Rozglądam się po chłopcach, którzy wbiegają na sale, ale nigdzie nie widzę Dylana.
Może i dobrze, że go nie ma, bo chyba nie byłabym w stanie skupić się na treningu.– Dobrze Panowie, proszę usiąść na trybuny.
Dzisiaj to będzie waszą jedyną atrakcją. - powiedział trener do grupki chłopców.– Ale jak to?! - zapytał jakiś chłopak.
Nawet przystojny, miał blond włosy i był lekko umieśniony, w sumie tak jak każdy z nich.
– Tak to. Muszę poprowadzić trening w którym wybiorę kapitankę drużyny!
Wszyscy chłopcy zaczęli się łobuziarsko do nas uśmiechać, co było dość dziwne.
– Uuu... będzie na co popatrzeć - powiedział tym razem jakiś szatyn.
Wszyscy chłopcy skierowali się na trybuny.
Próbuje przekonać się w myślach, że zawsze mogło być gorzej po czym na sale z głośnym hukiem wchodzi nie kto inny jak
Dylan...
PIEPRZONY DYLAN!!
No nie no po prostu kurwa nie!!
Dlaczego On jest taki przystojny?
Te jego ciemne blond włosy i miodowe oczy, oraz te mięśnie, opinające jego koszulkę...
Cholera czy ja musiałam się w nim kochać odkąd pamiętam?– No, no, no kogo my tu mamy... masz szczęście, że nie ma dzisiaj Pana Greeya - powiedział trener do spóźnionego chłopaka.
– Taa, a co on by mi zrobił? - pyta obojętnym głosem.
– No wiesz jesteś kapitanem drużyny, więc wypadałoby dawać przykład kolegom - powiedział trener, wskazując palcem na resztę koszykarzy, którzy wyglądają na rozbawionych całą sytuacją.
– Wszystko pod kontrolą - powiedział chłopak, kierując się w stronę kolegów omijając trenera, a ten jedynie pokręcił głową.
– A Pani Parker czeka na specjalne zaproszenie?- mężczyzna nagle zwrócił się do mnie.
– Nie wiem...- nagle zauważam, że dziewczyny zaczęły już rozgrzewkę, a ja stałam jak głupia.
Bóg wie ile czasu.
Super Wiktoria dobry początek.
– Emm, przepraszam już idę się rozgrzewać. - powiedziałam kierując się jak najszybciej w stronę rozciągających dziewczyn i usłyszałam tylko za plecami "dobrze że się jednak zdecydowałaś" ale olałam to.
***
Gdy już się rozgrzałyśmy i wybrałyśmy drużyny ustawiłyśmy się na swoich pozycjach. Ja zazwyczaj jestem rozgrywającą, więc tam też się udałam.
-Dobrze dziewczęta, dzisiaj wybiorę kapitankę na następny rok, więc musicie dać z siebie sto dziesięć procent- powiedzał trener i każdą z nas obdarzył swoim jakże surowym wzrokiem zatrzymując się na mojej osobie, nieco dłużej.
– Chodź na chwilkę Parker - powiedział nagle terener.
Nie wiedziałam o co chodzi, więc niepewnym krokiem podeszłam do niego.
- Umm, tak?- zapytałam.
- Liczę na Ciebie, nie zepsuj tego. - odpowiedział jak najciszej mógł i odszedł.
Tego się nie spodziewałam...
Pierwszy serw z przeciwnej drużyny odebrałam bez problemu. Dwa podania i za trzecim uderzyłam zdobywając punkt, oby tak dalej Wiki - myślę i już nawet mam gdzieś chłopców, którzy się na mnie patrzą, bo czuję te palące spojrzenia.
Za każdym razem uderzałam czysto w piłkę z taką siłą ,że sama się dziwiłam, chyba to adrenalina.
Już tylko jeden punkt i wygramy, a co najlepsze, ja teraz serwuje. Idę szybkim krokiem odbijać piłkę na linię serwu, patrzę przed siebie, a tam wszystkie oczy chłopców skierowne na mnie. Szczególnie Dylan tak intensywnie mi się przyglądał, że serce zaczęło mi bić tak szybko, że mogłam je usłyszeć, szybko się odwracam.- Skończ to - mówię cicho sama do siebie, podnoszę piłkę i uderzam dość mocno, lecz o dziwo ktoś z przeciwnej drużyny odebrał. Piłka leci na nasze pole, ale nikogo tam nie ma, jedynie ja jestem bliżej, więc podbiegłam, nachyliłam się i odbieram. Słyszę za sobą mocne wyciągnięcia powietrza ,ale nie odwracam się, bo mogę się domyślić, że nadzwyczajnie chłopcy patrzą teraz na moją dupę.
Widzę blondynę, odbijającą piłkę, szatynka odbiera i podrzuca do góry na ostanie uderzenie. Rozglądam się szybko, nikt chyba nie jest w tak dobrej pozycji jak ja, więc podskakuje i uderzam zdobywając punkt, dzięki czemu wygrywamy mecz.- Brawo - mówi jakaś dziewczyna, która ma grube rude włosy i duże zielone oczy.
- Dzięki- mówię szczęśliwa.
- Dobrze, chyba nie muszę mówić kto zostaje kapitanem? - pyta trener.
- Musi trener!- mówią wszystkie dziewczyny chórem.
- Dobrze, Wiktoria Parker gratuluję - mówi i podchodzi do mnie po to, aby poklepać mnie po plecach.
-Nie!! - mówi nagle Moli - ona nie... ja się źle czułam, możemy wybrać kapitanke w następnym tygodniu?- prosi.
Co za dziewczyna, ona nawet grać nie potrafi, a jedyne w czym jest dobra to wskakiwanie chłopcom do łóżka.
- Nie Moli, zdecydowałem. Możecie już iść do szatni, za niedługo dzwonek.- mówi trener i odchodzi.
Moli patrzy na mnie swoim morderczym wzrokiem i podchodzi do mnie. Bardzo cieszę się, że jestem kapitanem, więc ta idiotka nie zepsuje mi humoru.
-Myślisz, że jesteś teraz górą co? -pyta przez zęby.
- Nie, jedynie co myślę, to to, że powinnaś przyjąć w końcu tą wiadomość do siebie, że to ja jestem kapitanem, a nie Ty. - mówię spokojnie.
- Po moim trupie! - syczy i odchodzi machając swoim tyłkiem.
Chcę już iść do szatni, gdy nagle słyszę, że ktoś pochyla się do mojego ucha, a ja nagle dostaje gęstej skórki.
- Masz seksowną pupę. - szepcze Dylan...
Ten Dylan który mi się podoba od 1 klasy liceum, nie wierzę, odwracam się w Jego stronę zapewne dziwnym wyrazem twarzy i widzę, że uśmiecha się do mnie łobuziarsko.
Jednak to nie sen- myślę, kiedy chłopak odwraca się i idzie w kierunku swoich kumpli.
CZYTASZ
Wybór Życia ❤ W.H
Novela JuvenilWiktoria jest zauroczona w Dylanie, odkąd zobaczyła go po raz pierwszy w szkole. Chłopak znany jest z tego, że dziewczyny ma na jedną noc i nie bawi się w związki. Co się stanie, gdy nagle on również zacznie coś do niej czuć ? Mogłoby wydawać się...