Rano Pedro porządnie nas opieprzył za niedotrzymanie słowa. Chociaż i tak spał jak zabity, a obudził się dopiero, kiedy my byłyśmy już pod domem, to jednak dla zasady musiał dać nam wykład o tym, ze jesteśmy nieodpowiedzialne, a on się na nas zawiódł, bo nie dotrzymałyśmy danego słowa. Jak zawsze zrobił z tego dużo większą aferę, niż faktycznie była potrzeba i nawet mama była po naszej stronie. Oczywiście otwarcie tego nie powiedziała, ale kiedy jej mąż nie patrzył dawała nam znaki, żebyśmy to olały i nie przejmowały się tak bardzo jego paplaniną. Zresztą, mężczyzna boczył się na nas zaledwie do południa, a przy obiedzie było już wszystko dobrze. Zaoferował się nawet, że odwiezie mnie do mieszkania.
Gdzieś pomiędzy śniadaniem a obiadem i pomiędzy wypakowywaniem z siatek jedzenia od mamy, które ona i tak chwilę później z powrotem dla mnie pakowała, znalazłam kilka minut, żeby pogadać z Liamem. Byłam ciekawa, czy Zayn już do niego dzwonił i jakoś wolałam zapytać o to starszego z braci. No i chyba dobrze zrobiłam, bo odpowiedź była negatywna, a pewnie gdybym dowiedziała się tego od Zayna, pospieszałabym go, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie powinnam. Liam chyba też nie za specjalnie chciał rozwijać ten temat, bo dość szybko uciął temat. Mogłam się tylko domyślać, że jest zestresowany. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, między innymi o tym, jak znokautował wczoraj Austina, za co go zrugałam, bo gdyby wywiązała się bijatyka, to skończyłoby się to bardzo źle. A potem mu podziękowałam za obronę mojego honoru. Chwilę później mama krzyknęła z dołu, że obiad jest gotowy, więc pożegnałam się z chłopakiem i rozłączyłam.
Zeszłam na dół, dołączając do rodziny, która właśnie zasiadała do stołu.
- Czujesz się tu za bardzo jak gość - skomentowała Maya. - Mogłaś nam pomóc, zamiast dziamdziać przez telefon i przychodzić na gotowe.
- No chyba po to się ma młodsze siostry, nie? - odpowiedziałam, posyłając jej uroczy uśmiech.
- A z kim tak dziamdziałaś? - zagadał Pedro.
Spojrzałam na niego podejrzliwie, bo on nigdy nie zadawał mi takich pytać. Mayę owszem, podpytywał czasem z kim pisze, czy z kim rozmawiała przez telefon. Ale mnie? To się nie zdarzało.
- Z Liamem - powiedziałam w końcu, trochę niepewnie. - A co?
- Nie, nic. - Uśmiechnął się. - Tak tylko pytam. Smacznego.
Coś czułam, że to wcale nie było takie "nic". A może po prostu byłam zbyt podejrzliwa, a on chciał tylko zgadać? Nie musiałam jednak czekać długo, by przekonać się, że moje podejrzenia były słuszne.
- Dziewczyny - odezwał się kiedy skończyliśmy obiad, ale siedzieliśmy jeszcze przy stole i rozmawialiśmy. - A co to byli za chłopcy wczoraj z wami? - zapytał, spoglądając krótko na Mayę, a potem na dłużej zatrzymał spojrzenie na mnie.
- Mówiłyśmy ci, moi znajomi - przypomniałam mu. Wiedziałam jednak, że czasem kiedy wpadał w jeden ze swoich reprymendujących monologów, nie do końca słyszał co się do niego mówi.
- Znajomi? - Spojrzał na mnie z dziwnym uśmieszkiem. Tym samym, który odziedziczyła po nim Maya. I kiedy tylko go zobaczyłam, od razu poczułam, że robi mi się jakoś cieplej. Już wiedziałam, że nie czeka mnie nic przyjemnego dla mnie... - Ja się ze swoimi znajomymi tak nie żegnam - powiedział niby niewinnie, ale doskonale wyczułam podtekst.
- Podglądałeś?!
Ja byłam oburzona, Maya parsknęła śmiechem, a mama kompletnie nie wiedziała o co chodzi.
- Oczywiście, że tak! - odpowiedział, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. - Muszę wiedzieć, z kim się zadają moje córki.
- Och Boże... - jęknęłam, opierając łokcie na stole, by móc schować twarz w dłoniach.
CZYTASZ
(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]
FanficKontynuacja "Twisted". Kiedy wszystko jest już mniej zakręcone, niż było. 05.12.2017 - 24.01.2018