13. Bierz się lepiej do roboty.

1K 92 20
                                    

Po raz kolejny dołączam piosenkę, przy której sprawdzałam rozdział i jakoś tak ładnie mi się wpasowała. Jeśli macie ochotę, polecam załączyć :)

Enjoy ♥

- - -

Pierwsze co zrobiłam, po wejściu do domu i podłączeniu telefonu do ładowarki, było zrobienie herbaty, bo desperacko potrzebowałam rozgrzania.

- Fajna miejscówka. - Zayn rozglądał się po dość dużym salonie, który połączony był z kuchnią. - To twoje własne? - Spojrzał na mnie, podchodząc pod wąską wyspę kuchenną, oddzielającą jedno pomieszczenie od drugiego i oparł się o blat naprzeciw mnie.

- Chciałabym - powiedziałam, rozmarzonym głosem i odwróciłam się, by wyłączyć czajnik, a potem zalać herbatę. - To mieszkanie Pedro. Odkąd przeniósł się z Mayą do nas na przedmieścia, wynajmował to miejsce jakimś studenciakom. - Złapałam dwa kubki w dłonie i przeszłam z kuchni do salonu, a Zayn za mną. - Potem ja znalazłam tu studia, więc oddał je mnie pod opiekę. Dopóki nie będę robiła tu imprez, na które skarżyli by się sąsiedzi i będę utrzymywała się sama, nie będzie się wtrącał. A i tak czasem zrobią mi z mamą prezent i opłacą czynsz. - Nie przerywając opowiadania poszłam do kuchni po cukier i w końcu usiadłam na kanapie obok chłopaka.

- To on, prawda? - zapytał, stawiając na szklanym stoliku drewnianą skrzynkę-album ze zdjęciami, który trzymałam na półce pod blatem. Na wieczku było zdjęcie całej naszej czwórki ze ślubu rodziców, natomiast na każdym z czterech boków moje oddzielne zdjęcia z mamą, Pedro, Mayą i Erin. Chłopak wpatrywał się teraz w to z moim ojczymem*.

- Tak, to on. - Uśmiechnęłam się, przyglądając się zdjęciu. - Dawałam mu coś na kształt błogosławieństwa, na ich przyjęciu zaręczynowym.

- Mogę zobaczyć resztę zdjęć? - zapytał, a ja od razu wyrwałam mu skrzynkę z rąk.

- Nie! Są tam moje dość kompromitujące zdjęcia. - Wstałam i podchodząc do regału, postawiłam album na najwyższej z półek, na którą mogłam sięgnąć bez krzesła.

- Wiesz, że to dla mnie żadne utrudnienie? - zaśmiał się, ale kiedy posłałam mu mordercze spojrzenie, uniósł ręce do góry. A ja, skoro byłam już przy półkach, wzięłam czystą kartkę papieru i ołówek, kładąc je na stole przed chłopakiem.

- Narysuj mi szkic - poprosiłam. - Chcę zobaczyć, czy tego nie spieprzysz.

- Ranisz moją dumę - odpowiedział z pretensją, ale chwycił ołówek w dłoń, przysuwając kartkę bliżej siebie. - Ma być duży?

- Nie chcę go na pół żeber. - Skrzywiłam się. - Ale nie chcę też, żeby był bardzo mały.

- Okej... - zaśmiał się. - Zrobię taki, jaki według mnie będzie w porządku, a ty zdecydujesz, w którą stronę wolisz pójść.

- Idealnie! - Klasnęłam w dłonie. - A ja w tym czasie zrobię jakiś obiad.

- Idealnie - powtórzył z uśmiechem.

- Tylko nie szykuj się na nie wiadomo co. Rewelacji z pustek w lodówce raczej nie wymyślę, planowałam dziś obiad na mieście - ostrzegłam go i ze swoją herbatą poszłam do kuchni, by poszperać po szafkach. Z zaskoczeniem przyjęłam fakt, że wcale nie jest aż tak strasznie. Miałam makaron, pierś z kurczaka, z której miałam zrobić sałatkę na jutrzejszy wieczór z dziewczynami z uczelni, bazę na sos, jakieś warzywa i ser żółty. A więc zapiekanka! Uwinęłam się ze wszystkim dość sprawnie, tym bardziej kiedy Zayn mi pomógł po tym, jak wykonał wstępny szkic tatuażu.

(un)Twisted [z.m. ff] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz