Aniołek chyba oszalał.
Przez szparę w zasłonie patrzyłem, jak chłopak wyjmuje z plecaka kolejne puszki i ustawia je na biurku. Wyglądało to tak, jakby wybierał się na jakiś wielki biwak. I w sumie mogłoby tak być, gdyby nie fakt, że na takie rzeczy dla przeciętnego człowieka było stanowczo za zimno. No chyba że hobbistycznie lata po świecie, zdobywając najwyższe szczyty, wtedy to miałoby sens. Nieeee, przecież on wpadłby w jedną zaspę i byłoby po nim...
Zbity z pantałyku, zapomniałem nawet o poruszaniu ręką na moim przyrodzeniu. O jękach aktorki porno dochodzących z nałożonych słuchawek nie wspominając. Zsunąłem je na szyję i założyłem ręce na torsie, ciekaw, co jeszcze zobaczę.
Aniołek schylił się na chwilę i spod biurka wyjął niewielkie pudełko, do którego włożył puszki. Tak, jakby nie mógł go najpierw wyciągnąć i pakować te metalowe opakowania bezpośrednio z plecaka...
- Co za niemyślące stworzenie... - powiedziałem sam do siebie, kręcąc głową.
Aniołek jakby usłyszał mój komentarz, bo gdy cztery puszki wylądowały w pudełku, wyjął z plecaka jeszcze jakieś rzeczy i dołożył do pakunku. Były jednak za małe, bym zobaczył co to. Doskonale widziałem za to jego uśmiech. Wyglądał, jakby szczęście się z niego wylewało. Ja miałem ostatnio tak błogi uśmiech, gdy zamówiłem sobie porządny masturbator...
Blondyn zakleił paczkę taśmą i zaczął coś pisać na niej. Wtedy straciłem zainteresowanie. Najwyraźniej wysyłał to do kogoś. Może jego rodzina potrzebuje wsparcia i posyła im jedzenie? Czort wie.
Spojrzałem na mój na wpół opadły członek. Chciałem dokończyć zabawę, ale teraz już nie miałem czasu. Lekko rozdrażniony przez zmianę planów, poszedłem do łazienki wziąć prysznic, a po kilku minutach byłem gotowy do wyjścia na nocą zmianę na stacji benzynowej. Założyłem maseczkę i wyszedłem na klatkę schodową, a ku mojemu zaskoczeniu spotkałem tam... aniołka. Zaskoczony patrzyłem, jak kładzie pudełko na wycieraczce mojego sąsiada. Tego samego, który nie tak dawno przeszkadzał mi w zabawie. Gdy się wyprostował, zauważył mnie, co wywołało zmieszanie na jego twarzy.
- Dzień dobry. Ja tylko... - zaczął niepewnie. - To nie jest bomba - dodał szybko, chyba sobie uświadamiając, jak to wygląda z perspektywy obcej osoby.
- No nie wiem, podejrzanie wyglądało, gdy to pakowałeś - palnąłem, nim ugryzłem się w język.
Jego oczy zrobiły się nieco większe, a policzki pokrył rumieniec.
- Sąsiad zza okna? - zapytał cicho. - Chyba musi pan bardzo nie lubić słońca, skoro ciągle ma pan zasłonięte okno.
Uświadomiłem sobie, że nie powinienem mówić do niego tak nieformalnie. Mógł wyglądać na młodszego, ale w sumie nie można z góry zakładać takich rzeczy.
- Po prostu dziwnie się czuję, gdy pomyślę, że cały czas mielibyśmy na siebie patrzeć.
Przekręciłem w końcu klucz, zamykając w ten sposób drzwi, po czym ruszyłem w stronę schodów. Blondyn natomiast skierował swoje kroki do windy. Zszedłem więc kilka stopni i poczłapałem w miejscu, by myślał, że nadal schodzę, a gdy usłyszałem, że nie ma go już na naszym piętrze, szybko się cofnąłem pod drzwi sąsiada. Musiałem wiedzieć, co to. Ciekawość nie dawała mi spokoju. Nie planowałem tego co prawda otwierać, bo może naprawdę wyleci w powietrze. Kurwa, ale jeśli wysadzi jego mieszkanie, to moje też. CZY MOJE PENDRIVY SĄ BEZPIECZNE?
Pochyliłem się, by odczytać wiadomość, nasmarowaną czarnym markerem.
"Mam nadzieję, że kociaki są grzeczne. Pomyślałem, że trochę pomogę, skoro przejął Pan moje obowiązki. Dziękuję! Park Jimin"
- Park Jimin - przeczytałem jeszcze raz, tym razem na głos i spojrzałem na ekran telefonu, by wiedzieć, jak bardzo będę miał przejebane przez spóźnienie. Póki co wróżę sobie pięć minut, ale kto wie, co jeszcze mnie zaskoczy po drodze.
CZYTASZ
close enough | Min Yoongi / Park Jimin / Jung Hoseok / Jeon Jeongguk
Fanficcztery różne osobowości cztery różne przeszłości cztery różne charaktery cztery różne problemy • • • • wiesz, że czwórka niesie ze sobą śmierć? • • • • dziękuję Moni za wymyślenie tytułu ♡