Zmęczony wszedłem do bloku, marząc, by iść już spać. Niestety wisiały nade mną te cholerne kolokwia, które napisały dzisiejsze grupy. Powinienem je spalić, chociaż taki byłby użytek z tej bazgraniny, którą mi oddali.
Zatrzymałem się przed windą i wyjąłem telefon z kieszeni. Cztery nieodebrane połączenie. Mama znowu dzwoniła w czasie prowadzonych przeze mnie zajęć. Wziąłem głębszy oddech, by pohamować narastającą irytację.
- Cześć, hyung.
Uniosłem głowę i moje spojrzenie natrafiło na oczy uśmiechniętego sąsiada, mieszkającego nade mną.
Hoseok. Poznaliśmy się, gdy któregoś razu pękła mi torba z zakupami, a on pomógł mi z zaniesieniem wszystkiego do mojego mieszkania.
- Cześć Hobi. Pić ci się zachciało? - zapytałem, wskazując na trzymany przez niego karton mleka.
- Mi nie. Ale moim nowym lokatorom, owszem.
- Lokatorom? - powtórzyłem niepewnie. - Nie mieszkasz czasem w kawalerce?
- Trzy małe kulki się w niej zmieszczą. Choć przyznam, że nie planowałem posiadania kotów.
Drzwi windy otworzyły się, więc weszliśmy do środka, wciskając potrzebne nam przyciski.
- Co więc skłoniło cię do sprowadzenia sobie na głowę takiej odpowiedzialności?
- Pogoda. I pewien chłopak.
Zaskoczony uniosłem jedną brew.
- Chłopak?
- To dłuższa historia.
- Jeśli chcesz, to weź te maluchy i przyjdź do mnie - zaproponowałem, wysiadając na moim piętrze.
Opowieści tego chłopaka zawsze były cholernie ciekawe. Pozazdrościć mu można takiego życia. Poza tym na pewno będzie to lepszy sposób na spędzenie wieczoru, niż dręczenie się kolokwiami.
- Pół godziny i jestem.
Uśmiechnąłem się, po czym podszedłem pod drzwi mojego mieszkania. Powinienem pozamiatać, nim sąsiad przyjdzie. Odstawiłem więc torbę na krzesło i zabrałem miotłę z łazienki. Poprawiłem jeszcze kilka rzeczy, pochowałem naczynia do szafek i usiadłem, czekając na moich gości.
Hoseok zjawił się niemal równo trzydzieści minut od zapowiedzi. Jednak to nie jego dokładność zajęła moje myśli, lecz trzy kociątka, trzymane przez niego na ręce.
- Ten czarny to Moon. Ten biały z kropkami na głowie ma na imię Star, a ten cały biały - Sun.
- Cóż za oryginalne imiona.
- Nie ja je wymyślałem.
- Czuję, że chcę to usłyszeć. Siadaj, a ja zrobię nam herbaty.
Ruszyłem w stronę kuchenki, nalewając do małego garnuszka wody. Jakoś nadal nie mogłem się na tyle ogarnąć, by kupić sobie czajnik. Od cholernych pięciu lat, bo dokładnie tyle mieszkam już w Seulu.
- Nie ma w tej historii nic niezwykłego - stwierdził mój gość, kładąc zwierzątka na podłodze. Szybko zajęły się zabawą włóczką, którą ich właściciel wyjął z kieszeni. - W zeszłym tygodniu wracałem z pracy. Wiesz, jaka była wtedy pogoda. Idealna do brania prysznica na zewnątrz. W każdym razie niedaleko naszego bloku usłyszałem piski i próbowałem zorientować się, co się dzieje. Dźwięki dobiegały od strony chłopaka, który kucał przy murze. Najpierw pomyślałem, że to on je wydaje, ale gdy podszedłem bliżej, okazało się, że to te maluchy. Myślałem, że zabierze je, ale gdy wdałem się z nim w dyskusję stwierdził, że nie może tego zrobić. A wyglądał przy tym tak smutno, że nie myśląc, zaproponowałem zabranie ich. I nie wiem, po jaką cholerę podałem mu swój adres. Znaczy wiem, chciałem być grzeczny i zaproponowałem, że może czasem przyjść się z nimi pobawić. Ale nie sądziłem, że serio to zrobi. Przyszedł z zapasem kociego żarełka i kilkoma zabawkami, między innymi tym kłębkiem. Nazwał je, bo jakoś ja nie miałem pomysłu. I myślałem, że sprawa jest zakończona, ale najwyraźniej się myliłem. To dobry dzieciak, znam go z widzenia, często przychodzi do biblioteki, w której pracuję. Ale on teraz podchodzi do mojego biurka i dopytuje, czy może jeszcze przyjść. Wiesz, że nie lubię nikogo do siebie zapraszać...
Wiedziałem. Hoseok wprost mi powiedział, że ma problem z pedantyzmem i każde naruszenie jego idealnie czystej powierzchni w mieszkaniu, doprowadza go do szewskiej pasji. Dlatego nie chodziłem go odwiedzać, lecz zapraszałem tutaj. Nie rozumiałem jednak, jak to teraz wytrzyma, mając koty, które nie ma co się sprzeczać, trochę brudzą.
- Cóż... Ciężka sprawa. Naprawdę ciężka sprawa...
CZYTASZ
close enough | Min Yoongi / Park Jimin / Jung Hoseok / Jeon Jeongguk
Fanfictioncztery różne osobowości cztery różne przeszłości cztery różne charaktery cztery różne problemy • • • • wiesz, że czwórka niesie ze sobą śmierć? • • • • dziękuję Moni za wymyślenie tytułu ♡