– Powinniśmy zrobić coś.... – to ja się odzywam, gdy siedzimy już w jego samochodzie, a on odjeżdża stamtąd, gdy ludzie stoją w oknach – Coś głupiego, wiesz? Chociaż raz mieć to całe gówno w dupie.
– Co chcesz robić?
– Coś z dala od tego miasta.
– Zgodzę się.
Kocham go, bo nie stara się robić ze mnie kogoś innego, kocham go, bo sam nie udaje kogoś idealnego i kocham go, bo kocha mnie bardziej od opinii ludzi.
– Jakieś pomysły?
– Tak i tak chciałem cię tam zabrać, ale myślałem, że nie będziesz musiała tego źle kojarzyć..
– Nie przeproszę za nią. Nic nie zrobiłam. Mam siedemnaście lat, okej, ty dwadzieścia jeden, okej. Nie jesteśmy razem długo, okej, ale nie robię głupich rzeczy po to, żeby je po prostu zrobić.
– Przeszkadzają ci te cztery lata?
– One mnie cieszą – mówię szczerze – I lubię twoją dojrzałość, nawet jeśli nienawidzę jak się szczerzysz.
Właśnie to robi.
– Posłuchajmy trochę dobrej muzyki.
– A co One Direction gra koncert gdzieś w tej dziurze?
– Jestem na tyle męski, że mogę się przyznać, że lubię One Direction.
– A ja na tyle cię kocham, że naprawdę potraktuję to jako męskość.
– Dzięki, kochanie.
– Nie ma za co, piłkarzyku – klepię go po policzku i rozsiadam się na fotelu – Zabierz mnie na koncert.
– W którą stronę?
– Jest tylko jeden kierunek.
– Nie mogłaś się powstrzymać, co?
– To ty zacząłeś.
Wybuchamy śmiechem, jakbyśmy właśnie stworzyli bardzo oryginalny i śmieszny żart.
Mój telefon dzwoni, a na wyswietlaczu pojawia się zdjęcie mojej mamy.
Cholera.
– Co się stało w domu? – pyta po prostu – Dlaczego babcia dzwoni do mnie i nazywa cię rozpustnicą?
– Mamo, przecież wiesz, że zostałam z Luke'm nie zrobiłam nic złego. My nic nie robiliśmy – to nie do końca prawda, ale ona nie musi o tym wiedzieć.
– Wiem, Wendy. Nie podoba mi się to, co mówi babcia, naprawdę nie. Mamy wrócić wcześniej? Chyba powinniśmy.. Luke z tobą jest?
– Tak jest.
– Wendy, cokolwiek się tam wydarzyło to w ogóle nie jest twoją winą.
– Dzięki – zna tylko stronę babci, a i tak wierzy mi, najlepsza mama na świecie – Wyjedziemy z Luke'm z miasta, okej? Nie zniosę dzisiaj tak..
– Tak, myślę, że to dobry pomysł. Prześlę ci pieniądze na konto i spędzicie noc w jakimś hotelu po za miastem. Zabierz go na dużego steka, kochanie.
– Nie wiem, czy je lubi – ściskam jego kolano, uświadamiając go, że rozmawiamy o nim.
– Wendy, musimy coś z tym zrobić. Porozmawiam z babcią, bo naprawdę nie wiem, skąd jej się to bierze. To całe miasteczko....
– Cóż, na mnie się nie wzbogaci.
Mama śmieje się do słuchawki.
– Kocham cię bardzo, Wendy.
CZYTASZ
Freeway {Hemmings}
Fiksi PenggemarWendy nienawidzi swojego małego miasteczka. Twierdzi, że tu nie pasuje. Wiecznie czuje się, jak czarna owca tego miasta i nie próbuje nic z tym z robić. Marzy o Londynie. O wielkomiejskim życiu, gdzie moda ma znaczenie. Jednak gdzieś w tym wszystkim...