Rozdział 35

11K 343 96
                                    

Wpatruje się tempo w ekran telefonu. Dobrze mi tu i teraz, z nim. Mimo że jest czasami dupkiem, ale naprawdę czuję się przy nim bezpieczna i moje uczucia do niego z każdą chwilą są coraz silniejsze...

Ale to co dobre, zawsze musi się kończyć. Tak samo i tym razem.

Jutro przylatuję moja mama, a Chris... Właściwie to nie wiem czy w ogóle będę miała z nim jakiś kontakt... przecież nie jesteśmy znajomymi, którzy się spotykają zazwyczaj wpadamy na siebie przypadkowo... mimo że znamy się bardzo krótko, to naprawdę się z nim żyłam i trudno będzie mi się spać, chociaż wcale tak nie musi być, ale nie jestem na tyle odważna żebym mu to powiedzieć...

Jeszcze by mnie wyśmiał...
Nie no, na pewno by to zrobił. Przecież on nie bawi się w związki....

Tak cholernie mi jest przykro, te chwile z nim były moimi najlepszymi. Najpierw kokardy, później motorówka, a  teraz jeszcze dzisiejsza akcja... może innym wydawać się to trochę głupie i dziecinne, ale dla mnie te chwile są naprawdę bardzo ważne... Mam nadzieję, że dla niego też...
nagle usłyszałam otwierające się drzwi od łazienki, co oznaczało, że Chris już się wykąpał.
Spojrzałam w tamtą stronę i nie mogą oderwać wzroku...

Czemu on mi to robi?!

Jego idealnie ciało po którym spływają krople wody a włosy są w nieładzie, doprowadza mnie do czystego obłędu. Nawet nie chcecie wiedzieć jakie mam teraz myśli... ale zdradzę że nie są grzeczne.

-Napatrzyłaś się już?- zapytał rozbawiony. A ja się zawstydziłam, po czym moich policzkach pojawiły się rumieńce.
Nagle usłyszałam wibracje telefonu i już miałam odebrać kiedy zorientowałam się, że to nie mój telefon.

-Siema- powiedział Chris gdy odebrał.- No wiem. Przecież wiesz, że ja nigdy nie przegrywam. Ile obstawiłeś. Nieźle. Już leży. Jasna sprawa.Widzimy się jutro.- patrzyłam na niego analizując jego słowa, z kim mógł rozmawiać i o czym?

-Chris?- zapytałam niepewnie.

-No.
Przełknęłam głośno gulę w gardle.

-Jutro już jesteś wolny.- staram się nasilić na normalny ton, ale w rzeczywistości było mi smutno.

-Nie zrozumiem...- zmarszczył brwi i zaczął mi się intensywnie przyglądać.

- Jutro wraca moja mama.-wyjaśniłam.

-Tak szybko?- zrobił grymas na twarzy.- A było tak fajnie... ale akurat mi to na rek...umm, ale wiesz jakbyś miała jakiś problem, albo ten typ by znowu się pojawił to masz mój numer i nie wahaj się go użyć...- powiedział i nerwowo przeczesał ręką mokre włosy.

Tylko tyle...
Mam się do niego odezwać tylko jak będę miała jakieś kłopoty...

No tak, czego Ty się spodziewałeś Wiktoria idiotko.

A poza tym powiedział coś w stylu "akurat mi to..." i nie dokończył, bo gwałtownie zmienił temat... Ciekawe co miał na myśli. Może chciał powiedzieć, że akurat mu to zwisa, ale mam to w dupie i chcę ze mną zostać... albo, że się cieszy, że nie musisz ze mną tutaj siedzieć...

-Tak...- powiedziałam słabo.- bądź pewien, że jak będę miała jakieś kłopoty lub cokolwiek, to będziesz pierwszym, który się o tym dowie.- powiedziałam i posłałam mu lekki wymuszony uśmiech.

Pov Chris

Bądź pewien, że będziesz tym "pierwszym". Jej słowa zaczęły chodzi mi po głowie, tym pierwszym tym pierwszym... Ehh, przecież powiedziała to od tak. A ja już myślę, że to coś znaczy... cholera prawie się wygadałem, że jutro mam  walkę nie powinienem w ogóle tak mówić... ale dobrze się składa, że przyjeżdża jej matka, przynajmniej będzie bezpieczna gdy ja nie będę mógł być przy niej... przez te dni, które tutaj jestem złamałem chyba wszystkie swoje zasady których zawsze próbowałem się trzymać i nie łamać. Ale przy niej, tak się nie da... Cholera, tak bardzo chciałbym teraz wyjść z tego domu i zapomnieć... żyć swoim dawnym życiem, ale nie mogę, bo ona jest jak narkotyk, który mnie do siebie przyciąga i jest to silniejsze nawet od mojej silnej woli...chyba muszę ochłonąć...

Wybór Życia ❤ W.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz