-Charlotte?
-Nie, nie dotykaj mnie. Proszę- błagałam, rozpoznając głos Eleanor.
-Nie przyszłam cię zranić- utuliła mnie.
Nie chciałam być dotykana, ani rozmawiać, ani niczyjej obecności.
Lekko zmknęła drzwi i usłyszałam czyjeś głosy z korytarza.
-Ona jest zwinięta w kłebku na łóżku i płacze Harry!- krzyknęła Eleanor.
-Coś ty jej kurwa zrobił!- wrzasnął Niall i usłyszałam kogoś- najprawdopodobniej popchnął Harrego.
-Wkurzyła mnie, przepraszam!
-Nie chciałem tego. Czuję się okropnie- usprawiedliwiał się.
-Nie masz za co przepraszać. Mogłeś jej nie ranić. Ona jest bystrą dziewczyną- powiedziała Danielle z powagą.
-Zrobię to. Ona mi wybaczy. To był błąd.
Wybaczyć mu?
W porządku.
Było po wszystkim. Skończyliśmy.
-Porozmawiaj z nią- mruknął Zayn.
Usłyszałam jak idą na dół, a kroki Harrego kierowały się w kierunku drzwi.
Byłam przerażona.
On był taki zły.
Nigdy nie widziałam czegoś takiego, nigdy nie znałam kogoś, kto mógłby być tak wściekły.
Otworzyły się drzwi i podszedł do mnie.
-Nie dotykaj mnie- mocno błagałam mając mniej sympatii do niego niż do Eleanor.
-Charlotte...
-Po prostu mnie zostaw- powiedziałam płaczliwym głosem.
Jego obecność denerwowała mnie tej nocy.
-To był błąd.
Rzeczywiście tylko błąd.
Racja.
On mógł tylko chcieć, abym została na noc, a ja z pewnością nie miałam takiego zamiaru.
-Zostajesz tutaj na noc, czy ci się to podoba, czy nie- powiedział, praktycznie czytając mi w myślach.
-Nie będę tu z tobą nawet minuty- splunęłam, przezwyciężając mój strach.
-Odwiozę cię do domu, jutro. Po prostu zostań na noc.
Zeszłam z łóżka, otworzyłam drzwi i ruszyłam na dół.
Dobrze.
Zostanę, tylko nie z Harrym.
Znalazłam kanapę i przykryłam się kocem.
-Charlotte...
-Zostaw mnie samą i zadzwoń do Taylor.
Przerwałam mu, leżąc na sofie.
...
-O kurwa- zawołał Louis.
-Świetnie- zgodziła się Perrie. Otworzyłam zmęczone oczy.
-Nikt nie będzie wchodził, ani stąd wychodził- oznajmił Liam, między śmiechem innych. Na kanale pogodowym, zapowiadali deszcz, wiatr, grzmoty i błyskawice.
Usiadłam poprawiając koszulę i koka. Próbowałam się wybudzić.
Eleanor, Dani, Perrie i Demi przysiadły się do mnie na kanapę.
El przytuliła mnie.
-Jak się czujesz, kochanie?
Popatrzyłam na nie.
-W porządku- kłamałam.
-I jestem gotowa wrócić do domu- powiedziałam, siedząc.
-Um, Charlotte- powiedziała Demi.
Czekałam na jej odpowiedź.
-Sądzę, że nigdzie nie pójdziesz.
Uniosłam brwi, wstałam i skierowałam się w kierunku frontowych drzwi.
Deszcz padał ulewnie.
Na moje nieszczęście.
-Przypuszczalnie będzie padał do następnej środy- powiedziała Perrie.
Ja pierdole.
_____________________________________________________________________________
kolejny rozdział za nami, Miśki ^^
CZYTASZ
lust // h.s. (tłumaczenie) ✔
Fanfiction"Jestem ogniem, twoją benzyną. Nie jestem dobry dla ciebie, a ty nie jesteś dobra dla mnie."