Nie wiedziałam co wydarzyło się zeszłej nocy.
Ja po prostu nie wiedziałam.
Zatrzymałam się w tamtym momencie. Jego usta przy mojej szyi i ręce wędrujące po moich...
Boże. Dlaczego on to zrobił? Dlaczego nie mógł zostawić mnie samą? On mógł mieć każdą dziewczynę jakiej tylko by zapragnął, ale nie mnie.
Dzięki Bogu był weekend, więc nie widziałam Harrego do poniedziałku.
Z moich myśli wyrwał mnie telefon.
Szybko go odebrałam.
-Cześć?- chrapliwy głos odezwał się z drugiego końca.
Wstrzymałam telefon i zastanawiałam się kogo to numer.
To był Harry.
-Czego chcesz?- zapytałam złym tonem.
-Mogłabyś przyjść?- spytał.
Jakie gówniane pytanie.
-Nie- odpowiedziałam.
-Potrzebujemy popracować nad projektem- potarłam głową.
-Mogę zrobić to sama i wpisać twoje imię- powiedziałam.
-I potem powiem o tym pani McCormick- odpowiedział i byłam pewna, że jego głupawy uśmieszek wkradł się na usta.
-Dobrze- nacisnęłam przycisk kończący rozmowę i odłożyłam telefon.
Wciąż byłam w piżamie, więc poszłam do mojego pokoju. Zdjęłam ubrania i weszłam pod gorącą wodę. Brałam długi prysznic, którego nie chciałam przyspieszać. Po tym wszystkim nie chciałam widzieć Harrego.
Gdy już wyszłam, ubrałam rozerwane skinny, bluzę z napisem 'I ♥ NYC', czarne Beanie i turkusowe kalosze Hunter. Pomyślałam, że będziemy szukać dżdżownice, gdy będzie padał deszcz.
Wysuszyłam włosy i pozwoliłam aby układały się w naturalne fale. Zabrałam telefon i wyszłam.
...
Kiedy podeszłam pod drzwi Harrego, zaczęłam się denerwować. Zapukałam do drzwi.
-Hej, Char- powiedział. Przewróciłam oczami.
-My naprawdę pójdziemy nad jezioro- skinęłam, gdy szliśmy w kierunku czarnego SUV'a.
-Cieszę się, że możemy dzisiaj popracować nad projektem- powiedział. Spojrzałam w okno gdzie padał deszcz.
Cisza.
-Fajną mamy pogodę- nie mogłam nic na to poradzić, ale uśmiechnęłam się na widok deszczu. Szybko zamaskowałam uśmiech kaszlem.
Kilka minut później dotarliśmy nad jezioro. Harry wjechał na trawę i wysiedliśmy.
-Czego szukamy?- chwyciłam papier z mojej kieszeni na którym były przedstawione gatunki dżdżownic.
-Więc jedną którą dzisiaj znajdziemy znajduje się tam- zaznaczyłam trzy różne rodzaje.
-My potrzebujemy dwóch z nich- skinął, gdy szliśmy do otaczających nas drzew. Usiadłam na kłodzie i zaczęłam przeszukiwać błoto.
Harry usiadł obok mnie.
-Nie boisz się- dokuczał mi.
-Nie, nie jestem mamisynkiem- odpowiedziałam. Zaśmiał się.
-Co?- zapytałam, patrząc w jego kierunku.
-Jesteś bardzo uparta- przewróciłam oczmi.
-A ty jesteś chujem, co dla nas jest oczywiste- syknęłam.
_____________________________________________________________________________
ale mu pojechała :P
po przeczytaniu proszę o zostawieniu komentarza xx
CZYTASZ
lust // h.s. (tłumaczenie) ✔
Fanfiction"Jestem ogniem, twoją benzyną. Nie jestem dobry dla ciebie, a ty nie jesteś dobra dla mnie."