Maraton 3/3
Hermiona
W niedzielę rano zerwała się z łóżka bardzo wcześnie, podekscytowana zbliżającym się wyjściem. Chociaż padało, nie zraziła się tym i nie miała zamiaru odwoływać spotkania. Cieszyła się, bo cały dzień miała spędzić z Edmundem.
Kiedy wyszła ze swojego pokoju, w salonie zastała Pansy i Lunę. Obie dziewczyny były ubrane w grube swetry. Brunetka zauważyła Hermionę i pomachała jej na powitanie.
— Gotowa? — zapytała radośnie. Przytaknęła. — Ja też. Nie mogę się już doczekać!
— Z kim idziesz?
— Z Nikiem. Ciężko było go namówić. Nadal się dziwię, że się zgodził.
Zdziwiła się, ale nic nie powiedziała. Była pewna, że syn Hadesa będzie wolał zostać w zamku. Najwidoczniej pomyliła się. No cóż, to nie była jej sprawa. Pożegnała się i wyszła z salonu prefektów. Na korytarzu było chłodno, dobrze, że założyła ciepłą kurtkę. Udała się w stronę Wielkiej Sali, mijając zaspanych uczniów, którzy powoli wychodzili na korytarze. Wreszcie dotarła i zajęła swoje zwyczajowe miejsce przy stole Gryffindoru. Obok niej Ginny bez entuzjazmu grzebała w jajecznicy, a jeszcze dalej Percy chrapał z głową opartą na stole.
— Co ty taka ponura, Gin? — wreszcie nie wytrzymała i zapytała o to przyjaciółkę.
Rudowłosa podniosła głowę i popatrzyła na nią.
— Nie wiem — wymamrotała wreszcie. — To chyba przez pogodę. — wysiliła się na uśmiech, ale wyszedł jej grymas.
Pokiwała głową ze zrozumieniem. Nałożyła sobie tosty z nutellą i zaczęła jeść, przy okazji rozglądając się za znajomymi twarzami. Dostrzegła Annabeth zawzięcie czytającą jakąłś książkę. Do sali weszła Hazel w towarzystwie Franka. Poza nimi nikogo nie widziała, oczywiście nie licząc nauczycieli i kilku uczniów z młodszych roczników.
— Cześć, Hermiono — usłyszała obok siebie.
Uśmiechnęła się na widok Rona i Harry'ego. Chłopcy zajęli miejsca obok niej. Rudzielec wepchnął się pomiędzy swoją siostrę, na co tamta prychnęła ze złością i odeszła do Ślizgonów. Harry odprowadzał ją ponurym spojrzeniem.
— Hej — przywitała się z uśmiechem.
Dawno nie spędzała czasu w ich towarzystwie. Nie było kiedy spotkać się tylko we trójkę. Poczuła wyrzuty sumienia, była okropną przyjaciółką.
— Co u was?
— Jakoś leci — odparł Ron, wzruszając ramionami. Zauważyła, że Harry posłał mu znaczące spojrzenie. Domyśliła się więc, że nie przyszli do niej bez powodu. — Hermiono, mamy z Harrym dla ciebie propozycję.
— Jaką? — uniosła brwi, zaciekawiona.
— No bo... Czy... — zaczął dukać rudzielec, bawiąc się palcami.
Harry wywrócił oczami.
— Chcielibyśmy, żebyś poszła z nami do Hogsmeade — wytłumaczył. — Jak za dawnych czasów.
Hermiona spochmurniała. Nie mogła z nimi iść, umówiła się już z Edmundem. Zresztą, miała przed nimi tyle tajemnic, że nie czuła by się komfortowo, okłamując ich. Na pewno zaczęliby ją wypytywać o Amerykanów.
— Przykro mi, chłopaki, ale nie mogę. Już mnie ktoś zaprosił — przyznała.
Ron wytrzeszczył oczy, a Harry parsknął śmiechem na widok jego miny.
CZYTASZ
Klucze cierpienia [wolno pisane]
Fanfiction❝Wyczuć taką chwilę, w której kocha się życie i móc być w niej stale, na wieczność w zachwycie❞. Hermiona Granger po wojnie przeprowadziła się do Weasleyów. Pogodziła się już z tym, że nie wróci do Narnii. Razem z Harrym i Ronem postanowiła wrócić d...