Chyba mam jakieś zdolności destrukcyjne, bo za co bym się nie wziął, jakiej decyzji nie podjął, za każdym razem wszystko leci na łeb, na szyję. Podróż moja i Jimina musiała się skończyć szybciej, niż się zaczęła, choć siedząc w mieszkaniu, miałem o czym myśleć, wspominając cudowne dni w Japonii. Gdybyśmy tylko mogli cały czas tak żyć...
Ale niestety obowiązki były ważniejsze. Obaj musieliśmy iść do pracy. Mnie ponownie przyjęto do bibliotek, bo jakoś nikt się nie garnął by zająć moje stanowiska. Co prawda na nieco gorszych warunkach przez to moje nagłe rzucanie wszystkiego, jednak miałem nadzieję, że z czasem współpracownicy przestaną na mnie kręcić nosem. Jimin natomiast dostał staż na uczelni w dziale promocji, więc mogliśmy spędzić ze sobą trochę czasu, kiedy przychodził czas na przerwę obiadową. Nikt nie wiedział o naszym związku, dlatego zachowywaliśmy się po prostu jak znajomi, którzy poznali się w bibliotece. Gdyby się nad tym zastanowić, właśnie tak powinno być - Jimin miał być dla mnie tylko jednym z setek studentów, którzy przychodzili wypożyczyć książki lub posiedzieć w czasie przerwy w klimatyzowanych pomieszczeniach. A tak naprawdę stał się dla mnie wszystkim. Rodziną, którą straciłem po wypadku i miłością, której oddałem całe serce. Szkoda tylko, że moja choroba dodatkowo kładła cień na to wszystko.
Jiminnie był naprawdę dzielny. Choć po śmierci mamy było mu cholernie ciężko, a ja powinienem go wspierać, zawiodłem, popadając w rozpacz przez oznaki mojej choroby. Teraz, gdy szok minął, czułem się okropnie z tym, że musiał być dla mnie wsparciem, którego sam potrzebował. Starałem się jakoś mu to wynagrodzić, okazując miłość na każdym kroku, kiedy byliśmy sami, jednak ciągle czułem, że to za mało. W końcu był dla mnie tak kochany... Dlatego postanowiłem zrobić mu niespodziankę.
Planowanie akcji i załatwienie wszystkiego potrwało tydzień, z uwagi na to, że musiałem wszystko trzymać w sekrecie, jednak w końcu się udało. Yoongiego rozbawił cały ten pomysł, ale zgodził się przyjść razem z Jeonggukiem i kotami (które ostatnio raczej przesiadywały w trójkę w jego mieszkaniu, niż u mnie). Przyjaciel Jimina nic na to nie powiedział, jedynie przewrócił oczami, więc ciężko było ocenić, co o tym pomyślał. W każdym razie zabrał Jimina w sobotę na zakupy, podczas gdy ja i Yoongi (specjalnie wziął sobie wolne, aby mi pomóc, choć cały dzień jęczał, że będzie miał zaległości w projekcie) przygotowaliśmy mieszkanie.
Późnym popołudniem Jeongguk dał nam znać, że są już blisko, dlatego zaprzestaliśmy walczyć z kotami o to, by dały sobie założyć obróżki z kokardami i po prostu założyliśmy przygotowane ubrania. Kiedy drzwi się otworzyły i stanął w nich mój chłopak, zaniemówił. Mieszkanie było przystrojone wydrukowanymi zdjęciami z Japonii i kilkoma z wcześniejszego okresu, które wisiały na kablach pełny światełek, przypięte drewnianymi spinaczami. Ja sam stałem w hanboku, uśmiechając się do niego radośnie, podczas gdy Jeongguk złapał Jimina za rękę i zaprowadził do sypialni, aby i mój ukochany mógł się przebrać. Gotowy, ubrany w kolorowy strój, wrócił do nas zdezorientowany.
- Ale co to wszystko jest, hyung?
- Nic wielkiego. Po prostu nasz mały ślub.
Chłopak nie wiedział co powiedzieć, więc po prostu przytulił się do mnie i rozpłakał, przez co nasza prowadzona przez Yoongiego ceremonia musiała się przesunąć o pół godziny, aby uspokoić młodszego pana młodego.
- Ale... skąd taki pomysł, hyung? - zapytał, ocierając ostatnie łzy.
- Po prostu chciałbym być twój już na zawsze. Nawet jeśli tylko nieformalnie. Bo kocham cię całym sercem, mój Jiminnie.
CZYTASZ
close enough | Min Yoongi / Park Jimin / Jung Hoseok / Jeon Jeongguk
Fanfictioncztery różne osobowości cztery różne przeszłości cztery różne charaktery cztery różne problemy • • • • wiesz, że czwórka niesie ze sobą śmierć? • • • • dziękuję Moni za wymyślenie tytułu ♡