62 {dno}

1.3K 154 4
                                    

Dzisiaj pierwszy raz zostawiam go samego. Może dziwnie to brzmi, ale strasznie się denerwuję, bo gdy jest sam za dużo myśli. Jednak właściwie sam wypycha mnie na zewnątrz, a teraz gdy już się przeniosłam na uniwersytet w Manchesterze wypycha mnie na pierwsze zajęcia. Ethan powiedział, że to głupota, że się tu przeniosłam skoro to Luke nie może wychodzić z domu. Kate się na niego obraziła i ja także. Cholera, nikt nie rozumie takich sytuacji, póki sam się w nich nie znajdzie.

– Co będziesz robił? – pytam jak głupia.

– Mike wraca wcześnie, programy na konsoli.

Chciałabym coś powiedzieć, pokrzepiającego czy zażartować, ale to niemożliwe. On w tej chwili w ogóle nie ma poczucia humoru.

Pochylam się nad nim, a on przygląda mi się jakby mnie nie poznawał.

– W tym idziesz?

Nie wiem, co miałoby mu przeszkadzać w moim stroju. Widział mnie już tak nie raz. Dosyć krótka spódniczka, połączona z różnych skrawków materiału, gładki top oraz kurtka skórzana.

– Tak – nie będę z nim o tym dyskutować.

– Gdybyś czegoś potrzebowała moi kumple tam będą – jego wzrok jest ostry – Ja nie, ale..

– Poradzę sobie. Jestem całkiem silną dziewczyną, wiesz? – dotykam jego policzka, który jest bardziej zarośnięty niż kiedykolwiek wcześniej.

– Wiem. Jestem szczęściarzem.

– Ty? – śmieję się – Proszę cię, jestem najgorszą dziewczyną świata.

– Wiesz, że to nieprawda.

Jego wzrok dotyka mnie w środku. Luke próbuje przeniknąć do mojego wnętrza i kompletnie mu to wychodzi. Czuję go w środku. Czuję jak się przy nim zmieniam i dojrzewam.

– Będę po za zajęciach. Chcesz coś konkretnego do jedzenia?

– Zrobię coś.

– Okej – nie pytam go czy da radę, bo to by go tylko zirytowało. Może ma niesprawną nogę, ale nie jest kaleką.

Jednak teraz znowu się krzywi, bo chodzi o pieniądze. Już widziałam jak szukał ofert pracy i innych możliwości, żeby nie być na utrzymaniu dziewczyny, a raczej jej rodziców. Wielkie mi rzeczy przez kilka miesięcy nie będę kupować nowych ubrań, jakie to ma znaczenie?

– Kocham cię – mówię to o wiele częściej niż on.

Daję mu buziaka i nie pogardziłabym, gdyby chciał więcej, ale on ma to gdzieś.

– No dobra, lecę podbijać nową uczelnie.

– Dasz sobie świetnie radę!

Przeraziłoby mnie to przed Londynem, ale teraz jestem na to gotowa. Kilka miesięcy z dala od rodzinnego miasta dodało mi odwagi i pewności siebie. Nie boję się, mimo, że jestem tutaj skazana na siebie. Gdybym przyjechała tutaj z nim od razu.. byłoby inaczej. Miałabym już tu własne życie i dzisiaj nie musiałabym się martwić, że nikt nie zna mojego imienia.

Przedstawianie się każdemu wykładowcy jest męczące. Kilku z nich pyta, co było powodem mojej tak nagłej zmiany. Podsumowuję to jako problemy rodzine, bo w jakiś sposób nimi są. Niektórzy mnie kochają i wiedzą, co tutaj robię. Słyszę jak szepczą o jego skończonej karierze i o tym, że jego rodzina nie ma zbyt dużo pieniędzy i że może w ogóle rzucił studia. Nie wiem, skąd wiedzą takie rzeczy.  Lunch spędzam na rozmowie przez telefon z Kate i przez chwile znowu czuję się jak w liceum, ale wiem, że nie jest tak źle.

Mimo wszystkich pozytywów, pierwszy dzień jest męczący, dlatego tak się ciszę gdy mogę wrócić do mieszkania. Ta świadomość, że zobaczę go w przeciągu kilku godzin, rekompensuje wszystko. Tak, jestem taką dziewczyną, ale nic na to nie poradzę. Sprawił, że oddałam mu swoje serce i to w tamtym mieście, a to wydawało się niemożliwe.

Jednak gdy już wchodzę do środka jestem zaskoczona, bo czuję smród alkoholu. Luke siedzi na kanapie i wychyla głowę gdy mnie dostrzega.

– Cześć, kochanie!

Mike siedzi na fotelu i trzyma w jednej ręce piwo, a w drugiej pada.

– Cześć, Wendy! 

– Pijesz w środku dnia?

– A co mam robić?

Jest pijany.

Dotykam jego rozgrzanego czoła, a on niemal zrzuca moją dłoń.

– Zrobiłeś..

– Lodówka była pusta. Było tylko piwo..

Kurwa, nie sprawdziłam przed wyjściem. Mój brzuch burczy.

– Chcesz?

Patrzę na niego gdy wyciąga w moim kierunku puszkę i kręcę głową.

– Nie to nie – sam opróżnia ją na raz.

– Luke...

– Jak było? Poznałaś kogoś? Ktoś zwrócił na ciebie uwagę? Dlaczego nie zjadłaś lunchu z moimi przyjaciółmi? Z kim go jadłaś? Spodobali ci się jacyś piłkarze?

Kurwa.

– Jesteś zazdrosny?

To absurd.

Jestem tu dla niego i tylko dla niego.

– Ta spódniczka jest nieodpowiednia – mówi w końcu – Nie wyjdziesz w niej więcej.

Moi rodzice nigdy nie ograniczali mojego stylu. Sama zawsze widziałam, co jest dobre, a co złe. Miasto za to nie miało problemów oceniać moich stroi, tak jak teraz robi to on, co bardzo mnie rani. Nie wiem nawet, co odpowiedzieć. Wcześniej po prostu rzuciłabym jakimś niemiłym komentarzem albo odeszła, a teraz? Teraz jestem tylko zraniona.

– Jesteś za ładna, żeby chodzić tak po ulicy gdy twój facet..

Brak zaufania? Jak może mi nie ufać? Nigdy nie dałam mu do tego powodów, nigdy.

– To nie był komplement – kręcę głową – Idę po coś do jedzenia. Mogłeś mi dać znać, że nic nie ma.

– Kupisz piwo?

Niemal wybucham śmiechem.

Nie mam pojęcia jak się z nim obchodzić.

Freeway {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz