Cześć wszystkim cierpliwym czytelnikom!
Wracam, choć wiem, że będzie mi ciężko pisać, bo niestety najbliższe dwa tygodnie zapowiadają się masakrycznie. Ale postaram się dokończyć to ff zgodnie z planem. Dlatego trzymajcie za mnie kciuki, proszę! I zapraszam na kolejny rozdział.KS
###
Nie do końca potrafię wyjaśnić, co mną kierowało. Może chciałem się po prostu zabawić... Nie. Sam siebie okłamuję. Wiem, co mną kierowało. Strach.
Stojąc w sklepie przed półką z alkoholem, wybierałem trunki patrząc jedynie na ceny. Chciałem jak najwięcej za jak najmniej, by zalać cały ten strach. Bo odkąd dowiedziałem się, co mnie czeka w przyszłości, cały czas się bałem.
W pierwszym odruchu miałem ochotę rzucić wszystko, wziąć plecak, spakować do niego najpotrzebniejsze rzeczy i po prostu ruszyć w świat. W taką jedną, wielką podróż, dzięki której przeżyję to wszystko, co mógłbym przez całe życie. Jednak mój zapał szybko zgasł, gdy pomyślałem sobie, jak wielką tęsknotą, a zarazem bólem będą dla mnie takie wspomnienia, kiedy już nie będę mógł nic robić. Poza tym jest jeszcze Jimin.
Ten blondwłosy chłopak, który wywoływał we mnie pozytywne uczucia, sprawiając całą swoją postawą, że człowiek chciał się nim opiekować, był gotowy na to, by ze mną zostać. Z chorym, który nie będzie mógł go rozpieszczać, a jedynie stanie się problemem. I znowu - z jednej strony nie chciałem tego, by przy mnie był. Skoro mam mu sprawiać kłopoty, lepiej by ulokował swoje uczucia w kimś innym, kto da mu więcej szczęścia niż ja. Ale z drugiej... bałem się zostać sam. Musiałem nauczyć się żyć z myślą, że zawsze będę dla kogoś problemem.
Takie myśli doprowadzały mnie do obłędu. Tyle sprzecznych uczuć, te wszystkie niepewności i strach... W końcu musiało się to skończyć na tanim i skutecznym środku zapomnienia.
Będąc w mieszkaniu, pierwsze co zrobiłem, to nakarmiłem koty, ciesząc się, że mają teraz drugiego właściciela, który bardziej ode mnie o nie dba. Dopiero po tym usiadłem do stołu, aby zacząć otwierać kolejne butelki i po prostu w naprawdę niebezpiecznie szybkim tempie opróżniałem kolejne opakowania.
Strach powoli zmieniał się w nieco inne przeżycia. Z każdym kolejnym łykiem coraz bardziej bawiło mnie to wszystko. Łzy rozpaczy przechodziły w łzy nieuzasadnionej wesołości. W pewnym momencie wpadł mi nawet genialny pomysł do głowy. Po prostu się zapiję na śmierć. Nie będę cierpiał, nie będę dla nikogo problemem, nie będę musiał się martwić o pieniądze na leczenie. Po prostu się zabiję.
Nie wiem, która to już opróżniona butelka upadła na podłogę, gdy usłyszałem w drzwiach przekręcający się zamek. Tylko jedna osoba miała klucz. A nie, dwie. Ale Yoongi nie używa go, gdy wie, że nigdzie nie wyjechałem. Nawet pijany potrafiłem skojarzyć fakty i nie zaskoczył mnie widok Jimina w progu.
- Hyung - powiedział, momentalnie wyglądając na przerażonego.
Nie masz się czego bać, Jimin. To ja umrę za kilka lat. Ty korzystaj z życia.
Chciałem mu to powiedzieć, ale chyba z moich ust wyszedł tylko bełkot, bo młodszy zaraz do mnie podbiegł. A łzy w jego oczach sprawiły, że natychmiast chciałem go przytulić i przeprosić za martwienie go.
No ale nie zdążyłem, bo nim Jimin mnie dotknął, poczułem nagle, jak obraz sprzed moich oczu znika, a moja głowa robi się coraz cięższa. W ostatnim momencie świadomości poczułem tylko, jak uderzam w coś twardego.
CZYTASZ
close enough | Min Yoongi / Park Jimin / Jung Hoseok / Jeon Jeongguk
Hayran Kurgucztery różne osobowości cztery różne przeszłości cztery różne charaktery cztery różne problemy • • • • wiesz, że czwórka niesie ze sobą śmierć? • • • • dziękuję Moni za wymyślenie tytułu ♡