Hermiona
Trzeci tydzień września. Czas zleciał niesamowicie szybko. Jesień powoli zaczęła wkraczać w mury Hogwartu. Mimo że na dworze jeszcze było całkiem ciepło, to co jakiś czas padał deszcz.
Dzisiaj akurat było ciepło i słonecznie. Hermiona siedziała w swoim ulubionym miejscu, opierając się o drzewo. Od strony jeziora wiał lekki wiatr, ale nie przeszkadzał Gryfonce. Wertowała książkę od zaklęć, szukając informacji na temat zaklęć gospodarczych. Usiłowała zmusić do tego Harry'ego i Rona, ale w końcu dała sobie spokój. Chłopcy twierdzili, że mają cały weekend na napisanie eseju i na spokojnie zdążą. W co wątpiła, bo pewnie zabiorą się do roboty w ostatniej chwili. Wtedy będą ją błagać o pomoc.
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo szczególny dla Hermiony. Skończyła osiemnaście lat. Jednak jej przyjaciele sprawiali wrażenie, że o tym zapomnieli. Od samego rana wyczekiwała życzeń. Złożyła je tylko Łucja, zaczepiając ją przy śniadaniu. Przy okazji poznała jej koleżankę z roku, Piper. Dziewczyna okazała się bardzo miła. Również dołączyła się do życzeń i wymieniły parę zdań.
Westchnęła cicho. Zbliżało się ku wieczorowi. Nie ukrywała, że była zawiedziona.
- O nie - mruknął Harry, patrząc gdzieś przed siebie.
Spojrzała na niego pytająco i podążyła za nim wzrokiem. Okazało się, że w ich kierunku zmierza trójka Ślizgonów. Na widok jednego z nich uśmiechnęła się szeroko. Wstała i ku zdumieniu swoich przyjaciół podbiegła do bruneta, zarzucając mu ręce na szyję. Edmund zaśmiał się i podniósł do góry, obracając się.
- Wszystkiego najlepszego, Herm - powiedział, odstawiając dziewczynę na ziemię.
- Pamiętałeś! - pisnęła, wtulając się w niego.
- Oczywiście, jak mógłbym zapomnieć? Chciałem cię dzisiaj gdzieś zabrać, żebyśmy mogli pobyć sam na sam, ale Ginny...
Urwał, bo Blaise szturchnął go w bok, posyłając znaczące spojrzenie. Malfoy uśmiechał się dziwnie, prowadząc małą bitwę na spojrzenia z Harrym, a Ron słuchał tego wszystkiego z szeroko otwartymi oczami, wgapiając się w bruneta.
- Co Ginny? - zapytała podejrzliwie Gryfonka, marszcząc brwi.
- Nic, nic - zapewnił szybko, ale tego nie kupiła.
- Brawo, stary. Schrzaniłeś - mruknął blondyn.
- Macie mi coś do powiedzenia? - zapytała, odsuwając się lekko i krzyżując ręce.
Omiotła Ślizgonów spojrzeniem, a oni popatrzyli po sobie, jakby się na coś bezgłośnie namawiali. Teraz już miała pewność, że coś ukrywają. Wreszcie Edmund westchnął.
- Bo chodzi o to, że...
- Czekaj, moment - przerwał mu niespodziewanie Ron, wstając. Harry zrobił to samo. Oho, zaczyna się, pomyślała. - Czy ty właśnie rozmawiasz Z NIMI normalnie?! - wybuchnął, wskazując na trójkę chłopaków.
- To jakiś problem, Weasley? - wtrącił się mulat.
- Nikt ci nie każe z nami rozmawiać - warknął Malfoy. - Nie twój zasrany interes, z kim rozmawia Granger. Jak ci coś nie odpowiada, to możesz wyjść.
Zapadła cisza. Atmosfera zgęstniała.
- Chcesz nam coś powiedzieć, Hermiono? - zapytał Harry.
Prychnęła. Odezwał się. On też nie mówił jej wszystkiego. Nie miała najmniejszego zamiaru się tłumaczyć.
- To jest Edmund - powiedziała w końcu, uśmiechając się do bruneta.
CZYTASZ
Klucze cierpienia [wolno pisane]
Fanfiction❝Wyczuć taką chwilę, w której kocha się życie i móc być w niej stale, na wieczność w zachwycie❞. Hermiona Granger po wojnie przeprowadziła się do Weasleyów. Pogodziła się już z tym, że nie wróci do Narnii. Razem z Harrym i Ronem postanowiła wrócić d...