– Kto tak do ciebie wydzwania? – pytam go, gdy wracamy do spaceru – Zerkasz na ten telefon i zerkasz...
– To moi przyjaciele. Chcą się spotkać, bo wiedzą, że jestem w mieście. Miałem..
– Myślisz, że nie poradzę sobie z czterema piłkarzykami?
Mam nadzieję, że wyłapuje mój rozbawiony ton.
– A może nie chcesz mnie tam?
— Nie myślałem, że byś chciała – tak, cóż, nie jestem najlepszą dziewczyną.
Wyprzedzam go trochę, żeby iść tyłem do kierunku drogi. Uśmiecham się i staram się to zrobić najszczerzej, jak potrafię.
– Ustalmy jedną rzecz, nie jestem ze szkła i możesz mi mówić wszystko i proponować wszystko. Mam na tyle charakterku i rozumu, że umiem powiedzieć ‚nie', nawet tobie – wymachuje palcem w jego stronę – Mogę się spotkać z twoimi przyjaciółmi, jeśli tego chcesz albo mogę gdzieś pójść i poczekać.
Przyciąga mnie do siebie, za dłoń, która cały czas jest spleciona z moją. Wpadam na jego pierś, a on się uśmiecha.
– Pewnie chcą iść na jakieś piwo, czy coś..
– Pijesz? Bo zawsze, gdy jest okazja to znikasz mi z oczu.
– Lubisz mi się przyglądać?
Odsuwam się od niego i wznawiamy nasz spacer.
– Tobie? Przyglądać? Nie – wiem, że mi nie wierzy.
– Piję – chyba trochę mnie to zaskakuje – Nawet byłem kiedyś pijany – szepcze mi na ucho, jakby zdradzał mi właśnie jakiś wielki sekret.
– Och, naprawdę? – uśmiecham się.
– A ty?
Wzruszam ramionami.
– Zajmę się tobą, jeśli postanowisz to dzisiaj zrobić.
Jest właśnie takim facetem.
Patrzę na niego.
Trudno mi to powiedzieć.
– To samo – to wszystko na co mnie stać, zamiast użyć tych samych słów, które użył on – To twoi przyjaciele.
– No to może oboje będziemy grzeczni? – pyta, jakby nie przeszkadzało mu to, że naprawdę mam problem ze słowami.
– Okej.
Luke wyciąga dłoń.
– No to piątka, moja dziewczyno.
Patrzę na jego dłoń.
Cholerne piątki.
Przybijam mu ją, a on splata ze mną palce i całuje moją dłoń.
– To zadzwonię do nich. Kurczaki, brakuje mi ich. Wszyscy mieszkaliśmy razem, to znaczy oni dalej tam mieszkają, ale musieli wynająć na ten rok mój pokój. Nie stać mnie na niego bez stypendium, a nie mam go teraz. Oszczędzam pieniądze, żeby mieć na wynajem, gdy wrócę.
– Będziesz cały studencki rok do tyłu?
– Cały przedostatni rok – ale do dupy – Wiesz, mogłem zostać i uczyć się, ale nie miałbym pieniędzy na rehabilitacje, a ciocia Shelly ma prace w waszym miasteczku... musiałem wybrać. Czy rok w plecy, a zarazem nie w plecy, bo rehabilitacja, czy koniec z piłką.. – kręci głową – Naprawdę wierzę, że ten rok nie dzieje się bez powodu.
Uśmiecha się, jakby miał na myśli coś więcej.
Może mnie.
– Boli? – wyciągam dłoń do jego kolana, ale nie dosięga tam.
CZYTASZ
Freeway {Hemmings}
FanfictionWendy nienawidzi swojego małego miasteczka. Twierdzi, że tu nie pasuje. Wiecznie czuje się, jak czarna owca tego miasta i nie próbuje nic z tym z robić. Marzy o Londynie. O wielkomiejskim życiu, gdzie moda ma znaczenie. Jednak gdzieś w tym wszystkim...