Budzę się przytulona do jego piersi, gdy on odgarnia mi włosy z twarzy.
– Hejka.
Zasłaniam mi usta.
– Kocham cię, ale są granice mojej wyrozumiałości.
Wybucha śmiechem, co na szczęście czuję tylko na swojej dłoni.
– Po prostu chciałem usłyszeć, jak mówisz, że mnie kochasz.
Wsuwam nogę pomiędzy jego nogi i obejmuję go w pasie. Unoszę głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
– Mam kilka rzeczy do powiedzenia.
– Ja też, kto pierwszy?
– Ja – kiwa głową, pozwalając mi na mówienie – Ogłaszam, źe żadnego więcej pierdzenia – moja noga gładzi jego nogę. Jestem niemal naga, a wszystko na czym mogę się skupić to na słowach – Nie można się czuć za luźno, że aż obrzydliwie. Mogę nie być damą, ale cóż nie chcę też przesadzić.
Luke wybucha śmiechem.
Okropnym, głębokim śmiechem.
Po co zabrałam dłoń z jego ust?
– Ludzie pierdzą, pogódź się z tym.
– Małe dzieci pierdzą. Dorośli ludzie muszą mieć klasę.
– Nie jesteś, jak jedna z tych dziewczyn, która chce mieć idealny dom. Chcesz mieć szczęśliwy dom. Coś czuję, że w nim pierdzą.
– Kurwa, czujesz to? No to mamy poważny problem.
– Będziesz zwalać na dzieci.
– Dzieci?! – krzyczę – Jakie dzieci?! A co do czasu, gdy będę miała dzieci?
– Chcesz dzieci?
– Po trzydziestce – tym też się na pewno różnimy – A ty jeśli chcesz być piłkarzem to też nie będziesz miał wsześniejszych czasu.
– Okej, ale gdybyśmy wcześniej wpadli to wiedz, że będę się cieszył tak samo, jak kiedykolwiek indziej.
– Luke – moje oczy robią się wielkie jak cholera – Jesteś szalony.
– Planuje z tobą przyszłość, więc to żadne szaleństwo.
– Nie wpadajmy, okej? Mam tyle rzeczy do zobaczenia... do przeżycia...
– Nie zamykaj się na jakieś opcje, bo przez to robią się najbardziej prawdopodobne.
– Tak jak na przykład ty w moim życiu?
– No widzisz i już wiesz, że mam racje – całuje mnie w czoło – Coś jeszcze?
– Nie zgadzam się na pierdzenie. Zapamiętaj to – morduję go wzrokiem – Dopóki nie będziemy mieli na kogo zrzucić, nie pierdzimy.
– Dobrze, jeśli to miałby być powód, że byśmy się rozstali to okej, będę przestrzegał tej zasady.
– A ty co chciałeś mi powiedzieć?
– Twoja mama dzwoniła i powiedziała, że są już w domu. Przy okazji mnie przeprosiła.
– Skąd ona ma twój numer?
– Jestem trenerem twojego młodszego brata.
– No tak, zapomniałam, piłkarzyku – klepię go po policzku.
– Wracamy?
– No... muszę jeszcze się pouczyć, a ty masz jutro prace.
– Jeszcze tylko pół roku, Wendy.
CZYTASZ
Freeway {Hemmings}
Fiksi PenggemarWendy nienawidzi swojego małego miasteczka. Twierdzi, że tu nie pasuje. Wiecznie czuje się, jak czarna owca tego miasta i nie próbuje nic z tym z robić. Marzy o Londynie. O wielkomiejskim życiu, gdzie moda ma znaczenie. Jednak gdzieś w tym wszystkim...