35. Z randki nici.

895 95 35
                                    

Cały wtorek chodziłam jak nakręcona. Nie umiałam nawet udawać, że nie przejmuję się, ani nie stresuję tą randką. A najgorsze było to, że sama nie wiedziałam, czemu aż tak mnie to wytrąca z równowagi... Na szczęście jakoś przerwałam dzisiejsze zajęcia i bardzo sprawnie dotarłam do domu, przez co miałam sporo czasu na uspokojenie i przygotowanie się. Chociaż nawet nie widziałam, w co się ubrać, a wszystko przez to, że nie wiedziałam, gdzie idziemy. Ughhh!! I kiedy tak stałam przyglądając się zawartości mojej garderoby, myśląc na tym, co bym mogła włożyć, rozdzwonił się mój telefon.

Zayn.

Mając nadzieję, że w moim głosie nie będzie słychać tego zdenerwowania, które ciągle uporczywie się mnie trzymało, odebrałam telefon.

- Hej, Zayn - powiedziałam, starając się brzmiąc na spokojną.

- Cześć. - Usłyszałam i już po jednym słowie miałam dziwne wrażenie, że coś jest nie tak. To jeszcze bardziej mnie zestresowało. - Drey, naprawdę przepraszam, ale muszę przełożyć dzisiejszą randkę.

Och.

- Coś się stało? - zapytałam zdezorientowana. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Kompletnie. Trochę... zabolało?

-Nie. Ugh... To znaczy tak jakby. - W tle słyszałam jakieś dziwne hałasy, ale nie mogłam odgadnąć, skąd pochodzą. On sam brzmiał jakoś inaczej. - Nic wielkiego, ale nie dam rady dziś wieczorem... Kurwa - syknął na koniec przez zęby.

- Zayn, co się dzieje? - Przysiadłam na łóżku. - Zaczynam się martwić.

- Nie, naprawę nie musisz - próbował mnie uspokoić. Ale to, jak brzmiał, w ogóle mnie nie uspokajało. - To tylko taki nagły wypadek... rodzinny.

- Jaki wypadek, Zayn? - dopytywałam. Co się mogło stać?

- Nie groźny - odpowiedział zdawkowo. - Wyjaśnię ci wszystko przy najbliższej okazji, dobrze? Przepraszam, Drey, muszę kończyć. Przepraszam.

I zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rozłączył się.

Co się kurwa właśnie stało?

Przez chwilę siedziałam w bezruchu na łóżku, próbując ogarnąć, co zaszło. Nie umiałam. Weszłam w wiadomości i zaczęłam do niego pisać, ale w połowie zrezygnowałam. To bez sensu. Gdyby chciał, powiedziałby mi przez telefon. Jeśli będzie chciał wyjaśni mi przy najbliższej okazji tak, jak powiedział. Skasowałam więc to, co napisałam i zablokowałam telefon, a potem poszłam pod prysznic, bo randka czy nie, musiałam się umyć.

Przez cały czas jednak myślałam o Zaynie i o tym, co mogło się stać. Wypadek rodzinny. Coś z jego mamą? Albo z kimś innym bliskim? Raczej nigdy nie mówił o innych krewnych, nie licząc jakichś opowieści z dzieciństwa. No ale przecież chyba ma jeszcze kogoś oprócz mamy?

Cholera by to wzięła.

Przewiązałam nagie, jeszcze wilgotne ciało ręcznikiem, a potem nałożyłam szlafrok i wyszłam z łazienki do razu do swojego pokoju. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Harry'ego. Jeśli ktoś będzie coś wiedział, to na pewno on, albo Niall, prawda?

Kiedy Styles odebrał, na początku rozmawialiśmy normalnie, jak gdyby nigdy nic. Starając się brzmieć jak najbardziej neutralnie zapytałam, czy nie chciałby wyjść dziś na piwo .

- Ach no tak, przecież z randki nici - cmoknął z niezadowoleniem.

- A ty skąd o tym wiesz? - zapytałam spokojnie, zupełnie normalnie. Przynajmniej miałam nadzieję, że tak brzmiałam.

(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz