(Harry's POV)
Kiedy Louis chwycił pięścią moją szczękę, powróciłem do rzeczywistości.
-Ty nie możesz tak z nią tego załatwiać Harry!- krzyknął głośno.
Czułem jak mocno zgniata moją żuchwę.
-Czy ty mnie wogóle słuchasz?- spytał i mnie popchnął.
-Czy ty mnie wogóle kurwa słuchasz?- ponownie wrzasnął.
Nigdy nie widziałem, aby był aż tak wściekły.
Nie odpowiedziałem.
Pchnął mnie znowu.
-Odpowiedz mi!
-To był pieprzony błąd! Ty też je popełniasz, każdy je robi!- odkrzyknąłem przeczesując włosy rękoma.
-To był duży błąd Harry, ogromny-
Nasze krzyki przerwała Danielle, która wparowała do kuchni.
-Zniknęła.
Nie.
Przepchnąłem się przez nią i pobiegłem do góry do jej pokoju. Gdy otworzyłem drzwi, ujrzałem uchylone okno.
-Kurwa- wymamrotałem i pośpieszyłem do okna.
Nie ma jej.
Ona kurwa zniknęła.
Podszedłem bliżej i usłyszałem lekkie pęknięcie pod moją stopą.
Gdy ją podniosłem, zobaczyłem małą pomarańczową buteleczkę.
Nie. Nie. Nie. Nie.
Powoli ją podniosłem. Moje palce trzęsły się, kiedy czytałem etykietkę.
'Anty-depresyjne
Harry Styles
Zażywać raz dziennie
Spożywać z jedzeniem i wodą'
Czułem jak łzy opadają na moje policzki.
Pochłonęła mnie rozpacz, ale wyznaczyłem sobie cel.
Znajdę ją.
_____________________________________________________________________________
-,-
CZYTASZ
lust // h.s. (tłumaczenie) ✔
Fanfiction"Jestem ogniem, twoją benzyną. Nie jestem dobry dla ciebie, a ty nie jesteś dobra dla mnie."