Rozdział 4: Harry, your eyes

8.3K 383 18
                                    

Był skończonym dupkiem.

'Jestem zdolny do wielu rzeczy, więcej niż to sobie możesz wyobrazić.' Te słowa cały czas latały mi po głowie.

Co one do cholery oznaczają?

Wytarłam łzy, oczyściłam policzek z rozmazanego tuszu, następnie wkładając na siebie legginsy i bluzę z Harvard'u. Założyłam tenisówki i związałam włosy w kucyka.

Zabrałam iPod'a i włożyłam słuchawki do uszu wybierając przy tym moją ulubioną składankę. Wyszłam z domu, zauważając że jest już dość ciemno na zewnątrz. Prawdopodobnie była już godzina 20.

Biegłam wzdłuż chodnika dostosowując się do rytmu muzyki.

...

Zaczął padać deszcz. Mimo tego, dalej biegłam.

Nie mogłam wyrzucić słów Harrego z mojej głowy. 'Jestem zdolny do wielu rzeczy, więcej niż to sobie możesz wyobrazić.'

One cały czas odtwarzały się w mojej głowie. Zazwyczaj taka nie byłam. Nigdy się nie martwiłam czymś tak długo- w rzeczywistości nie miałam powodu.

Pogrążona w zamyśleniu, usłyszałam głos.

-Musimy się dostać do zaułku.

Stop. Przysłuchuję się dalej.

-Chodź do tego pierdolonego zaułka!- usłyszałam spust pistoletu.

Podeszłam bliżej alejki. Usłyszałam czyjeś kroki za mną.

-Oddaj mi kasę i biżuterię- odezwał się ktoś groźnie.

Kurwa.

Jedyną rzeczą jaką miałam to był to naszyjnik od mojej siostry. Acacia. Acacia podarowała mi go rok temu.

Była w collegu, dokładnie w Harvardzie. Poszła na imprezę. Ona nigdy nie piła, ani za dużo nie imprezowała. Ale naciskali na nią i wkońcu się napiła. Potem wracała do akademika, niezauważyła znaku Stop i uderzyła w nadjeżdżającą ciężarówkę.

Pamiętam jak płakałam przez wiele miesięcy.

Była moją najlepszą przyjaciółką. Nie mogłam w to uwierzyć, że jej już nie ma- nadal nie mogę.

-Ja, ja nic nie mam- kłamałam, a łzy stanęły mi w oczach.

Jego brudna ręka dotknęła mojej szyi, śledząc przy tym mój obojczyk.

-Spójrz- syknął zrywając naszyjnik z mojej szyi.

Poczułam krew w dolnej części szyi. Następnie przeszukał kieszenie, obserwując mnie z uśmiechem z góry do dołu.

-Co ja mógłbym teraz z tobą zrobić?- zamknęłam oczy. Moje ciało przeszedł dreszcz, gdy złapał mnie za biodra.

Poczułam wiatrówkę na plecach. Jego usta przykleiły się do mojej szyi, gwałtownie ją ssąc, kiedy przygwoździł moje biodra do muru.

-Wypuść ją- chrypliwy głos syknął. Mężczyzna uśmiechnął się.

-Możesz sobie ją wziąć. Już kończę.- powiedział.

-Wypuść ją kurwa, zanim cię zastrzelę- odezwał się ten sam chrypliwy głos. Mogłam ujrzeć jego loki w deszczu. Mężczyzna znowu przystawił moją głowę do ściany i rzucił ciosem w moje żebra. Zablokował moje słabe ciało do ziemi i kopnął mój brzuch jednym szybkim ruchem.

Wyciągnęłam się na ścianę, a następnie lekko kulejąc pobiegłam. 

-Nie zabijaj go- krzyknęłam, łapiąc lokowatego chłopaka za ramię.

Harry.

Jego normalnie jasnozielone tęczówki są teraz czarne.

-Harry, twoje oczy- wymamrotałam.

_____________________________________________________________________________

gdy już przeczytasz zostaw komentarz xx

lust // h.s. (tłumaczenie) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz