14. Tosty i kawa brzmią idealnie.

989 106 26
                                    

Przebudziłam się, czując niewielki ciężar, który nagle pojawił się na mojej talii. Początkowo nie wiedziałam co się dzieje, ani gdzie jestem. Wiedziałam za to, że na pewno nie byłam w swoim łóżku. Podniosłam lekko głowę, rozglądając się wokół na tyle, na ile pozwalała mi ciemność w pomieszczeniu. Leżałam na kanapie w salonie, którą wcześniej rozłożyliśmy z Zaynem, by w większej wygodzie oglądać film. Telewizor wciąż był włączony i grał cicho, będąc tak naprawdę jedynym źródłem światła. Na stoliku przesuniętym pod okno, by umożliwić rozłożenie kanapy, wciąż stały talerze po obiedzie i kubki po herbacie. Leżał tam też mój telefon, a oprócz niego także portfel Zayna i kluczyki do jego auta. Sam chłopak leżał tuż za mną, z ręką przerzuconą przez moje ciało, oddychając spokojnie. 

Zasnęliśmy w trakcie filmu, a biorąc pod uwagę fakt, że to na pewno nie ja przyciszyłam telewizor, musiałam odpaść jako pierwsza. 

Na dłoni chłopaka, która znajdowała się teraz przede mną zauważyłam zegarek, więc ostrożnie przekręciłam go, by dojrzeć aktualną godzinę. Druga czterdzieści dwie.

Spojrzałam na okno, za którym śnieg dalej sypał, tak samo jak przez całe popołudnie, jeśli nie bardziej.

Powinnam teraz obudzić Zayna? Z pewnością stwierdziłby, że powinien wracać do domu i męczył by się na mrozie z odśnieżaniem auta w środku nocy. Równie dobrze mógłby zrobić to rano, kiedy być może śnieg już nie będzie padał. To z pewnością ułatwi sprawę. No i będzie też cieplej, niż o trzeciej w nocy, to więcej niż pewne.

Przestać pieprzyc, Drey. Po prostu chcesz, żeby tu został.

Wkurwiający głosik mojej podświadomości miał rację. Chciałam. Nie powinnam była, ale chciałam. Ciężar jego ramienia wokół mnie był przyjemnym ciężarem, a fakt, że w tym momencie mogłabym się do niego odwrócić i przytulić, później zganiając to na coś, co zrobiłam we śnie, również nie zachęcał mnie do budzenia chłopaka.

Dlatego tego nie zrobiłam. Ułożyłam głowę wygodniej na poduszce, delikatnie cofając się, by móc wtulić się w chłopaka plecami. Jak tylko zetknęłam swoje ciało z ciałem Zayna, jego ramię wokół mnie się zacieśniło, przytrzymując mnie jeszcze bliżej niego. Poczułam, jak moje serce przyspiesza bicie, a na twarz wkrada się uśmiech. I postanowiłam pójść jeszcze dalej. Obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i sama go objęłam, wtulając się w niego całą sobą. Chłopak mruknął cicho i zgiął drugą rękę, która do tej pory wyciągnięta była nad moją głową, kładąc dłoń na moim ramieniu. Teraz byłam dosłownie zamknięta w jego uścisku. Było mi ciepło, wygodnie i najzwyczajniej w świecie po prostu dobrze, więc zamknęłam oczy.

Kiedy ponownie je otworzyłam, w salonie było już jasno. Zayn leżał na plecach, a ja praktycznie na nim, wtulona w niego jak w misia. On obejmował mnie jedną ręką, w drugiej trzymając telefon, przez który rozmawiał z kimś przyciszonym głosem.

- To dobrze, ale nie mogę teraz rozmawiać, stary - powiedział, na chwilę milknąc, by wysłuchać rozmówcy. Słyszałam, jak męski głos coś mówił, ale nie byłam w stanie nawet stwierdzić, czy znam ten głos, co dopiero mówiąc o zrozumieniu czegokolwiek z jego słów. - Nie ma mnie teraz w domu - odezwał się znowu brunet, już trochę zirytowany. Chwilę później spiął się, kiedy mężczyzna po drugiej stronie słuchawki zaśmiał się i wygłosił jakiś komentarz. - Pierdol się - parsknął. - Zadzwonię wieczorem, może ci mózg do łba wróci - dodał i zakończył połączenie. Odrzucił telefon na kanapę za sobą i odwrócił się do mnie, chcąc znowu mnie objąć. Ja jednak stwierdziłam, że pora wyskoczyć z tej bańki mydlanej i odsunęłam się od niego. - Nie śpisz już. - Spojrzał na mnie zaskoczony, zawieszając rękę, którą miał mnie objąć, w powietrzu.

(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz