52 {Bal}

1.2K 155 8
                                    

Nadszedł ten jeden dzień, jeden dzień, gdy powinnam lubić szkołę.

Stoję przed lustrem już od dobrych trzech godzin. Kupiłam te niebieską sukienkę w Londynie. Ma dużo koronki, a także tiulu. Zakręciłam włosy, żeby wyglądać jak księżniczka i Kate twierdzi, że faktycznie mi się to udało.

Mama zrobiła mi już niezliczoną ilość zdjęć, a Dylan niezliczoną ilość razy wywrócił oczami.

Teraz czekamy na Luke'a.

I właśnie w tym momencie słyszę dzwonek do drzwi.

Biorę głęboki wdech, ale nie biegnę na dół.

Słyszę go jak idzie, a raczej biegnie po schodach.

Puka do drzwi...po czym szybko je otwiera.

– Cześć, spoźniłem się?

Obracam się, a on wygląda jakby się czegoś wystraszył.

– Wow – mówi – Zawsze wiedziałem, że moja dziewczyna jest śliczna, ale że jest księżniczką?

Podchodzi do mnie i łapie mnie za biodro. Drugą rękę ma cały czas ukrytą za plecami.

Opieram ręce na jego ramionach.

– Nie masz krawatu – informuję go – Ale masz muchę.

– Mam zmienić na krawat?

Kręcę głową.

– Może księżniczka..

– Żadna ze mnie księżniczka, kurwa.

– I o to moja dziewczyna – całuje mnie, zanim ja zdążę to zrobić – Pięknie wyglądasz – szepcze przy moich ustach – Gotowa trochę potańczyć?

Gładzę jego ramiona, przyglądając się jego idealnie doładowanemu garniturowi.

– Jesteś takim przystojniachą – nie mogę się nie uśmiechnąć – I idziesz ze mną na bal.

Całuje mnie w nos, po czym pochyla się do mojego ucha.

– Słońce, zrobię z tobą o wiele więcej niż pójdę na bal.

Wybucham śmiechem.

— To cię naprawdę bawi?

Oplatam ramionami jego szyje i wtedy dostrzegam bukieciki za jego plecami.

– Co tam masz? – puszczam go, żeby mu to zabrać, a wtedy on się odsuwa.

– Daj rękę.

– Oświadczyny? Bo jeśli tak to będę musiała powiedzieć nie.

— Cóż, bądź spokojna, nie oświadczę ci się, dopóki nie będziemy w tym samym mieście na stale.

– Brzmi groźnie.

Nonszalancko wyciągam przed siebie rękę. Luke się ze mnie śmieje. Całuje jej wnętrze, po czym zakłada na moją dłoń kolorowy bukieciki, który idealnie pasuje do sukienki.

— Myślisz, że mają tam alkohol? Bo nie wiem, czy wytrzymam to na trzeźwo.

– Na pewno ktoś doprawi poncz. A teraz chodź, nie możemy przegapić koronacji na króla i królową.

Jęczę z niezadowolenia.

– Im szybciej tam pójdziemy, tym szybciej stamtąd wyjedziemy, Wendy.

– Okej, to mnie przekonało.

Wychodzę na przód i szybko słyszę dziwny dźwięk..

– Bardzo podobają mi się twoje pośladki w tej sukience, kurczaki.

Wyciąga dłoń, żeby ich dotknąć, ale ja odsuwam się do przodu.

Może to nie jest ta noc, ale zarazem to jest ta noc.

Dojeżdżamy do szkoły, a ja łapię za jego rękę zdecydowanie za mocno. Luke całuje mnie w czoło, próbując mnie uspokoić.

– Podobało ci się na twoim balu?

– Tak – jest taki prosty i oczywisty.

– Pewnie byłeś przewodniczącym rocznika i wszyscy chcieli mieć twój podpis w roczniku.

– Skąd wiedziałaś?

Wchodzimy na sale i nikt nawet tego nie zauważa. Całe boisko pokrywa dywan w dziwnym odcieniu czarnego, a na suficie wisi zbyt duża ilość kul dyskotekowych.

– Zabij mnie – szepczę do niego.

Nikt nie tańczy. Wszyscy stoją w swoich grupkach.. ale Luke'a to nie obchodzi.

– Mówiłem ci, że jestem tanecznym mistrzem?

Zespół, który wynajęli gra jakąś muzykę. Typowy pop uderza w bębenki moich uszu.,

– Nie ma...

Ciągnie mnie na nieistniejący parkiet, sam go tworzy. Przyciąga mnie do siebie jak najbliżej się da. Nie jesteśmy tu nawet jeszcze od pięciu minut, a on już przekracza moje granice.

– Pokażmy tym sztywniakom jak się bawić. Kurczaki, pamiętam mój bal, gdy tylko się weszło było czuć klimat miejsca....

– Sztywniakom?

– Dzieciakom, które nie doceniają wartościowych ludzi.

– Teraz mowa o mnie?

Odsuwa mnie od siebie, żeby właściwie zmusić mnie do obrotu.

– Znam więcej ruchów – szepcze mi na ucho – Pokazać ci?

Kiwam głową.

Zaplatam ręce wokół jego szyi, on kładzie ręce na moich biodrach.

Może ludzie się gapią, ale ja nawet już nie patrzę.

Luke odmienia wszystko w przeciągu chwili i czyni beznadziejne chwile, nieco lepszymi. No dobrze, dużo lepszymi. Moje obcasy pozwalają mi bez problemu, pocałować go w szyje.

Wokół nas zbiera się więcej ludzi, którzy także postanawiają tańczyć.

– Chyba wyznaczamy trendy. Piłkarzyk i projektantka mody.

Śmieję się w jego szyje.

– Podoba ci się taka wizja?

– Duża odpowiedzialność – szepczę mu na ucho – Może jesteśmy nowymi Bradem i Angeliną?

– Kurczaki, kochanie, chcesz mieć, aż tyle dzieci?

– Nie mam pojęcia, ile chcę mieć dzieci – przyznaję szczerze – W ogóle nie wiem jak to będzie w przyszłości, ale wiem, że chcę w niej ciebie.

– Kocham cię.

Gładzę jego plecy, odprężając się na sali gimnastycznej, której nienawidziłam przez większość życia..

– Napijmy się ponczu – proponuję – Tylko nie przesadźmy, oboje mamy słabe głowy.

Czuję jakbym była na prywatnym dwuosobowym balu i nic tego nie popsuje.

Freeway {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz