Nie mogłem ruszyć ręką.
W panice starałem się zmusić moją kończynę, aby poruszyła się zgodnie z moją wolą, jednak paraliż nie ustępował.
Cofnąłem się o kilka kroków, sycząc, bo kawa z roztrzaskanego kubka zaczynała docierać do moich stóp. Na szczęście spora ilość mleka ostudziła ją na tyle, by nie narażała mnie na oparzenia.
- Hyung...
Usłyszałem, jak Jimin wstaje od stołu, aby podejść do mnie, jednak powstrzymałem go ruchem ręki.
- Sam posprzątam. Po prostu... daj mi chwilę.
Młodszy nie usiadł ponownie, lecz stał jakieś dwa metry ode mnie. Nie chciałem na niego spojrzeć. Bałem się, co zobaczę w jego oczach. Współczucie? Smutek? Czy raczej niezadowolenie i niechęć? Może nawet złość?
- Przepraszam. To był twój ulubiony kubek - powiedziałem cicho, starając się nie myśleć o tym, co maluje się teraz na twarzy Jimina.
Zamiast odpowiedzi, chłopak pokonał dzielący nas dystans i delikatnie wtulił się w moje plecy.
- To tylko kubek, hyung. Ty jesteś dla mnie ważniejszy. Proszę, nie obwiniaj siebie za taką drobnostkę. I nie smuć się. Tylko na chwilę tracisz nad sobą kotrolę. To zaraz przejdzie.
Jego dłoń niezwykle delikatnie ujęła moją, której nadal nie mogłem zmusić do choćby poruszenia palcem. Jego uścisk czułem tak, jakby kończyna była obca. Po całym ciele przebiegł mi dreszcz.
- Teraz tracę tylko na chwilę. Ale... co, gdy którymś razem stracę ją już na zawsze? - szepnąłem, przymykając oczy.
Młodszy nie potrafił mi na to odpowiedzieć. Zamiast tego stał przytulony do mnie, a ja wpatrywałem się w powoli nieruchomiejącą plamę kawy.
- Nawet jeśli będziesz już tylko leżał w łóżku, hyung, i tak cię nie opuszczę - szepnął w końcu, a ja ponownie wzdrygnąłem się przez wizję mojej nieuniknionej przyszłości. - Będę zawsze przy tobie, cokolwiek się wydarzy, bo cię kocham. Wiesz o tym, prawda hyung?
Tym razem to ja milczałem. Jednak powoli zaczynałem czuć, jak powraca władza w mojej ręce. Najpierw ją zgiąłem w łokciu, potem sprawdziłem każdy palec.
- Już w porządku. Dokończ śniadanie, ja sprzątnę.
Chłopak posłusznie wrócił do stołu, a ja wyjąłem szufelkę, po czym zebrałem ostrożnie większe resztki kubka oraz zmiotłem te mniejsze. Papierowymi ręcznikami starłem mokrą plamę, ale mój uparty chłopak przyniósł ścierkę do podłóg, namoczył ją i wytarł, tłumacząc cicho, że nie chce lepiącej się plamy w naszym mieszkaniu. Kiedy tak klęczał przy mnie na podłodze, nie mogłem się powstrzymać, by go do siebie nie przytulić. Był taki cierpliwy i dzielny.
- Jesteś największym szczęściem, jakie mogło mnie spotkać, Jiminnie. Przepraszam, że w zamian jestem dla ciebie ciężarem - szepnąłem, a młodszy wtulił się mocno we mnie.
- Nie jesteś, hyung. Nie przejmuj się tym kubkiem. I swoją chorobą. Będziemy razem walczyć o twoje zdrowie - powiedział i choć już nie raz mnie o tym zapewniał, jakoś niepokój o jego nagłe odejście ciągle pozostawał w moim sercu.
- Byłoby ci lepiej z kimś, kto może z tobą naprawdę dzielić przyszłość - szepnąłem wbrew sobie. Ciągle go odpychałem, jednocześnie bojąc się, że za którymś razem zrobię to za mocno i naprawdę ouczuciam
Przez chwilę panowała między nami cisza, która przedłużała się wręcz niepokojąco. W końcu jednak Jimin odsunął się i położył dłonie na moich policzkach, zmuszając tym samym do patrzenia w te piękne oczy.
- Hyung, nie odejdę. Uwierz w końcu w moje uczucia. Kocham cię, słyszysz? Wzięliśmy przecież ślub, a to znaczy, że chcę spędzić z tobą każdy dzień, jaki jest nam dany. I przestań mnie zniechęcać, bo ci się to nie uda.
Po tych słowach, ku mojemu jeszcze większemu zaskoczeniu, pocałował mnie z taką pasją, jaką czuło moje serce, kiedy ten uroczy osobnik znajdował się w pobliżu.
_______
Hej, przypominam, że w ogłoszeniu możecie nadal pisać komentarze, kogo ocalimy na koniec serii :>KS
CZYTASZ
close enough | Min Yoongi / Park Jimin / Jung Hoseok / Jeon Jeongguk
Fanfictioncztery różne osobowości cztery różne przeszłości cztery różne charaktery cztery różne problemy • • • • wiesz, że czwórka niesie ze sobą śmierć? • • • • dziękuję Moni za wymyślenie tytułu ♡