Poruszyłam się powoli, bezpośrednio napotykając ostry ból rozczhodzący się od mojej szczęki.
Jęknęłam.
-Shh- wyszeptał delikatnie.
Spojrzałam w dół na silne ramiona, które mnie oplatały.
I one nie były Harrego.
Spojrzałam w górę, inny pisk uciekł z mojej buzi uderzając jego klatkę.
To był Niall.
Jego jasne niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie.
-Jest dobrze. Jesteś bezpieczna.
Jego ręka lekko pieściła mój policzek, a ja ułożyłam moją głowę na jego klatce piersiowej.
Byłam bardzo zmęczona i nie wiedziałem dlaczego.
Obrazy z ostatniej nocy były rozmazane, ale nie mogłam wyrzucić z mojej głowy przerażonego Harrego.
Z tymi myślami powoli zapadłam w sen.
...
-Nie możesz przebywać z nią sam, bez kogoś w pobliżu- srogi głos Louisa skierowany był do Harrego.
-Będziemy się widzieć tylko wtedy, jeśli was do cholery poproszę. Jestem dorosłym człowiekiem. Sam za siebie będę podejmował decyzje.
-To nie chodzi o ciebie Harry. Tylko o nią- powiedziała Perrie.
-Co?
-Jeżeli się to powtórzy, możemy nie zdążyć cię powstrzymać.
-To się nie wydarzy!- zaprotestował Harry.
Opuściłam łóżko i założyłam moją bluzę z Harvardu.
I pobiegłam schodami na dół, czując inne kłócie głowy.
-Ale Harry, to nie oznacza-
Kiedy weszłam do salonu, oni nagle przerwali.
Cisza wypełniała pokój, a ich oczy skierowane były na mnie.
Powróciły wszystkie wspomnienia związane z Harrym zeszłej nocy.
Moje ciało zaczęło się trząść, kiedy jakieś ramię chwyciło mnie za talię.
To był Niall.
-Trzymaj się z dala od niego- wymamrotał i pomógł mi wejść do kuchni.
-Pierdol się Niall- splunął Harry i wyszedł.
Niall posadził mnie na krześle.
-Jak się czujesz?
-Dobrze- mruknęłam.
My nigdy wcześniej tak nie rozmawialiśmy, ale to było coś, co sprawiało, że czułam się przy nim ciepło i bezpiecznie.
On nigdy mnie nie skrzywdził.
Jego delikatne dłonie podały mi dwie pigułki i postawiły przede mną szklankę wody.
Połknęłam tabletki i popiłam szybko.
-Dziękuje- powiedziałam.
Jego mały, ciepły uśmiech wprawił mnie o przewrót żołądka.
On był oszałamiający.
Całkowicie oszałamiający.
Jego blond włosy u dołu przechodziły w ciemny kolor, miękkie, słodkie usta i jego oczy. Jego oczy miały wspaniały odcień jasnego niebieskiego.
-Ziemia do Charlotte?- zażartował machając mi ręką przed twarzą.
Poczułam jak duży rumieniec wypływa mi na policzki.
-Przepraszam- a on zachichotał.
Musisz się opanować Char.
-Co mówiłeś?- spytałam.
-Powiedziałem, że jesteś bardzo piękna.
Jeszcze większy rumieniec pojawił się na mojej twarzy.
Kurwa.
-Dzięki, ty też- odpowiedziałam.
Nie. Nie. Nie.
-To nie miało tak zabrzmieć, nie jesteś piękny. Cóż. Myślę, że ty jesteś- ale ugh. Myślę, że. Jesteś. Uhm. Przystojny?
Boże.
Spieprzyłam to.
-To było pytanie?- zapytał ze śmiechem.
Zaczęłam się również śmiać.
-Nie to miałam na myśli!
Przez kilka minut śmialiśmy się jak opętani.
Gdy już się uspokoiliśmy, nalałam sobie jeszcze wody.
-Gdzie jest Demi?- spytałam łagodnie.
-Postanowiliśmy zrobić sobie przerwę, ona musi skupić się na muzyce, a ja potrzbuję skupić się na jedzeniu.
Wybuchnęłam śmiechem.
-Jedzeniu?
-Nie śmiej się!- zawołał, a ja wydęłam wargi.
Huh? Jedzenie. To coś nowego.
-Jak on się stąd kurwa wydostała?- zapytałam.
-Jest milionerką. Ma helikopter. Możesz to sobie teraz poukładać.
Zaśmiałam się znowu.
Przypuszczam, że on ma taki efekt na ludzi.
Może.
Właśnie może.
Czas zacząć wszystko od nowa.
_____________________________________________________________________________
Niall ^^
CZYTASZ
lust // h.s. (tłumaczenie) ✔
Fanfiction"Jestem ogniem, twoją benzyną. Nie jestem dobry dla ciebie, a ty nie jesteś dobra dla mnie."