Rozdział 13: Wiadomość od Wyroczni

989 63 59
                                    

Annabeth

Annabeth z irytacją zatrzasnęła książkę od obrony przed czarną magią. Już od ponad godziny szukała informacji o wilkołakach. Przerabiali właśnie materiał z trzeciej klasy, a profesor Lilianna zadała im wypracowanie na pięć rolek pergaminu! I to na następną lekcję. Dziewczyna pokręciła głową. Wiedziała, że będzie dużo nauki, przygotowała się na to. Miała szczęście, że Luna pokazała jej bibliotekę. Uwielbiała tu przebywać, z dala od całego szkolnego gwaru. Mogła tutaj na spokojnie zebrać myśli.

Westchnęła, po czym zamoczyła pióro w kałamarzu i zaczęła pisać. Postanowiła napisać o wilkołakach to, co sama wiedziała, później najwyżej popyta koleżanki z domu.

— Ann?

Była tak bardzo zajęta wypracowaniem, że nie zauważyła pojawiającej się niedaleko niej mgły, sygnalizującej połączenie. Nie usłyszała też znajomego głosu wypowiadającego jej imię.

— Annabeth!

Dopiero kiedy głos rozbrzmiał głośniej, dziewczyna podskoczyła, przez co upuściła pióro na podłogę. Rozejrzała się i ze zdumieniem dostrzegła szczerzącą się do niej rudowłosą dziewczynę, całą umazaną w farby.

— Bogowie, Rachel — mruknęła. — Nie strasz mnie tak.

— Przepraszam — zaśmiała się tamta. Potem jednak spoważniała. — Co u was słychać? — zapytała niewinnie.

— Mnóstwo nauki — jęknęła. — Cały dzień siedzę w bibliotece, nie mam czasu na nic...

— Aż tak?

— Tak, aż tak — potwierdziła, przyglądając się przyjaciółce podejrzliwie. Miała dziwne wrażenie, że nie zadzwoniła bez powodu. — Okej, mów o co chodzi.

Rachel przewóciła oczami.

— No tak, jak zwykle musiałaś się domyślić — rzuciła żartobliwie, bawiąc się palcami. Przez chwilę milczała, jakby zastanawiając się, jak to powiedzieć. W końcu wypaliła bez ostrzeżenia. — Miałam wizję.

Annabeth zdębiała. To nigdy nie wróżyło nic dobrego. Odgarnęła włosy z twarzy.

— Co widziałaś?

Rachel przygryzła wargę.

— Jakąłś rudą dziewczynę, która spadła ze schodów — powiedziała powoli.

— Myślisz, że ona może mieć związek z naszą misją?

— Nie wiem, niewykluczone. Wydało mi się, że jest w jakiś sposób ważna.

Annabeth pokiwała głową. Będzie musiała znaleźć tą dziewczynę i z nią porozmawiać. Zerknęła na swój zegarek. Zdziwiła się, że było już tak późno.

— Muszę lecieć, Rachel — powiedziała. — Zaraz będzie kolacja.

— Jasne — odparła rudowłosa. Dziewczyna zaczęła się zbierać. — I Ann?

— Tak?

— Uważajcie tam na siebie — poprosiła.

— To szkoła. Co nam się może stać?

Dziewczyna w odpowiedzi uśmiechnęła się krzywo i włożyła rękę w mgłę, tym samym kończąc połączenie. Blondynka westchnęła i wrzuciła swoje wypracowanie do torby. Wzięła książkę o wilkołakach i poszła ją odnieść na miejsce.

Odwróciła się i już chciała wyjść z biblioteki, kiedy poczuła, że na kogoś wpada. Usłyszała huk upadających książek. Odskoczyła w bok.

Klucze cierpienia [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz