Rozdział 48: Święta u Weasleyów

468 42 97
                                    

Hermiona

Następnego dnia Hermiona zaspała. Miała wstać wcześniej, żeby pomóc pani Weasley kończyć przygotowania. Wieczorem miała zjechać się cała rodzina. Wszystko musiało być zrobione idealnie.

Kiedy zeszła na dół, właśnie kończyło się śniadanie. Ujrzała swojego chłopaka w towarzystwie Freda i George'a, którzy urządzali sobie wyścigi, który zje najszybciej i najwięcej. Obok Zabini dusił się ze śmiechu, a Ginny patrzyła na nich z niesmakiem. Ron i Harry ze wszystkich sił próbowali nie wybuchnąć śmiechem, robiąc przy tym bardzo poważne miny. Wyglądało to komicznie i dziewczyna nie mogła się nie uśmiechnąć, nawet pomimo zaspania. Wtedy zauważył ją George (rozpoznała go tylko po brakującym uchu) i pomachał jej, szczerząc się głupio.

— Patrzcie, nasza śpiąca królewna wstała! — zawołał, nawet nie wiedząc, jak blisko był prawdy.

— No, królewną to ona jest — dodał Edmund ze śmiechem, również ją dostrzegając. Obaj bliźniacy ryknęli śmiechem.

— Ale z ciebie romantyk, Ed — zauważył Fred. — Tak jak ten cały Roman, czy jak mu tam było...

— Romeo, głąbie — burknęła Ginny, krzywiąc się.

Hermiona zbliżyła się do nich, siadając obok rudowłosej. Zajęła się swoim śniadaniem. Z kuchni wyjrzała niezadowolona pani Weasley. Kobieta ubrana była w fartuch.

— Długo będziecie się wydurniać? Zaraz ojciec wróci z pracy, a tu jeszcze nic nie gotowe! Stoły trzeba poustawiać!

Zdziwiła się. Pan Weasley był w Ministerstwie? Była pewna, że weźmie wolne na święta. Ron nachylił się do niej, widząc, że nie wie, o co chodzi.

— Mają zamieszanie — wyjaśnił. — Jest mnóstwo papierkowej roboty przez Śmierciożerców. Spisują wszystkie nazwiska. Muszą wiedzieć, kogo mają szukać. Poukrywali się, cholera, po całej Anglii i straszą ludzi, że się zemszczą.

— Co ty mówisz? — przestraszyła się. Dlaczego nic o tym nie wiedziała?! Ronald wzruszył ramionami. — Czemu nic nie powiedzieliście?

Całkowicie o tym zapomniała, będąc pogrążona sprawami związanymi z misją. W magicznym świecie nie było bezpiecznie. W końcu wojna była wcale nie tak dawno. Jeszcze rok temu szukali horkruksów. Pokręciła głową, zła na siebie.

— Byłaś zajęta — odparł jedynie.

Patrzyła na niego uważnie. Była przygotowana, że zaraz zacznie jej robić wyrzuty, jak to miał w zwyczaju. Nie powiedział nic. Zastanawiała się, co spowodowało zmianę w jego zachowaniu.

— To nie wszystko — wtrącił się Harry, który wcześniej czytał Proroka Codziennego. Podał go koleżance. Minę miał niepewną. — To numer z dzisiaj. Sądzę, że powinnaś to wiedzieć.

Poczuła niepokój. Zaczęła nerwowo przeglądać artykuł. Jej oczy rozszerzały się coraz bardziej, w miarę jak zagłębiała się w treść.

Bellatrix Lestrange dostała zgodę na przepustkę na święta

— To chyba jakaś kpina — oburzyła się. Jak oni mogli się zgodzić, żeby ta wariatka opuściła Azkaban?! Powinna tam zgnić, a jeszcze lepiej powinni skazać ją na Pocałunek Dementora. Zbrodnie, których ta kobieta dopuściła się podczas wojny, były niewyobrażalne. Zabiła mnóstwo wspaniałych czarodziejów. Mnóstwo niewinnych osób.

— Czytaj dalej — poradził jej Harry ponurym tonem.

Główna Rada Aurorów, powołana po wojnie, uznała, że czarownica jest w pełni sprawna umysłowo i stwierdziła, że można pozwolić, żeby spędziła święta w gronie rodziny. Pani Lestrange przed wyjściem została przebadana, a dodatkowo podała kilka nazwisk tych, których podejrzewano o współpracę z Sami Wiecie Kim (więcej na ten temat na następnej stronie). Jak dobrze wiemy, jej siostrą jest Narcyza Malfoy z domu Black. Tak więc była Śmierciożerczyni (wyrzekła się swojej służby!) spędzi święta w Malfoy Manor. Minister Magii, Kingsley Shacklebolt, ma jednak wątpliwości co do tej decyzji. „Wszyscy wiemy, że Lestrange jest nieobliczalna", mówi. „Jednak czy nie narażamy Malfoyów na niebezpieczeństwo z jej strony? Podjęliśmy wszelkie środki ostrożności, ale nigdy nic nie wiadomo, czy tym razem wiedźma czegoś nie knuje."

Klucze cierpienia [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz