Wtuliłam się w moje ciepłe łóżko ubrana w bluzę Harrego. Było czuć silny zapach dymu papierosowego i odurzającą woń Axe.
Dlaczego Harry był takim dupkiem na imprezie? A potem po mnie przyszedł? Rozgościł mnie. To nie miało sensu.
Powoli czułam jak ogarnia mnie sen. Próbowałam utrzymać dłużej otwarte powieki, ale nie wytrzymałam. Sen mnie ogarnął, a ja szczęśliwa mu na to pozwoliłam.
...
Obudziłam się przez światło dochodzące z moich okien. Przestało padać? To coś nadzwyczajnego jak na Seattle.
Z trudem wyszłam z łóżka, kierując się w stronę łazienki. Pozbyłam się sweats'ów i bluzy i weszłam pod prysznic. Czekałam aż woda stanie się cieplejsza.
Gorąca ciecz sprawiała, że czułam się nieziemsko. Myłam dość szybko włosy i ciało, aby pozwolić wodzie uderzać w moje ciało. Następnie wyszłam i się wysuszyłam.
Podeszłam do szafy chwytając szybko białą spódnicę z wysokim stanem, ciemną brzoskwiniową koszulę z kołnierzykiem, koronkowy sweterek i buty Oxfordy. Czułam się bardzo dziewczęco tego ranka.
Pomalowałam delikatnie oczy tuszem do rzęs, ponieważ nie lubiłam zbyt dużego makijażu. Ale chciałam dobrze wyglądać, więc dlaczego nie? Musnęłam usta jasnym błyszczykiem i podkręciłam włosy. Zabrałam torebkę i pośpieszyłam na dół schodami.
-Dzień dobry, kochanie- przywitał mnie tata, prostując w tym czasie krawat. Uśmiechnęłam się wkładając grzanki do tostera.
-Dzień dobry, tatku- odwróciłam się do szafki. Szafka trzyma moją najlepszą przyjaciółkę. Nutellę.
Szybko rozsmarowałam tosta. Nalałam do szklanki soku pomarańczowego i zasiadłam do stołu. Pośpiesznie chłonęłam posiłek.
Mama zeszła na dół.
-Dzień dobry, Char- powiedziała. Uśmiechnęłam się do niej z pełną buzią.
-Twój tata i ja wybieramy się na wyjazd służbowy. Pamiętasz?
Cholera. Zapomniałam.
Skinęłam.
-Nie będzie nas przez cały tydzień. Pani Smith przyniesie ci zakupy w środę.- znowu skinęłam. Pocałowała mnie w głowę.
-Kochamy cię- i wyszli.
Skończyłam jeść i pić, więc włożyłam brudne naczynia do zmywarki. Skierowałam się w kierunku drzwi, aby udać się do szkoły.
...
Gdy już dotarłam, podeszłam do mojej szafki. Zobaczyłam Mię. Po jej wyglądzie mogłam stwierdzić, że zmagała się ze swoim kacem.
-Hej, Lottie- burknęła. Zaśmiałam się.
-Coś za dużo wypiłaś?
Chwyciłam książki i zamknęłam szafkę. Spojrzałam na nią.
-Nigdy- ziewnęła.
Był nowy semestr, co oznacza nową klasę. Jeej.
Spojrzałam na kartkę na której widniało grube, czarne pismo "Biologia 204". Szukając sali, chodziłam cały czas w kółko.
Zadzwonił dzwonek. Świetnie.
Wreszczcie znalazłam klasę. Otwierając drzwi, wszystkie oczy skierowały się na mnie. Patrzyli na mnie jakbym kogoś zabiła.
-Panno Jenner, gdzie pani była?- zapytała ostrym tonem nauczycielka. Spojrzałam na nią.
-Próbowałam znaleźć to piekło- zakryłam usta, gdy zorientowałam się, że nie miałam tego mówić.
-Zostaniesz po lekcji w kozie, a teraz siadaj. Twoim partnerem będzie pan Styles.
Uniosłam wzrok, napotykając puste miejsce.
Harry. Harry Styles.
Jeej! Ten semestr zapowiada się świetnie. Podeszłam zająć moje miejsce, omijając go przy tym.
-Twoje usta wyglądają na takie niewinne- zachichotał.
-Nie jestem niewinna, nie zachowuję się tak, ale ty już to wiesz- powiedziałam, skupiając swoją uwagę na nauczycielu.
-Skoro zamierzasz składać pogawędki ze swoim partnerem to zadam wam zadania- powiedziała ostro, przeszywając mnie wzrokiem.
Kurwa.
-Mi najpierw- zagwizdał. Podniosłam brwi.
-Pełne imię?
-Charlotte Kate Jenner- odpowiedziałam stanowczo.
-Ulubiony kolor?- zapytałam.
-Niebieski- parsknął.
-Przestań- zakaszlałam.
-Jesteś dziewicą?- spytał z malującym się zarozumiałym uśmieszkiem na jego ustach.
-Spierdalaj.
-Powiedz mi- zażądał.
-Dlaczego miałabym ci niby mówić przy tych wszystkich ludziach?
Zadzwonił dzwonek i zebrałam swoje rzeczy.
Pochylił się do mojego ucha.
-Jestem zdolny do wielu rzeczy, więcej niż to sobie możesz wyobrazić- wyszeptał swoim chrypliwym głosem, wysyłając tym dreszcze w dół mojego kręgosłupa. Spojrzałam na stojącego o cale ode mnie chłopaka. Zaśmiał się z mojej niekomfortowej sytuacji z której zdawał sobie sprawę.
-Twój błyszczyk rozmazał ci się aż do nosa.
...
Chwyciłam rzeczy z mojej z szafki i szłam wzdłuż korytażem.
Jestem zdolny do wielu rzeczy, więcej niż to sobie możesz wyobrazić? Co to kurwa znaczy? I dlaczego do tej pory nie widziałam Harrego w mojej klasie? Rozejrzałam się po szkole, ale nigdzie nie znalazłam jego nazwiska. Nigdy tego nie planowałam. Moi rodzice zawsze przestrzegali mnie przed takimi chłopakami jak...
-Co... gdzie ty kurwa łazisz?- usłyszałam znajomy głos i był to głos Harrego Styles'a. Przewróciłam oczami.
-Wyrażaj się, chłopcze- powiedziałam, kontynuując.
Chwycił mnie za ramiona i obrócił ku sobie.
-Puść mnie- syknęłam. Przyparł mnie do szafki.
Spojrzałam na niego ostrożnie, kiedy patrzył mi prosto w oczy. Zadrżałam. Jego usta były niebezpiecznie blisko moich.
Zauważyłam jego pewną cechę. Jego oczy są szmaragdowo-zielone, a jego usta są pełne i miękkie. Swoją drogą jego włosy wyglądają perfekcyjnie- o czym ja myślę?
Odepchnęłam go od siebie, a on znowu chwycił moje ramię. Obrócił mnie.
-Nie rób tak- syknął.
-Oh! Czyżbyś oszalał na punkcie małej niewinnej dziewczyny?- powiedziałam, uśmiechając się.
-Nie...
-Ona nie zastąpi tych wszystkich dziwek?- powiedziałam.
-Jesteś suką!- oznajmił. Spoliczkowałam go. Ponownie rzucił mnie na ścianę.
-Dlaczego mnie kurwa uderzyłaś?- nie mogłam nic zrobić, kiedy znowu przyparł mnie do ściany.
Spojrzał mi prosto w oczy i poluźnił swój uścisk.
Jego przyjaciele tylko patrzyli. Poczułam łzy spływające na moje policzki. Odszedł. Starałam się trzymać głowę wysoko.
To nie działało.
_____________________________________________________________________________
kolejny rozdział za nami :)
miałam dzisiaj dodać 2 rozdziały, ale fizycznie nie mogłam, może jutro mi się uda :/
CZYTASZ
lust // h.s. (tłumaczenie) ✔
Fanfiction"Jestem ogniem, twoją benzyną. Nie jestem dobry dla ciebie, a ty nie jesteś dobra dla mnie."