Rozdział 31: Zakazany Dział

580 44 51
                                    

Draco

Im mniej czasu pozostawało do świąt, tym bardziej się niepokoił. Zaczynał mieć coraz większe wątpliwości, czy aby na pewno dobrze robił.

Czasami bywało tak, że zwyczajnie tchórzył i chciał zrezygnować. Ciągle było dla niego niepojęte, jak taka dziewczyna jak Łucja mogła zakochać się w kimś takim jak on. Na szczęście Edmund z Blaisem wybijali mu ten pomysł z głowy. Gdyby nie oni, już dawno dałby sobie spokój. Wiedziały tylko najbliższe osoby, powiedział nawet Snape'owi o swoich planach. Nadal pamiętał szok wymalowany na jego twarzy i przez chwilę bał się, że zrobił coś złego. Ostatecznie jednak opiekun Slytherinu zgodził się, co niemalże graniczyło z cudem. Klamka zapadła, nie mógł się wycofać. Nawet jego matka już o tym wiedziała. Wiele razy rozmawiał z nią o tym listownie. Narcyza była bardzo wzruszona i zaskoczona, ale jak najbardziej popierała jego decyzję i jeszcze bardziej chciała poznać Łucję.

Nie chciał narażać Łucji na niebezpieczeństwo. I tak dużo ryzykował, będąc z nią. W magicznym świecie nie było jeszcze całkowicie bezpiecznie. Śmierciożercy nadal panoszyli się na wolności, siejąc strach, że w pewnym momencie niespodziewanie uderzą. Nawet fakt, że jego ciotka Bellatrix siedziała w Azkabanie, nie pomagał.

Starał się zachowywać normalnie, żeby dziewczyny niczego nie podejrzewały, bo zaraz mogłyby się wygadać Łucji, a tego chciał uniknąć. Zależało mu na tym, żeby miała niespodziankę. To miał być jej najlepszy prezent na święta. Jednak nie zawsze mu to wychodziło. Praktycznie cały czas spędzał z dziewczyną, a w towarzystwie innych obejmował ją, albo trzymał mocno za rękę, powtarzając, że ją kocha. Czuł się niesamowicie, mając ją przy sobie. Chciał, żeby pozostało tak już zawsze. 

Draco Malfoy chciał się oświadczyć Łucji Pevensie.

Starał się skupić na transmutacji, ale nie za bardzo mu to wychodziło. Niezbyt obchodziło go, jak zmienić kolor włosów, nie było mu to do szczęścia potrzebne. Niby dlaczego przyszły auror miałby zmieniać komuś kolor włosów? Przecież to było niedorzeczne. W ten sposób nie pokona Śmierciożercy. Przed nim siedzieli Blaise i Edmund. Specjalnie usiedli we trójkę w kącie sali. Jak zwykle musieli mieć lekcje z Gryfonami. Nie za bardzo mu to odpowiadało, bo Potter cały czas rzucał w ich kierunku podejrzliwe spojrzenia, za co obrywał w ramię od Granger. Za każdym razem miał ochotę parsknąć śmiechem. Nawet siedząc z Wybrańcem dziewczyna wyraźnie była po ich stronie. A słyszał, że podobno Golden Trio się pogodziło. Pewnie chciała stwarzać pozory, że wszystko było w porządku. Zastanawiał go fakt, że nie usiadła z Weasleyem, który ku jego niezadowoleniu trafił na Greengrass. Lepiej być nie mogło. Tymczasem Astoria mordowała rudzielca wzrokiem.

— Greengrass zaraz oczy wyjdą z orbit — mruknął Blaise. — Gapi się na Weasleya jak sroka w gnat.

Edmund parsknął ściszonym śmiechem, ale musiał udawać, że złapał go kaszel, bo McGonagall spojrzała w jego kierunku surowo.

— Może się zakochała — zażartował, kiedy nauczycielka spojrzała w innym kierunku.

Mulat prawie zakrztusił się powietrzem, na co brunet pokręcił głową ze śmiechem i poklepał go po plecach.

— Ja tam bym się w nim nie zakochał — stwierdził wreszcie, kiedy się uspokoił. — Jest głupszy niż Crabbe i Goyle razem wzięci.

— A jednak zakochałeś się w jego siostrze — wtrącił się Malfoy z krzywym uśmiechem.

— Zamknij się — oburzył się chłopak. — Ginny jest inna. Urocza, inteligentna, zabawna...

— Nie mam ochoty słuchać twoich wywodów, jaka to Weasley nie jest wspaniała — jęknął Malfoy, chowając twarz w dłoniach.

Klucze cierpienia [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz