48 {Dobrze}

1.4K 156 1
                                    

Budzę się przytulona do jego piersi, gdy on odgarnia mi włosy z twarzy.

– Hejka.

Zasłaniam mi usta.

– Kocham cię, ale są granice mojej wyrozumiałości.

Wybucha śmiechem, co na szczęście czuję tylko na swojej dłoni.

– Po prostu chciałem usłyszeć, jak mówisz, że mnie kochasz.

Wsuwam nogę pomiędzy jego nogi i obejmuję go w pasie. Unoszę głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.

– Mam kilka rzeczy do powiedzenia.

– Ja też, kto pierwszy?

– Ja – kiwa głową, pozwalając mi na mówienie – Ogłaszam, źe żadnego więcej pierdzenia – moja noga gładzi jego nogę. Jestem niemal naga, a wszystko na czym mogę się skupić to na słowach – Nie można się czuć za luźno, że aż obrzydliwie. Mogę nie być damą, ale cóż nie chcę też przesadzić.

Luke wybucha śmiechem.

Okropnym, głębokim śmiechem.

Po co zabrałam dłoń z jego ust?

– Ludzie pierdzą, pogódź się z tym.

– Małe dzieci pierdzą. Dorośli ludzie muszą mieć klasę.

– Nie jesteś, jak jedna z tych dziewczyn, która chce mieć idealny dom. Chcesz mieć szczęśliwy dom. Coś czuję, że w nim pierdzą.

– Kurwa, czujesz to? No to mamy poważny problem.

– Będziesz zwalać na dzieci.

– Dzieci?! – krzyczę – Jakie dzieci?! A co do czasu, gdy będę miała dzieci?

– Chcesz dzieci?

– Po trzydziestce – tym też się na pewno różnimy – A ty jeśli chcesz być piłkarzem to też nie będziesz miał wsześniejszych czasu.

– Okej, ale gdybyśmy wcześniej wpadli to wiedz, że będę się cieszył tak samo, jak kiedykolwiek indziej.

– Luke – moje oczy robią się wielkie jak cholera – Jesteś szalony.

– Planuje z tobą przyszłość, więc to żadne szaleństwo.

– Nie wpadajmy, okej? Mam tyle rzeczy do zobaczenia... do przeżycia...

– Nie zamykaj się na jakieś opcje, bo przez to robią się najbardziej prawdopodobne.

– Tak jak na przykład ty w moim życiu?

– No widzisz i już wiesz, że mam racje – całuje mnie w czoło – Coś jeszcze?

– Nie zgadzam się na pierdzenie. Zapamiętaj to – morduję go wzrokiem – Dopóki nie będziemy mieli na kogo zrzucić, nie pierdzimy.

– Dobrze, jeśli to miałby być powód, że byśmy się rozstali to okej, będę przestrzegał tej zasady.

– A ty co chciałeś mi powiedzieć?

– Twoja mama dzwoniła i powiedziała, że są już w domu. Przy okazji mnie przeprosiła.

– Skąd ona ma twój numer?

– Jestem trenerem twojego młodszego brata.

– No tak, zapomniałam, piłkarzyku – klepię go po policzku.

– Wracamy?

– No... muszę jeszcze się pouczyć, a ty masz jutro prace.

– Jeszcze tylko pół roku, Wendy.

Freeway {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz