34 {Gadka szmatka}

1.6K 176 2
                                    


– Strasznie podobasz mi się w tej sukience, kurczaki – idę przed nim, a właściwie jestem jedyną, która idzie, bo on stoi w miejscu i poprawia czapkę na głowie.

– Ciepłe kurtki wszystko psują.

– Cóż, nic mi nie psuje ta kurtka – dogania mnie i otacza ramieniem. Unoszę rękę, żeby spleść z nim palce.

– Jesteś szalony – próbuję ukryć uśmiech, ale mi nie wychodzi.

– Mam dziewczynę modelkę – uśmiecha się szeroko, gdy ja przewracam oczami.

– Żadna ze mnie modelka.

– No dobrze, mam dziewczynę projektantkę mody, ale zdecydowanie mogłaby być modelką – całuje mnie w skroń, a ja przysuwam się trochę bliżej.

– Twoja mama....

– Moja mama się o mnie boi. To chyba ona przeżyła najbardziej moją kontuzje, nawet bardziej niż ja sam. Nie wiem, dlaczego uczepiła się tak tej różnicy wieku, ja jej w ogóle nie czuję. To tylko cztery lata mniej doświadczeń..

– Czuję, jakby to było więcej – przyznaję szczerze – Ze względu na to, jak wygląda moje życie.

– Niedługo zaczniesz od nowa – mówi mi – I mam nadzieję, że wtedy pokażesz wszystkim te siebie, którą ja widzę. Nadrobisz czas, który nazywasz straconym. Będziesz miała przyjaciół, a jak nie to ja też jestem twoim przyjacielem.

Wyciągam dłoń do tyłu i wsuwam ją w kieszeń jego jeansów, chociaż tak naprawdę zahaczam o nią jednym palcem. Gdy orientuję się, co robię, chcę zabrać dłoń, ale Luke mi nie pozwala i znowu wkłada ją do swojej kieszeni.

– Podoba mi się – jego policzek ociera się o moje czoło.

– Wróćmy do twojej mamy...

– Ona wybiega za daleko. Widzi od razu małżeństwo i nasz wspólny dom, gdzie twoje życie nie chce się połączyć z moim. Zapytała mnie nawet, jak weźmiemy ślub w kościele i co pomyślą ludzie. Halo, mamo, masz siedemnaście lat jeszcze długa droga, gdy będziesz planować takie rzeczy i ja także, serio.

Unoszę głowę, żeby na niego spojrzeć.

– Naprawdę chcesz się teraz tym martwić? – pyta mnie – Bo ja naprawdę nie. Jest mi z tobą dobrze, nikt nikogo nie okłamuje, śmiejemy się, rozmawiamy. Dlaczego mam teraz wybiegać już tak daleko? Nie przeszkadza mi twój brak wiary.

– Czy to nie uciekanie od problemu?

On wzrusza ramionami.

– Na wszystko jest jakieś rozwiązanie – przyciąga mnie bliżej – Będziemy razem tak długo, jak to my będziemy tego chcieli, a nie ktoś inny.

Opieram głowę o jego ramie, co jest trudne podczas spacerowania.

– Opowiedz mi więcej o piłce, piłkarzyku.

Mogę dostrzec jego uśmiech i wiem, że buzia już mu się nie zamknie. Gada za dwóch, a może za trzech. A ja uwielbiam każdą chwile tego.

Coś mu przerywa. Wyciąga rękę i poklepuje się po kieszeniach.

– Mój czy twój? – ma w kieszeniach oba telefony – Twój, to Kate.

Wyrywam mu telefon i chowam do kieszeni kurtki, nie zamierzając odebrać.

– Powinniśmy o tym pogadać – jego ton się zmienia, robi się dociekliwy – Nie podoba mi się, że pojechałaś tam do niej i bez problemu wyszłaś sama wieczorem na całkiem nieznajome ci ulice. To nie było bezpieczne.

– Dziękuję, kurwa, za ten wykład o bezpieczeństwie – czuję nagły ból głowy, nawet nie wiem, dlaczego.

– Chciałbym wiedzieć.

– Paliłeś kiedyś zioło? – po co pytam skoro znam odpowiedź?

– Nie – oczywiście.

– A twoja dziewczyna tak – nie wiem, dlaczego mówię to w ten sposób, jakbym zmuszała go do brzydzenia się mną – Na początku nie chciałam, ale w końcu nie wytrzymałam presji grupy... cóż, będąc szczerą zadzwoniłam do ciebie z powodu alkoholu i zioła. Gdyby nie to nie miałabym odwagi, Luke.

– Co?

– Był tam taki chłopak... Paul.. – ściska mocniej moją dłoń – Poznałam go za pierwszym razem, gdy tam byłam. Kate zachęcała mnie do poderwania go i o dziwo mi się udało.. wyszłam wtedy z imprezy, bo Kate i Ethan się bzykali i trafiłam do Starbucksa rozmawiając z Paulem do rana. Potem wymienialiśmy wiadomości, a gdy tam znowu przyjechałam on już przyjaźnił się z Kate i Ethanem i to on przyniósł zioło. Podrywał mnie, chciał mnie pocałować..

– Wystarczy – mówi Luke.

– Przepraszam – chcę się odsunąć, ale on mi nie pozwala.

– Nie przepraszaj – ale przecież jest zły – Podoba ci się ten chłopak? Piszesz z nim dalej?

– Nie rozmawiam z Kate... nie rozmawiam też z nim. Luke, nie pocałowałam go i on też mnie nie pocałował.. – jestem zmęczona, tą ciągłą walką ze światem i samą sobą.

Mój telefon dzwoni jeszcze raz.

– Powinnaś odebrać.

– Nie chcę odbierać, chcę porozmawiać.

– Czy ten Starbucks, w którym się spotkaliśmy to ten sam...

Kiwam głową.

– Myślałaś, że on się tam pojawi przede mną? Że...

– Przestań, proszę.

– Byliśmy już na kilku spotkaniach, a może nawet na randkach, gdy tam jechałaś. Martwiłem się o ciebie.

– Przepraszam, że to moje całe doświadczenia z Londynu i z doświadczeń z ludźmi, kurwa. To wszystko, co przeżyłam, więc ci o tym mówię, do cholery. Jestem z tobą i nie myślę o nikim innym. Jeśli mi nie wierzysz to twój problem – patrzę na niego – Puść mnie, już nie chcę, żebyś mnie trzymał. Puść mnie i to już.

Po prostu to robi.

– Dlaczego nie rozumiesz, jak piękna, mądra i interesująca jesteś? – nawet na mnie nie patrzy mówiąc to – Boję się, Wendy. Boję się, że ktoś jeszcze to zauważy, a ty wybierzesz kogoś innego, bo będzie bardziej do ciebie dopasowany. Boję się, że jesteś ze mną, bo...

– Nie kończ tego zdania – ostrzegam go – Czy ja ci wyglądam na kogoś słabego? Kogoś kto jest z kimś, żeby być z kimś? Za kogo ty mnie w ogóle, kurwa, masz?

– Nie rozumiem, dlaczego kłócimy się już drugi raz podczas tego dnia – mówi spokojnie.

– Bo jesteś głupi i mówisz te wszystkie miłe rzeczy, a potem sugerujesz...

– Czasem nawet ja potrzebuję słów, Wendy – jego spokój mnie zabija – Nie mówisz zbyt dużo. Wiem, że starasz się to okazywać inaczej, ale czasem byłoby dobrze..

– Czy mogę cię pocałować? – od razu żałuję, że o to zapytałam – Powinniśmy się pocałować i wrócić do miłego spaceru – kontynuuje, jak głupia – Co ty na to?

Popycha moje plecy na jakąś metalową bramę i całuje.

Nie do końca chciałam, żeby mnie pocałował. Chciałam zamknąć te rozmowę i zacząć od nowa.

Ma racje. Powinnam używać słów.

Freeway {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz