Zrzucam z siebie mokre rzeczy i wchodzę pod gorący prysznic. Tak naprawdę nie mam na niego siły, ale niektóre rzeczy trzeba zrobić. Może to wszystko wina wczesnego poranka, a może tego kim jestem. Nie wiem, szybko wracam do łóżka i przyciągam nogi do piersi. Nie jestem w stanie już powstrzymać łez.
Tak bardzo się boję, że go stracę, bo w końcu dostrzeże, jak niewiele mam.
Coś porusza się na moim łóżku. Zapadam się w dół pod naciskiem.. owijającego się dookoła mnie ciała. Czuję zapach męskiego mydła, a także kropelki wody na własnym czole.
To Luke.
To sprawia, że tylko mocniej płaczę.
A on tylko mocniej mnie ściska.
Chyba tego potrzebowałam. Właśnie tego, żeby mnie po prostu przytulił.
Splatam z nim nogi, bo to wydaje się kompletnie naturalne. Luke przykłada policzek do mojego policzka.
– Pachniesz moim tatą.
– Mam też na sobie jego ciuchy – zapewne się uśmiecha. O dziwo mam nadzieję, że to robi – Nie mogłem po prostu odjechać, Wendy.
Jak można być tak dobrym? Jak można tak bardzo wiedzieć, czego potrzebuje druga osoba?
– Nie chciałam narobić ci wstydu, ani zrzucać twojej czapki..
– Nie mam rozwiązania na twoją samotność, Wendy. Może powinienem być tylko twoim przyjacielem, a nie czuć do ciebie to co czuję. Jestem na siebie zły, że nie zostałem twoim przyjacielem, bo tego potrzebujesz o wiele bardziej.
Nie wiem, co powiedzieć.
– Byłoby ci lepiej, gdybym był twoim przyjacielem.
– Nie mam przyjaciół, Luke.
– Gdybyś miała chociaż jednego, łatwiej byłoby ci uwierzyć...
Obracam się. Gwałtownie, mało zgrabnie i przede wszystkim porywczo. Podejmuję decyzje, że nie chcę być bierna.
Całuję go.
Nie tak po prostu. Tak naprawdę bardzo delikatnie, ale całuję.
– Hej, co robisz?
– Całuję cię, mówiąc w ten sposób, że nie chcę, żebyś był tylko moim przyjacielem.
Teraz się uśmiecha.
Czuję ten uśmiech na swoich wargach.
– Jedź ze mną do Manchesteru.
Kręcę głową.
– Nie zrobiłam nic z tego ze złości, że jedziesz sam. Nie chodzi...
– Tak naprawdę to nie chciałem cię zostawiać na dwa dni – całuje mnie w kącik ust – Po prostu... ja też się boję – obejmuje mnie ciaśniej – Ja też nie jestem taki, jak ty byś chciała. To, że w tej chwili żyjemy w moim świecie..
– Do Manchesteru też pasujesz.
– Też byś tam pasowała – całuje mnie w drugi kącik – To co pojedziesz ze mną? Nie chcę cię tu zostawiać..
– Powinieneś jechać sam – mimo, że może chcę pojechać – Już i tak popsułam ci..
– Dzwoniłem już do mamy, chętnie cię pozna.
Robię wielkie oczy.
– To jeszcze dalej, niż do Londynu – mówię mu, jakby nie wiedział.
– No chodź. Spakuj się i jedźmy w wielką przygodę.
– Luke'u Hemmingsie...
– Robi się poważnie, gdy używasz mojego nazwiska – uśmiecha się do mnie.
Wyciągam rękę, żeby przeczesać jego świeże umyte włosy, za rzadko to robię, za rzadko w ogóle dotykam go w sposób na jaki to on zasługuje.
– Jest siódma rano, przy dobrych wiatrach będziemy tam o dwunastej. Gotowa?
Przeczesuję jego włosy jeszcze raz.
– Nie tylko Londyn to duże miasto.
Nie mam dzisiaj już siły zastanawiać się nad sensem tych słów.
– Podobałaś mi się w tej niebieskiej sukience z bufiastymi rękawami. Chcesz ją wziąć?
– Mam do niej wzorzyste rajstopy – informuję go, jakby miało to dla niego znaczenie.
– No to już, spakuj je dla mnie – całuje mnie w czoło i odsuwa się – Pytałem twoich rodziców. Twierdzą, że to dobry pomysł.
– Coś jeszcze lubisz?
– Nie ma rzeczy, w której mi się nie podobasz. Chociaż wiem, że ty nie znosisz moich koszul.
I znowu jest mi głupio.
Nie lubię czegoś, co jest jego częścią. Wszyscy w kółko oceniają mnie za to kim jestem i jak wyglądam, a ja robię to samo z nim.
Z moim chłopakiem.
Najlepszym człowiekiem na tej planecie.
– Chyba chodzi o to, co one mają reprezentować, a nie o sam fakt, że ty je nosisz.
– Tak? – jest ciekawy, mogę wyczuć to w tym małym pytaniu.
– Muszę się spakować. Zaczekasz na dole? Rodzice pewnie robią śniadanie...
Nie protestuje.
Nie kłóci się, że musi tu zostać.
Daje mi przestrzeń.
Której potrzebuję do spakowania bielizny i dezodorantu.
– Jasne – całuje mnie w głowę i wychodzi.
Myślę, że zna mnie lepiej, niż zdaję sobie z tego sprawę i to mnie bardzo przeraża.
Zabiera mnie, żebym poznała jego rodziców.
Nigdy nie poznałam niczyich rodziców.
A co jeśli pomyślą, że jestem jedną z tych, które chcą zatrzymać faceta w małym miasteczku i zachodzą w ciąże?
Wzdrygam się na samą myśl.
Nie będę taka zgryźliwa i okropna, jak zazwyczaj. Pokażę swoją drugą stronę, która chyba gdzieś tam głęboko jeszcze we mnie jest... przynajmniej mam nadzieję, że gdzieś jeszcze jestem tą dziewczyną, która dba o planetę.
Chcę tego dla niego.
CZYTASZ
Freeway {Hemmings}
FanfictionWendy nienawidzi swojego małego miasteczka. Twierdzi, że tu nie pasuje. Wiecznie czuje się, jak czarna owca tego miasta i nie próbuje nic z tym z robić. Marzy o Londynie. O wielkomiejskim życiu, gdzie moda ma znaczenie. Jednak gdzieś w tym wszystkim...