Rozdział 18: Brązowy, srebrny i złoty

799 57 27
                                    

Leo

Po słowach Nica zapanowało poruszenie. Część osób była za tym, żeby od razu tam pójść. Ginny zerwała się i już miała biec w stronę drzwi, ale Hermiona powstrzymała ją.

— Czekajcie! — zawołała Annabeth. — Musimy to przemyśleć!

— A co tu jest do myślenia? — parsknął Malfoy.

Dziewczyna spojrzała na niego krzywo.

— To — zaczęła, mówiąc powoli. — Że jest środek dnia. W każdej chwili może nas ktoś zobaczyć. Poza tym nauczyciele zorientują się, że nas nie ma...

Hermiona skrzywiła się. Córka Ateny miała rację.

— Przydałaby się dywersja — stwierdził Leo. — Ktoś mógłby pilnować Nietoperza, żeby nam się tu nie kręcił.

— Profesora Snape'a, Leo — Hermiona popatrzyła na niego karcąco. Machnął tylko ręką.

Frank westchnął.

— Dobra, zajmę się tym.

Później omówili inne szczegóły planu. Mieli się podzielić na mniejsze grupy, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Nico zaoferował, że może niektórych przenieść cieniem. No i oczywiście zaczęli się kłócić, kto ma to zrobić. Stanęło na tym, że pójdzie Leo, Ginny, Hermiona i Hazel. Kiedy sam zgłosił się na ochotnika, Jason odciągnął go na bok.

— Jesteś pewny, że chcesz tam iść? — zapytał, przyglądając mu się uważnie. O co mu chodziło?

— Jestem, tylko o co...

— Może być niebezpiecznie. Właściwie nie wiemy, co nas tam czeka.

Leo spojrzał na przyjaciela z niedowierzaniem. Wybuchnął śmiechem.

— Czy nasze życie kiedykolwiek było bezpieczne? — zadał retoryczne pytanie. Jason milczał. — No właśnie.

Martwił się, widział to po nim. Niepotrzebnie, przeżył już tyle, że nic go nie zaskoczy. Nagle zrozumiał. Leonowi zrobiło się ciepło na sercu. Więc jeszcze był dla kogoś ważny.

— Och...

— Po prostu uważaj na siebie, okej? Nie ryzykujmy bardziej, niż to konieczne.

— Chłopaki, idziecie? — zawołała do nich Piper.

Zanim się zorientował, Jason zamknął go w uścisku. Trwali tak przez chwilę, potem go puścił i razem poszli do przyjaciółki.

Długo to trwało, zanim udało im się namówić Ginny do skoku w cień. Kiedy wreszcie niechętnie odpuściła, Nico stanął pośrodku. Musieli złapać się za ręce. Hermiona jako pierwsza chwyciła dłoń syna Hadesa, na co tamten skrzywił się. Później Gryfonki złapała się ruda, a Leo stanął pomiędzy nią a Hazel, która ściskała rękę swojego przyrodniego brata.

— Czy to jest bezpieczne? — Ginny nadal była niepewna.

— Ani trochę — Leo wyszczerzył się do niej.

Nico wywrócił oczami.

— Możecie przestać gadać? — burknął zirytowany.

— Szybciej — popędziła go Hermiona nerwowo. Ona też się niepokoiła.

Chwilę potem wszystko rozpłynęło się w ciemność.

•••

Znajdowali się w ciemnym, zimnym korytarzu. Było słychać zaniepokojone głosy. Leo musiał przyznać, że mu się to nie podobało. Rozbłysnęło blade światło. Okazało się, że to Hermiona zapaliła różdżkę.

Klucze cierpienia [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz