Hermiona
Pierwszego września w Norze już od samego rana panował harmider.
Na początku pannę Granger o szóstej rano obudziły krzyki dochodzące z kuchni. Okazało się, że to Fred i George odebrali jakąłś dostawę do swojego sklepu. Przez pół godziny pani Weasley krzyczała na nich, a po całym domu rozniósł się smród, który obudził resztę domowników. Chyba wolała nie wiedzieć, co powodowało taki okropny zapach...
- Jeszcze raz przyjmiecie zamówienie do domu, to poproszę ojca, żeby osobiście wam to skonfiskował!!
- Czy ona musi się tak drzeć? - jęknął Ron, wychodząc ze swojego pokoju, a za nim wyjrzał Harry.
- Fred i George znów zamówili smocze łajno... - wyjaśniła Ginny, ziewając.
Hermiona pokręciła z niedowierzaniem głową i wróciła do pokoju. Stwierdziła, że i tak już nie zaśnie, więc zaczęła się ubierać. Później sprawdziła, czy aby na pewno wszystko wzięła poprzedniego dnia. Na szczęście niczego nie zapomniała. Dla zabicia czasu zajęła się przeglądaniem podręcznika od obrony przed czarną magią. Około godziny dziewiątej zaczęło się krzątanie. Poszła do kuchni pomóc pani Weasley przy robieniu śniadania. Chwilę później dołączyła do nich rozczochrana Ginny. Dziewczyna marudziła, że nie może się dostać do łazienki.
- Było wstać wcześniej. - powiedziała Hermiona, kładąc sztućce na stole.
- Nie mogłam się zwlec z łóżka - przyznała Gryfonka. - Bo było tak ciepło... - rozmarzyła się, na co szatynka parsknęła śmiechem.
- No dobrze, dziewczynki, myć ręce i do stołu! - zawołała pani Weasley.
- Dobrze, mamo.
- Harry i Ron jeszcze nie wstali? - zapytała, marszcząc brwi.
- Nie...
- Pójdę ich obudzić.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Wspięła się po schodach na ostatnie piętro, gdzie mieścił się pokój Rona. Otworzyła drzwi i o mało się nie przewróciła. Wszędzie porozwalane były różne części ubrań w dziwnych miejscach (na przykład na lampie albo szafie), książki leżały na podłodze, kufry pootwierane. Dwóch mieszkańców pokoju spało w najlepsze rozwalonych na łóżkach. Ron leżał w drugą stronę, zamiast normalnie, całkowicie przykryty kołdrą. Nie miał poduszki, która walała się gdzieś pewnie pod łóżkiem. Natomiast Harry praktycznie ze swojego łóżka spadał... Dziewczyna złapała się za głowę. Istna stajnia Augiasza, można by powiedzieć. W jej głowie pojawił się szatańczy plan, jak ukarać winowajców. Uśmiechnęła się do siebie.
Zaczęła powoli iść w stronę rudzielca, uważając żeby na nic nie nadepnąć. Ostrożnie odchyliła kołdrę, odsłaniając twarz chłopaka i wycelowała w niego różdżką.
- Aquamenti. - szepnęła.
Z końca przedmiotu wystrzelił strumień wody, trafiając w Gryfona, który zerwał się z głośnym wrzaskiem, na skutek którego Harry spadł na podłogę. Dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Co się dzieje? - wymamrotał niezbyt przytomnie brunet, szukając swoich okularów.
- Ty zwariowałaś?! - wybuchnął Weasley, otrząsając się z szoku.
- To tylko woda, Ronaldzie! - powiedziała ze śmiechem.
- Chciałaś mnie utopić!
- Hermiona? Co robisz? - zapytał Harry, kiedy udało mu się znaleźć okulary.
CZYTASZ
Klucze cierpienia [wolno pisane]
Fanfiction❝Wyczuć taką chwilę, w której kocha się życie i móc być w niej stale, na wieczność w zachwycie❞. Hermiona Granger po wojnie przeprowadziła się do Weasleyów. Pogodziła się już z tym, że nie wróci do Narnii. Razem z Harrym i Ronem postanowiła wrócić d...