Rozdział 57

7.7K 300 36
                                    

Pov Wiktora

Dzisiaj przez cały dzień się nudziłam... miałam spotkać się z Chrisem, ale coś mu wypadło i nie mógł.

Może to głupie albo i nie, ale... nie mogę bez niego żyć. Cały czas gdy jesteśmy razem nie potrafię się nim nacieszyć, a gdy jesteśmy osobno myślę o nim przez cały czas... w końcu to mój pierwszy poważny związek.

Pov Chris

Przez cały dzień razem z chłopakami szukaliśmy Alana.
W każdym możliwym miejscu, ale nigdzie go nie było.

Gdzie on może się ukrywać?
Niedoceniałem go, aż do dziś.

-Chris, mamy go!- krzyknął w moją stronę Evan.- jest w hotelu przy stacji benzynowej.

-Jedziemy!- powiedzałem niemalże od razu.- Matt masz broń?- pytam, a ten pokiwał głową potwierdzająco.

-Już jest nasz.- mówię wychodząc z chłopakami z domu.

Pov Wiktoria

-Okej to spotkamy się na miejscu.- mówię.

-Jasne.- powiedziała Lena i się rozłączyła.

Odłożyłam telefon i poszłam się szykować. Po 15 minutach byłam już głowa, więc wysłałam jej sms-a, że już wychodzę.

Pov Chirs

-Sprawdziłem, pokój numer 8. -mówi Olivier.

-Dobra, chodźmy.

Zbliżamy się cicho do drzwi, na szczęście Matt wytrzasnął klucze, więc wejdziemy do środka niezauważeni i policzymy się z tym skurwielem.
Wziąłem klucz od Matta i powoli włożyłem  do zamka, po czym cicho przekręciłem. Gdy drzwi zostały otwarte szybko wszedłem z chłopakami do środka.
Zaczęliśmy się rozglądać, ale nigdzie go nie było.

-Kurwa!!- krzyknąłem.

-A to skurwiel, przejrzał nas.-mówi Matt.

Nagle mój telefon zawibrował, wyjąłem go z kieszeni i zacząłem czytać wiadomość.

Miałeś wyjechać, nie węszyć!
Doigrałeś się!

Szybko wybrałem numer do Wiktorii.

-Co jest? -pyta Matt.

-Odbierz. -mówię pod nosem olewając pytanie Matta.

Pierwszy sygnał drugi trzeci.

-Tak.- odebrała.

Jaka ulga... Wypuściłem głośno powietrze z ust.

-Wszystko dobrze?-zapytałem.

-Umm...tak, a coś się stało?-zapytała zmartwiona.

-Nie, po prostu tak pytam.-kłamię.

-Jakoś ci nie wierzę...ale pogadamy później. Teraz muszę kończyć, bo idę spotkać się z Leną.

-Gdzie?- zapytałem niemal od razu.

-Chris...czemu tak dziwnie się zachowujesz?

-Wydaję ci się. To gdzie jesteś?- próbuję się dowiedzieć.

-W knajpce niedaleko plaży...

-Za pół godziny przyjdę po ciebie.- oznajmiam.

-No okej...

-To do zobaczenia.- mówię

-No do zobaczenia.-powiedziała i się rozłączyła.

Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałem na chłopaków, którzy patrzyli na mnie wyczekująco.

-Teraz muszę jechać po Wiktorie, więc spotkamy się w domu.- mówię.

-I kontynuujemy poszukiwania?- pyta Evan.

-Tak, musimy go znaleźć.-wtrącił się Dylan.

Pov Wiktoria

-To co Wiki, zbieramy się?-pyta Lena.

-Tak tak.-mówię.- Tylko zadzwonię do Chrisa, bo miał być za 30 minut.

Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Collinsa. Odebrał od razu.

-Co jest?- zapytał.

Dziwne... a co ma być?

-Nic...po prostu już się zbieramy, więc gdzie jesteś?-pytam.

-Za 5 minut będę.

-Okej, to czekam na zewnątrz.

-Dobra.- powiedział i się rozłączył.

Schowałam telefon do torebki i zaczęłam myśleć czemu tak dziwnie się zachowuje.

-Co jest Wiki?- pyta Lena.

-Nic... Właściwie to ehh...Chirs dziwnie się zachowuje, najpierw do mnie dzwoni i pyta się czy wszystko gra...potem pyta gdzie jestem i teraz narzucił mi wręcz, że po mnie przyjedzie to trochę dziwne, bo nigdy się tak nie zachowywał...

-Uuu. Powinnaś być szczęśliwa, że tak się o ciebie troszczy, a nie narzekasz...- powiedziała rozbawiona Lena.

-No tak, ale...ehh odbija mi.- mówię, ale ona tylko zachichotała.

-Dobra stara, lecę to do usłyszenia.-mówi i całuje mnie w policzek na pożegnanie.

Widzę nagle z daleka nadjeżdżający samochód już wiedziałam, że należy do Chrisa, dlatego nie czekając postanowiłam pójść w jego stronę.

Idę pewnym krokiem rozglądam się przed przejściem przez ulicę, ale nie zauważyłam żadnego samochodu, więc postanowiłam przejść.
Idę, idę, nagle do moich uszu dociera pisk opon. Odwracam się w stronę gdzie usłyszałam ten dźwięk i nim zdążyłam zareagować czarny samochód wjechał prosto na mnie.

Czułam niewyobrażalny ból.

To koniec, umrę.

Słyszałam jeszcze jak ktoś woła moje imię i  jak ktoś biegł. Jak się później okazało, był to Chris, cały czas coś do mnie mówił, był przerażony.

Pov Chris

Siedziałem obok niej. Oddychała. Cała zakrwawiona, ale oddychała. Złapałem ją za rękę. Otworzyła oczy. Spojrzała na mnie i na jej ustach dostrzegłem uśmiech. Sam nie mogłem pojąć mojego szczęścia, gdy zobaczyłem jej otwarte oczy.

Pov Wiktoria

Spojrzałam na niego i mimowolnie na tyle ile pozwalały mi siły, uśmiechnęłam się.
Nagle usłyszałam nadjeżdżającą karetkę. Jak  przez mgłę widziałam lekarzy, którzy zaczęli udzielać mi pomocy. Ale byłam zbyt słaba nie czułam nic, zamknęłam oczy. I usłyszałam jeszcze słowa:

-Tracimy ją! Tracimy...

Później już tylko ciemność.

Poprawione przez: @cvtiepie97




Wybór Życia ❤ W.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz