prolog | 3/4 | hoseok

894 158 21
                                    

Hoseok nie lubił wpuszczać ludzi do swojego mieszkania. Co było dość dziwne dla każdego, kto go znał. Zawsze wykręcał się jakąś drobnostką - a to remont, a to bałagan, a to problem z robakami. Zawsze wtedy kłamał. To mu wychodziło najlepiej.

Kłamał, odkąd pamiętał. Wszystkich przyjaciół, których udało mu się zdobyć, przekonał do siebie wyssanymi z palca bajeczkami. Okłamywał wszystkich. W pierwszej kolejności rodziców i siostrę, którzy o jego życiu wiedzieli tylko tyle, ile sam zdecydował się im powiedzieć. Oszukiwał kolegów i koleżanki z klasy, chwaląc się przygodami, które nigdy nie miały miejsca, zabawkami, a później gadżetami, które w rzeczywistości miał w ręku tylko przez chwilę, gdy zdjął je z półki sklepowej, by zaraz odłożyć na miejsce.

Największym oszustwem, jakim ciągle żył było to, które wmawiał sam sobie. "Jesteś szczęśliwy! Wszyscy cię lubią! Zobacz, jak ludzie pragną twojego towarzystwa!" No, może i faktycznie tak było. Hoseok, jako dusza towarzystwa, potrafił rozkręcić każdą imprezę, załatwić wejście do każdego klubu, a w czasach szkolnych jego umiejętność opowiadania bredni wybawiła klasę od niejednego sprawdzianu.

Ale czy był szczęśliwy? Nie.

Gdy przychodził moment zamknięcia w mieszkaniu, gdy pozostawał sam ze sobą, z jego twarzy znikał wiecznie radosny uśmiech, a cała energia opuszczała go, jakby silny wiatr wywiał z niego cały optymizm. W tym mieszkaniu, które jego rodzice mu zostawili, ginąc w wypadku kilka miesięcy wcześniej, nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca.

Stało się to w najbardziej niespodziewanych okolicznościach. Ta śmierć była wręcz głupia i niedorzeczna. Gdyby opowiedział ją komuś, od razu zostałby uznany za kłamcę, gdyż takie głupoty nie zdarzają się na tym świecie. Tamten dzień miał idealne warunki drogowe. Nawierzchnia nie była śliska, widoczność doskonała, droga pusta. Prawie pięć kilometrów prostego odcinka, na końcu którego na poboczu rosło jedno, jedyne drzewo. I to właśnie prosto na nie wjechał ojciec Hoseoka, wioząc swoją żonę i córkę, gdy nagle dostał takiego napadu kichnięć, że przeoczył moment, w którym powinien skręcić. W tym jednym dniu chłopak stracił całą rodzinę, pozostając w pustym mieszkaniu, które każdą swoją rzeczą przypominało mu o stracie, jaka go dotknęła. Ale nawet o tym kłamał każdego, kto chciał poznać okoliczności wypadku.

Hoseok podejrzewał u siebie jakąś dziwną odmianę depresji. Nie zamykał się w domu i nie rozpaczał zwinięty w kulkę. Lubił wychodzić do ludzi, gdyż na jego widok każdy się uśmiechał, a taki dar wywoływania szczęścia nie trafiał się każdemu. Jednak wystarczyło, że się pożegnał i przekroczył próg, by czarne myśli powróciły. Nie chciał tu nikogo zapraszać, bo obawiał się, że tutaj jego kłamstwa nie będą wiarygodne. Tak, jakby na beżowych ścianach wypisana była cała prawda, z której nie chciał być obnażony. To mieszkanie nie mogło go wydać. Bo co się stanie, gdy wszystkie kłamstwa się poplączą i zagonią osobę, która je wymyśliła, w kozi róg? Hoseok nie chciał wiedzieć.

Ale po kolejnym miesiącu męki w tym miejscu, stwierdził, iż opuszczenie Gwangju i zapewnienie sobie czystej kartki, na której być może pojawi się mniej kłamstw, będzie dobrym pomysłem. Dlatego sprzedał swoje rodzinne lokum i przeniósł się do stolicy, kupując niewielkie mieszkanie z oddzielną sypialnią, małą łazienką z prysznicem i salonem połączonym z kuchnią i przedpokojem. Więcej nie potrzebował, a kiedy zaczął pracować jako bibliotekarz na dwóch uczelniach, był w stanie zapewnić sobie w miarę spokojne życie.

close enough | Min Yoongi / Park Jimin / Jung Hoseok / Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz