28 {Jako para}

1.7K 180 23
                                    

Siedzimy obok siebie niezwykle blisko. Luke zabiera moje nogi i przerzuca je przez swoje, zbliżając nas jeszcze bardziej do siebie.

– To w porządku? – pyta cicho, a ja tylko kiwam głową. Otacza mnie ramieniem, przyciągając jeszcze bliżej – A to?

To bardzo przyjemne.

Czuję jego bijące serce przy mojej piersi..

Trąca nosem moją szyje.

– Uważaj, bo pomyśle, że chcesz mnie pocałować.

– To najdłuższy okres odkąd zacząłem cię całować, przez który cię nie całowałem.

Marszczę brwi, żeby dobrze gł zrozumieć.

Rumieniec oblewa moją szyje, gdy rozumiem sens jego słów.

Kurwa, nie lubię być taką dziewczyną.

Jeszcze raz trąca nosem moją szyje i jeszcze raz, dotykając mojego ucha.

– Ładnie pachniesz – tym razem mnie wącha – Co to za zapach?

– Mama zrobiła mi na jednym ze swoich wyjazdów. Specjalny spersonalizowany zapach dla swojej córki.

– Mmmm – trąca moje ucho – Faktycznie idealnie pasuje – całuje mnie za uchem.

– Napaleniec.

Opieram czoło o jego, pochylając głowę, sprawiając, że jego się odchyla. Po chwili to on przeciąża szale na swoją stronę i to ja odchylam głowę.

– Nawet jeszcze nie zjedliśmy.

– No w końcu jesteś zainteresowana jedzeniem!

– Ktoś tu był zbyt zainteresowany wąchaniem mnie. To twoja wina – warczę.

– Mogę wąchać moją dziewczynę.

– Nie jestem...

– Weź swój lunch i zajrzyj do niego, słoneczko.

– Nazwij mnie tak, jeszcze raz.... – ściskam jego szczękę, a drugą ręką sięgam na stolik za mną.

Chcę wyjąć lunch, ale najpierw natrafiam na karteczkę z małym napisem i przyklejoną do niej koniczynką.

– Przeczytaj na głos – mówi.

Przyklejam mu ją na czoło. Próbuję ukryć uśmiech, ale trochę mi nie wychodzi.

Czytam nieustannie napisane przez niego pytanie.

Czy zostaniesz moją dziewczyną?

– Po co ta koniczynka?

– Życzę ci powodzenia, jeśli powiesz nie.

Wybucham śmiechem.

To takie dobre uczucie.

– Chyba nie umiem czytać.... – droczę się, a on mocno opiera swoje czoło o moje – Jesteś takim słodkim typem – informuję go – I to serduszko w rogu. Jak dużo Walentynek w życiu wysłałeś?

– Halo, Wendy, ja tu czekam na odpowiedź.

Odklejam karteczkę z jego czoła. Wyjmuję długopis z torby i odsłaniam się przed nim, żeby nie widział, co piszę.

Gdy już kończę.

Przyklejam ją sobie na czoło.

TAK

– Co tam pisze? – pytam.

– Że bardzo chcesz mnie pocałować, więc spełnię twoją prośbę.

Już mam ochotę zaprotestować, bo naprawdę nie to napisałam, ale on mnie całuje.

Bardzo gwałtownie.

Bardzo zaborczo.

Nie myślałam, że ktoś taki umie tak całować.

– A teraz wracaj grzecznie na lekcje. Za chwile zadzwoni dzwonek, za długo już siedzisz na tym mrozie.

– Gdybyś nie był takim tchórzem i po prostu zapytał, już dawno wiedziałabym w ciepłym pomieszczeniu.

– I straciłabyś takie urocze chwile ze swoim chłopakiem – uśmiecha się od ucha do ucha – Nie masz ochoty krzyczeć? Bo ja mam. Wendy....

Zakrywam mu usta dłonią.

– Promyczku, przestań tak jasno świecić – żartuję z niego.

– Nie walcz z naturą, Wendy.

– Muszę iść.

– Muszę iść – przedrzeźnia mnie – Wieczorem idziemy do kina.

– Nie byłam w tym małym kinie od...

– Nie wierzę, nie zaczęłaś od powiedzenia ‚nie'.

Pokazuję mu środkowy palec, a on bierze moją rękę i splata ze mną każdy palec po kolei, po to, żeby pocałować mnie potem w dłoń.

– A teraz powiedz. Co grają, kochanie? Czy mają dietetyczną colę?

– Kiedyś cię uderzę, przysięgam ci to – warczę na niego.

– To ta dietetyczna cola? – psychol, no pieprzony psychol – Niespodzianka, co grają. Przyjdę po ciebie o szóstej, bo jutro masz szkołę.

– Od razu przełóżmy to na sobotę – rzucam kpiąco.

– Serio? – teraz już nie jest w żartobliwym nastroju, po jego minie chyba mogę stwierdzić, że pyta poważnie albo sprawdza, jak daleko sięga moje zaprzeczenie. Nie wiem – Jeśli chcesz się pouczyć...

– A co chcesz mi pomóc?

– Gdybyś potrzebowała pomocy, a ja bym umiał to jasne – uśmiecha się – Przepraszam, że nie zapytałem. Masz czas wybrać się dzisiaj do kina? Czy chcesz iść w inny dzień?

Nie zasługuję na niego.

– Chętnie wybiorę się z tobą dzisiaj do kina, ale teraz naprawdę muszę iść już na lekcje. Dziękuję za śniadanie i wszystko – cmokam go w policzek, trochę nieudolnie – O szóstej? – nie chcę być zołzą.

Uśmiecha się.

– Ostatni buziak?

Daję mu małego buziaka i wstaję.

– Uczę się pilnie!

Pokazuję mu środkowy palec, a go to tylko rozbawia.

Pozwala mi być sobą.

Nie wiedziałam, że to takie dobre uczucie.

Freeway {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz