Staliśmy tak bez ruchu wpatrując się w siebie.
Nie wiem czemu, ale ani ja, ani On nie mieliśmy najmniejszego zamiaru odejść.-Wiktoria...- Jego głos brzmiał dziwnie, zupełnie obco. Tak, jakby słowa, które zaraz powie były straszne i niebezpieczne.
-Tak?- mruknęłam.
-Chyba muszę Ci o czymś powiedzieć.- zaczął cicho.-wszystko co się wokół ciebie dzieję, to pieprzona gra!
-Nie rozumiem.- zmarszczyłam czoło.- Jaka gra? O czym ty mówisz?
-Zależy mi na tobie.- Jego oczy wwiercały się w moje.-Na tym, żebyś była bezpieczna.
Nie potrafiłam w tym momencie powiedzieć jakiegokolwiek sensownego zdania.
Czekaj! Czy mi grozi niebezpieczeństwo??
-Dlatego proszę, uważaj na Chrisa.
Zmarszczyłam brwi na Jego słowa.
-Dylan... d-dlaczego?- głos mi lekko zadrżał.
-On jest niebezpieczny, nieprzewidywalny. Krzywdzi każdego na swojej drodze, On nie ma uczuć Wiktoria...
-Czemu każdy tak mówi! Ty jako jego przyjaciel powinieneś wiedzieć, że tak nie jest!
-Gdyby tak nie było, nie prosiłbym cię o to.
Tkwiliśmy tak wpatrzeni w siebie. Nigdy nie pomyślałabym, że będę siedzieć w tak pięknym miejscu z osobą za którą szaleje...
-Dlaczego poznałem Cię dopiero teraz?- przerwał ciszę.
-Bo wcześniej byłeś dupkiem, który nie zwracał uwagi na dziewczyny, tylko je zaliczał.-fuknełam.
- Nadal taki jestem.-powiedział
- Teraz taki nie jesteś...
- Bo jestem z Tobą.
Poczułam ciepło na sercu, naprawdę ciszę się, że jestem tutaj teraz razem z nim. Kiedy nie ma na celu kogoś przelecieć.
Nagle usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu, ale nie mojego.
Dylan wyjął telefon z kieszeni i spojrzał w moją stronę. A ja gestem ręki pokazałam, aby odebrał.Pov Dylan
-To nie jest odpowiedni moment.
-Ktoś włamał się do domu, gdy byliśmy na walce Chrisa.- powiedział szybko Matt.
-Co?!!! Wiadomo kto to był?
-Nie, ale Chris pewnie będzie wiedział, więc wracaj do domu gdziekolwiek jesteś.
-Okej... będę za 20minut.
Pov Wiktoria
-Coś się stało?
-Mała awaria w domu. Musimy wracać...
-Jasne
-Przepraszam, nie wiedziałem... - nie dałam mu dokończyć.
-Rozumiem Dylan... naprawdę.- mówię i posyłam mu uśmiech.
Dylan również posłał mi uśmiech i udaliśmy się do samochodu.-Cieszę się, że zgodziłaś się iść ze mną na bal.-powiedział, spojrzał na mnie z łobuziarskim uśmiechem, po czym skupił się na drodze.
-A ja ciszę się, że mnie zaprosiłeś.
Dylan odwrócił się w moją stronę, a w jego oczach mogłam dostrzec... radość i nadzieję?
Wrócił wzrokiem na drogę,i gwałtownie zahamował tak, aż mi torebka wypadła pod nogi.-Kurwa.- warknął.- Nic ci nie jest?- zwrócił się do mnie.
-Nie, wszystko w porządku.-mówię i sięgam po torebkę.
Po 15 minutach byliśmy już pod moimi domem.
Pożegnałam się i wyszłam z auta. Dylan się spieszył i od razu odjechał z piskeim opon. Ja natomiast zaczęłam szukać kluczy, których za cholerę nie mogłam znaleźć...Co jest do... o nie! Musiały mi wypaść kiedy Dylan zahamował...
Chyba będę musiała pojechać po nie. Byłam już w ich domu, więc wiem gdzie mieszka.Zamówiłam taksówkę, więc na miejscu byłam już po 10 minutach. Zapłaciłam miłemu, starszemu panu, który mnie przywiózł, po czym ruszyłam w stronę drzwi.
Stając przed nimi mimowolnie zaczęłam się denerwować...
-Okej spokojnie Wiktoria.-mówię do siebie. Po czym biorę głęboki wdech i wciskam dzwonek.
Usłyszałam czyjeś kroki, które były coraz głośniejsze, po czym ustąpiły. Drzwi zostały otwarte, a w nich stał Chris.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie stał tam cały poobijany.Patrzyłam na niego z przerażeniem w oczach i nie zdołałam wydusić z siebie ani słowa.
-Wszystko w porządku?- pyta spoglądając na mnie i skanując z dokładnością moją twarz.
Jedynie kiwnełam głową twierdząco.
W końcu zapytałam:
-Co ci się stało?
-Nic.-mruknął.
-Jak to nic, przecież widzę.-mówię.
-No przecież mówię, że nic!-warknął,a po chwili dodał.- To nie Twoja sprawa.
Prychnąłam na jego odpowiedź i zapytałam z przekąsem.
-Jest Dylan?
Chris spogląda na mnie marszcząc brwi, a po chwili przybiera objęty wyraz twarzy.
-Wiktoria? Co ty tu robisz?- usłyszałam głos Dylna, dochodzący za pleców Chrisa.
-Hej... ja musiałam zostawić klucze od domu w Twoim aucie...-mówię i spoglądam na Chrisa, który jest... wściekły?
Wow... co za zamiana nastroju.
Pov Chris
Co ona robiła u niego w aucie?
Zresztą, nie obchodzi mnie to...Obchodzi.
Ruszyłem do pokoju. Gdy już tam dotarłem, założyłem bluzę i kaptur na głowę. Zabrałem jeszcze telefon i ruszyłem do garażu, gdzie znajdował się mój motor.
Pov Wiktoria
-Odwiozę cię.-powiedział Dylan.
-Nie,nie,nie... dam sobie radę.
-Przestań. Przecież, to nie problem.
-Nie serio Dylan, nie trzeba, przejdę się.
-Jest już ciemno.
-Nie przesadzaj, mieszkam 20 minut stąd.
Nagle zauważam Chrisa, który schodzi po schodach i mija nas nawet na nas nie patrząc.
Auć.
-Okej, będę spadać.
-Jak wrócisz do domu napisz mi, albo zadzwoń i jeszcze raz, dzięki za dzisiaj.-mówi i posyła mi seksowny uśmiech.
-Ja też ci dziękuję.-powiedziałam, po czym odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.
Szłam już 10 minut,ani jednej żywej duszy. Kurde, trochę się boje, nie powiem.
A na dodatek mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuję.Dramatyzujesz...
Nagle słyszę szelest, więc odruchowo odwracam się w tamtą stronę, ale nikogo nie widzę. Zaczynam szybciej oddychać.
Cholera! A jak tam jest jakiś zboczeniec...
Przyspieszyłam cała wystraszona, gdy ponownie usłyszałam szelest, a do tego łamiące się gałęzie zaczęłam biec.
Biegnę ile sił w nogach, aż w końcu usłyszałam motor, który mało co mnie nie potrącił.
Poprawione przez: @cvtiepie97
CZYTASZ
Wybór Życia ❤ W.H
JugendliteraturWiktoria jest zauroczona w Dylanie, odkąd zobaczyła go po raz pierwszy w szkole. Chłopak znany jest z tego, że dziewczyny ma na jedną noc i nie bawi się w związki. Co się stanie, gdy nagle on również zacznie coś do niej czuć ? Mogłoby wydawać się...