Rozdział 10: Urodziny w Pokoju Życzeń

1K 69 108
                                    

Hermiona

Trzeci tydzień września. Czas zleciał niesamowicie szybko. Jesień powoli zaczęła wkraczać w mury Hogwartu. Mimo że na dworze jeszcze było całkiem ciepło, to co jakiś czas padał deszcz.

Dzisiaj akurat było ciepło i słonecznie. Hermiona siedziała w swoim ulubionym miejscu, opierając się o drzewo. Od strony jeziora wiał lekki wiatr, ale nie przeszkadzał Gryfonce. Wertowała książkę od zaklęć, szukając informacji na temat zaklęć gospodarczych. Usiłowała zmusić do tego Harry'ego i Rona, ale w końcu dała sobie spokój. Chłopcy twierdzili, że mają cały weekend na napisanie eseju i na spokojnie zdążą. W co wątpiła, bo pewnie zabiorą się do roboty w ostatniej chwili. Wtedy będą ją błagać o pomoc.

Dzisiejszy dzień był wyjątkowo szczególny dla Hermiony. Skończyła osiemnaście lat. Jednak jej przyjaciele sprawiali wrażenie, że o tym zapomnieli. Od samego rana wyczekiwała życzeń. Złożyła je tylko Łucja, zaczepiając ją przy śniadaniu. Przy okazji poznała jej koleżankę z roku, Piper. Dziewczyna okazała się bardzo miła. Również dołączyła się do życzeń i wymieniły parę zdań.

Westchnęła cicho. Zbliżało się ku wieczorowi. Nie ukrywała, że była zawiedziona.

- O nie - mruknął Harry, patrząc gdzieś przed siebie.

Spojrzała na niego pytająco i podążyła za nim wzrokiem. Okazało się, że w ich kierunku zmierza trójka Ślizgonów. Na widok jednego z nich uśmiechnęła się szeroko. Wstała i ku zdumieniu swoich przyjaciół podbiegła do bruneta, zarzucając mu ręce na szyję. Edmund zaśmiał się i podniósł do góry, obracając się.

- Wszystkiego najlepszego, Herm - powiedział, odstawiając dziewczynę na ziemię.

- Pamiętałeś! - pisnęła, wtulając się w niego.

- Oczywiście, jak mógłbym zapomnieć? Chciałem cię dzisiaj gdzieś zabrać, żebyśmy mogli pobyć sam na sam, ale Ginny...

Urwał, bo Blaise szturchnął go w bok, posyłając znaczące spojrzenie. Malfoy uśmiechał się dziwnie, prowadząc małą bitwę na spojrzenia z Harrym, a Ron słuchał tego wszystkiego z szeroko otwartymi oczami, wgapiając się w bruneta.

- Co Ginny? - zapytała podejrzliwie Gryfonka, marszcząc brwi.

- Nic, nic - zapewnił szybko, ale tego nie kupiła.

- Brawo, stary. Schrzaniłeś - mruknął blondyn.

- Macie mi coś do powiedzenia? - zapytała, odsuwając się lekko i krzyżując ręce.

Omiotła Ślizgonów spojrzeniem, a oni popatrzyli po sobie, jakby się na coś bezgłośnie namawiali. Teraz już miała pewność, że coś ukrywają. Wreszcie Edmund westchnął.

- Bo chodzi o to, że...

- Czekaj, moment - przerwał mu niespodziewanie Ron, wstając. Harry zrobił to samo. Oho, zaczyna się, pomyślała. - Czy ty właśnie rozmawiasz Z NIMI normalnie?! - wybuchnął, wskazując na trójkę chłopaków.

- To jakiś problem, Weasley? - wtrącił się mulat.

- Nikt ci nie każe z nami rozmawiać - warknął Malfoy. - Nie twój zasrany interes, z kim rozmawia Granger. Jak ci coś nie odpowiada, to możesz wyjść.

Zapadła cisza. Atmosfera zgęstniała.

- Chcesz nam coś powiedzieć, Hermiono? - zapytał Harry.

Prychnęła. Odezwał się. On też nie mówił jej wszystkiego. Nie miała najmniejszego zamiaru się tłumaczyć.

- To jest Edmund - powiedziała w końcu, uśmiechając się do bruneta.

Klucze cierpienia [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz