11 {Uparciuch}

1.8K 186 11
                                    

Mama znowu nie znalazła czasu. Z dnia na dzień potęguje się moja złość dotycząca mojego samochodu.

Jestem już rozdrażniona tymi spacerami, a ostatnio bardziej denerwują mnie ludzie, których mijam.

Tak, jak ja nie witam się z nikim, tak Luke wita się z każdą osobą, którą mijamy. Dzisiaj nie jest inaczej, ale z jakiegoś powodu nie uśmiecha się do ludzi. Mój zły humor chyba mu się udzielił. Brawo dla mnie!

– Dobra, mam tego dosyć – jego głos jest ostry, nie spodziewałam się, że to w sobie ma. Chcę to skomentować, ale on mi nie pozwala – Mam dosyć twojego zrzędzenia o samochód. Nie idziesz dzisiaj do szkoły.

– Nie idę? – rzucam kpiąco.

– Nie, nie idziesz. Jedziemy po twój samochód.

Moje oczy robią się duże ze zdziwienia, ale tak samo z ekscytacji, którą bardzo chciałabym ukryć, dlatego szybko się odzywam.

– Nie.

– Ależ tak, naprawdę. Będę zaszczycony, móc zobaczyć inny wyraz twojej twarzy, niż wkurzony.

– Nikt ci nie karze go oglądać.

– Kiedy przestaniesz zrażać do siebie ludzi, Wendy?

– Nie potrzebuję cię – po za tym czuję, jakbyś to ty był powodem mojego złego samopoczucia, jakbym przy tobie była jeszcze gorsza, niż jestem w rzeczywistości.

– Chodź, zawiozę cię po samochód, Wendy.

– Przestań być taki idealny! – wrzeszczę. Mogę przysiąc, że ludzie stają w oknach, żeby się nam przyjrzeć.

– Nie jestem idealny, Wendy – jego ton głos też się zmienił – I będzie łatwiej w naszej przyjaźni, jeśli to zrozumiesz.

– Przyjaźni? – prycham, a on poprawia czapkę.

– Dobrze, nie będę już ci się narzucał. Przepraszam, Wendy.

Wzdycham zrezygnowana, a moja zbyt duża duma nie pozwala mi poprosić go, żeby pojechał ze mną po ten samochód.

– Nie wiem, co sobie myślałem.

Ja też nie wiem, co sobie myślał. Nie stanę się nagle kimś innym.

Dlatego on zostaje w tym miejscu, a ja ruszam do przodu.

Jednak zapomniałam, jak bardzo ci wierzący są nie ustępliwi. W pełni oddają się sprawie i jak sobie coś postanowią, to mają gdzieś wszystko inne.

Zero poszanowania dla drugiego człowieka!

Przerzuca mnie sobie przez ramie, a ja nie mogę się powstrzymać i piszczę. Biję go po plecach, a on mnie ignoruje.

– Jesteś taka uparta. Dlaczego mówisz nie, gdy chcesz powiedzieć tak?

– A skąd możesz o tym wiedzieć?! – krzyczę z dołu – Puść mnie!

– Teraz przydałoby się, żebyś była cicho.

– Jesteś chory! – wrzeszczę – Muszę iść do szkoły!

On mnie ignoruje.

Ludzie przechodzący obok nas, aż obracają za nami głowy. Jestem dzisiaj w wyjątkowo złym nastroju, co skutkuje tym, że pokazuję im z dołu środkowe palce. Są oburzeni. Nie wiem, czy moją dupą w powietrzu, czy może Luke'm niosącym mnie w ten sposób, czy może jednak moje palce wygrywają. Mam to gdzieś.

– Pokazujesz im środkowe palce, prawda?

– Nie wkurwiaj mnie – warczę.

Luke wybucha śmiechem.

Jak ktoś może się tak zachowywać, gdy ja zachowuję się w ten sposób? Nie karci mnie, właściwie nawet nie ocenia, znosi moje zachowanie, jakby wręcz je lubił.

Nie wiem, ile czasu mnie tak niesie, ale gdy zauważam tył samochodu..

– Jeździsz pick upem?

Otwiera drzwi i wsadza mnie do samochodu, po czym zamyka je za mną. Wsiada po drugiej stronie i od razu zaczyna gadać.

– To samochód taty. Chciał mieć duży samochód, ale mama nazwała to kryzysem wieku średniego i nie pozwoliła mu nim jeździć w mieście, więc zostałem dumnym posiadaczem tego auta.

– Idealny samochód na te wieś.

– Cieszę się, że ci zaimponowałem.

– Nie masz pracy? – zmieniam temat.

– Mam wolne, byłem w nocy w pracy.

– Nie jesteś zmęczony?

– Chcę tam z tobą pojechać, okej?

To mnie ucisza.

– A teraz włączmy radio – o nie, jeszcze tego brakowało, czego on słucha? Britney Sperce? Cholera – Na każdą podróż, trzeba mieć odpowiednią muzykę. Może masz coś mrocznego?

Morduję go wzrokiem.

A on dalej się uśmiecha.

– Droczę się z tobą, Wendy.

Ciekawe, co ludzie czują, gdy ktoś nazywa ich ‚kochaniem' ‚skarbem' ‚słońcem' , cholera, skąd to się nagle u mnie bierze? Czasem takie myśli przychodzą znikąd.

– O czym myślisz?

– O tym, jaką muzyką cię skatuję.

Tylko się uśmiecha.

– Niczego się nie boję.

Chyba to mnie w nim trochę przeraża.

Gdy włączam The 1975 jestem pewna, że karze mi to wyłączyć ze względu na same podteksty seksualne, ale on mnie zaskakuje tym, jak bardzo jest wkurwiony z powodu tej muzyki. Wyłącza radio szybciej, niż je włączył. Mam już zapytać, czy to z powodu wiary, ale on odzywa się pierwszy.

– Przyłapałem moją dziewczynę, jak zdradza mnie przy tej piosence. Mogę być dobrym facetem, ale mam swoje granice, okej?

– Okej, włączę coś innego.

– Dziękuję.

Nagle jest mi go żal.

Zaskakuje mnie jego dobro, pomimo tego całego zła, które go spotkało.

– A może ty coś włączysz?

– Nie żałuj mnie, Wendy.

Nie wiem, co powiedzieć. Nie mam odwagi zapytać o te dziewczynę, po za tym dlaczego miały chcieć o tym gadać?

– Musiała być suką – mówię bez zastanowienia, a on tylko się krzywi.

– Proszę, nie chcę o tym gadać. Włącz coś innego.

Mam teraz dużo pytań. Czy dalej ją kocha, z kim to zrobiła, gdzie ją na tym przyłapał i dlaczego to zrobiła.

Jednak zamiast tego włączam All Time Low, które nie jest ani za szybkie, ani za wolne.

– To lubię.

Może mnie wkurzać, ale zastanawiam się, jak można zdradzić kogoś takiego. Przez te kilka tygodni już wiem, że jest strasznie oddany, więc kto do cholery robi takie rzeczy? Jakaś głupia dziwka, jestem pewna.

Freeway {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz