayna, kiedy byli ze sobą przez te kilka tygodni... Ale nie chciałam teraz dawać jej wykładu na temat charakteru jej byłego i jak wiele znaczyło dla mnie to, że potrafił się przede mną otworzyć tak szybko i zaufać mi ze sprawami, których nie powiedział nawet jej, swojej dziewczynie w tamtym czasie. Zamiast tego postanowiłam użyć jej słów, jako przykładu. Skoro twierdziła, że zaufał mi z niewielką sprawą, niech będzie.
- No to sama widzisz. Jeśli zawiódł się na mnie, ufając mi z małymi rzeczami, jak może zaufać mi z większymi rzeczami?
- Boże, Drey! - jęknęła, nie wytrzymując z moim uporem. - Wy się nie żenicie, to tylko randka! - zaśmiała się.
- Ale ja bym chciała, żeby coś z tego wyszło, okej? - Westchnęłam ciężko, bo ona w ogóle mnie nie rozumiała. - Jeśli miałabym się z nim umówić, to tylko z myślą, że coś z tego będzie. A nie będę się umawiać wiedząc, że nic nie będzie, bo mi nie ufa! Albo dla samego gdybania. Nie chcę tak, nie mam na to sił.
- Ty naprawdę myślisz o nim poważnie - powiedziała, przyglądając mi się z jakimś dziwnym wyrazem twarzy. - Naprawdę wpadłaś - dodała z uśmiechem.
- Nie wiem, może to głupie. - Wzruszyłam ramionami bezradnie. - Jestem ledwo po dwudziestce, powinnam się bawić, spotykać z facetami, chodzić na randki. A zamiast tego siedzę i chcę tego jednego kolesia, i wpakować się z nim w głębszy związek, a nie niezobowiązujące randkowanie. To głupie i sama sobie zdaję z tego sprawę, bo tak naprawdę znam go ile? Dwa tygodnie? Ale... - zawiesiłam się kręcąc głową, bo to co miałam powiedzieć, było głupie.
- Czujesz, że to ten jedyny - dokończyła za mnie. A ja parsknęłam głośnym śmiechem.
- Boże! Jak powiedziałaś to na głos, zabrzmiało jeszcze głupiej, niż w moich myślach. Ja naprawdę znam go dwa tygodnie!
- Znasz go dłużej... - wytknęła.
- No dobra. - Wywróciłam oczami, zirytowana jej dokładnością. - Rozmawiałam z nim przez dwa tygodnie - sprecyzowałam. - Tak naprawdę rozmawiałam - dodałam. No bo oczywiście, gadaliśmy ze sobą, kiedy był jeszcze chłopakiem Erin. Rzadko i krótko, praktycznie wymieniając tylko jakieś grzecznościowe zdania...
- Drey. Takie rzeczy się czuje. A jeśli ty tak czujesz, to może faktycznie to jest ten. A jeśli czujesz, że to jest ten, to może faktycznie warto spróbować? Nawet, jeśli miałoby nie wyjść i miałoby ci to złamać serce. Przynajmniej będziesz wiedziała na pewno. Czy to nie lepsze, niż zastanawianie się, co by było gdyby?
- Nie wiem, może - westchnęłam. Czułam, że od myślenia o nim za chwilę głowa mi wybuchnie. - No dobra, mów teraz ty, co mi miałaś powiedzieć.
Dziewczyna spięła się przez chwilę i zawahała, przygryzając z nerwów wargę, co tylko bardziej podsyciło moją ciekawość, jednak nie chciałam jej poganiać.
I w końcu, sięgnęła do swojej szyi, wyciągając spod koszuli łańcuszek, na którym zawieszony był piękny, delikatny pierścionek. Spojrzałam na nią zszokowana, oczekując wyjaśnień.
- Liam mi go dał. W ramach obietnicy. Powiedział, że nie widzi dla siebie innej przyszłości, jak tylko ze mną. Ale wcześniej chce wyprostować sprawy z bratem. Na tyle, na ile da się to wyprostować. I ja też muszę z nim porozmawiać, już na spokojnie i przeprosić go za wszystko, a później... - westchnęła, a na jej ustach pojawił się największy, najbardziej radosny uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałam. - A później mi się oświadczy, a ja powiem tak. - Spojrzała na mnie i chociaż jej usta się śmiały, to w oczach widziałam obawę przed moją reakcją.
A ja nie mogłam zareagować inaczej.
Pisnęłam głośno, rzucając się na dziewczynę z gratulacjami i mocno ją przytulając. Bo może i nie do końca podobał mi się sposób, w jaki zeszła się z Liamem ani to, jak się przez to zmieniła nawet, jeśli była to chwilowa zmiana. Ale poza tym, od zawsze uwielbiałam tę parę i mocno im kibicowałam. Liam sprawiał, że Erin była szczęśliwa, jak jeszcze nigdy wcześniej z nikim innym. A jeśli moja przyjaciółka była szczęśliwa, to ja również byłam szczęśliwa.
- - -
Wybaczcie, że tak późno.
Erin chyba wraca do normalności i nie jest już wredną suką.
No i Lerin? Eriam? ♥
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanfictionKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018