sixty | yoongi

446 108 51
                                    

Deszcz zacinał o szyby, sprawiając, że widok za oknem zmienił się w szare plamy. Ciężko było rozróżnić ludzi, którzy zlewali się w jedną masę, ukryci pod parasolami lub osłaniający głowę gazetą zakupioną tylko w tym jednym celu. Choć niewiele mogłem zobaczyć, wiedziałem, co widnieje za szybką. Szeroka ulica pełna samochodów. Ludzie zajęci swoim życiem. Sklepiki naprzeciwko, z których każdy oferował inne drobiazgi, zachęcając potencjalnych zainteresowanych przechodniów do wstąpienia na kilka minut, aby zakupili kilka sztuk niepotrzebnych im rzeczy.

Uniosłem filiżankę i upiłem łyk mojej orzechowej kawy, po czym spojrzałem na zegarek. Mój przyjaciel spóźniał się już piętnaście minut. Zacząłem martwić się o niego, ale akurat drzwi kawiarni uruchomiły mały, srebrny dzwoneczek, oznajmujący przybycie nowego klienta. Taehyung naprawdę był modelem, co udowadniał nawet teraz, ubrany w elegancki i raczej drogi płaszcz. Od jakiegoś czasu na mieście pojawiały się plakaty z jego twarzą, przez co widziałem go na niemal każdym kroku.

Chłopak zauważył w końcu moją siedzącą w kącie osobę i natychmiast skierował się w tę stronę. Po drodze powiedział tylko coś do kelnerki, która kręciła się przy stoliku opuszczonym już przez gości.

- Cześć hyung! - zawołał radośnie, zajmując miejsce na kanapie tuż przy mnie, ignorując fotel, który powinien zająć.

- Już miałem wstać i wyjść - powiedziałem z lekkim uśmiechem, upijając kolejny łyk tego czarnego daru niebios.

- Niestety poruszanie po mieście stało się dużo trudniejsze, gdy na każdym kroku można mnie spotkać. Ale spokojnie, hyung. Następnym razem dostarczę ci moją tekturową podobiznę, byś nie siedział sam.

Prychnąłem, choć rozbawiła mnie ta uwaga. To spotkanie z Tae miało mnie trochę oderwać od smutnej codzienności, w której czekały mnie same problemy.

- No to opowiadaj, jak to jest, kiedy stajesz się sławny - zażartowałem, czekając, aż po prostu opowie, co u niego nowego.

Młodszy jak zawsze gadał sporo, jednak tym razem z sensem, co było miłą odmianą od jego dawnej nielogiczności. To był ten typ, który od opowieści o nowej zabawce, przechodzi do historii myśli filozoficznej. Ale jak widać te jego dygresje teraz już nie stanowiły dla mnie problemu.

Młoda kelnerka szybko przyniosła do naszego stolika dwie kawy i ciastka, które Tae zamówił, nie uznając odmowy z mojej strony na takie zachowanie. Tłumaczył się, że to wyraz jego wdzięczności za pomaganie mu w ukończeniu przykrego procesu edukacji.

Od słowa do słowa, od ciastka do ciastka, od jednego łyku do drugiego, powoli czas mijał nam na przyjemnej rozmowie. W końcu mogłem wyrzucić z głowy moje złamane przez Jimina serce, chorobę Hoseoka i problemy, jakie miałem przez Jeogguka i nasz związek. Nie lubiłem tego tak nazywać, bo jak dla mnie był to po prostu układ, który miał zadowolić tego dzieciaka, a przy okazji pomóc odnaleźć mi w samym sobie pokłady pozytywnych uczuć. Coraz bardziej wątpiłem w naszą relację, jednak zostawienie go teraz, gdy potrzebował wsparcia, byłoby po prostu nie fair. Zresztą, miałem o nim niemyśleć. On pracuje teraz w jednej z tych swoich prac, a ja powinienem skoncentrować się na Taehyungu.

- Nie słuchasz mnie, hyung - powiedział nagle mój przyjaciel, robiąc przy tym przesadnie oburzoną minę. - Ja ci opowiadam o tragicznej śmierci mojego iPhone'a w toalecie, a ty nadal się uśmiechasz, hyung.

- Słuchałem. Po prostu cieszę się, że cię widzę - zapewniłem spokojnie, choć faktycznie na moment się wyłączyłem.

- Cieszysz się, bo mnie widzisz? - powtórzył po mnie, przysuwając się nagle trochę bliżej. - To urocze, hyung! Urocze i kochane!

Nim zrozumiałem, co się dzieje, młodszy nagle sięgnął moich ust, składając na nich delikatne muśnięcie swoich warg. Moje serce przyspieszyło.

close enough | Min Yoongi / Park Jimin / Jung Hoseok / Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz