Rozdział 51: Goodbye

2.5K 167 3
                                    

(Harry's POV)

Dlaczego ja to zrobiłem?

Dlaczego nie mogłem wziąć leków?

Jej twarz wpatrywała się we mnie z przerażeniem powodując, że czułem się jeszcze gorzej.

Popatrzyłem jej w oczy i to mnie powstrzymało.

-Jest dobrze- powiedziała, a słaby uśmiech pojawił się na jej ustach.

Oplotłem ją powoli moimi ramionami, czując jak jej małe ciało sprawia, że czuję się lepiej.

-Nie jest dobrze Charlotte- wyszeptałem delikatnie.

Wyplątała się z mojego uścisku i utkwiła wzrok w swoje ręce.

-Harry

Coś było nie tak.

Ułożyłem środkowy i wskazujący palec na jej policzku i podniosłem jej głowę. Zauważyłem jak łzy błyszczą w jej oczach.

Przygryzła wargę na moment.

-Myślę. Myślę, że będzie lepiej dla nas. Jeśli. Zerwiemy.

Kiedy jej słowa opuściły usta, czułem jak się rozpadam.

Wszystko co chciałem zrobić to ją pocałować i krzyczeć, i ją błagać, żeby tego nie robiła.

Ale nie mogłem.

Nie mogłem.

Nie mogłem znowu ją skrzywdzić, więc lepiej byłoby jeśli pozwoliłbym jej odejść, zanim jeszcze raz to zrobię.

Przygryzłem mocno wargę powstrzymując łzy i skinąłem.

-Pójdę się spakować.

Kłucie serca stało się jeszcze gorsze.

-Zawiozę cię do domu.

Skinęła i podeszła do szafy.

Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do salonu, gdzie ujrzałem chłopaków obok Nialla.

-Co się stało?- spytał delikatnie Louis.

Bawiłem się moimi palcami.

-Zabieram ją do domu.

-Harr...

-Po prostu daj jej spokój, dobrze?

Stwierdzili, że najlepszą opcją będzie jeśli tylko ją odwiozę.

Wróciłem do pokoju i otwarłem drzwi, a następnie w nich stanąłem.

Oglądałem jak jej drobne ręce chwytają powoli ubrania i składają do torby.

Podeszła do mojej szafki i włożyła do niej białą koszulę (zawsze ją zakładałem).

Mały gorzki uśmiech pojawił się na moich ustach.

Następnie zamknęła szafkę i spakowała więcej swoich ubrań do torby.

Znowu pociągnęła za szufladę i wyjęła z niej tą białą koszulę, którą zawsze zakładałem i spakowała szybko do torby i wstała.

Zadrżały mi usta w uśmiechu.

Gdy się do mnie odwróciła, ukryłem to.

-Gotowa?

Skinęła, podążając za mną do SUV'a. Odpaliłem samochód i ruszyliśmy.

Deszcz padał sprawiając, że zrobiło się ciemno.

Cisza wisiała w powietrzu, sprawiając, że stało się to niespokojne i niezręczne.

Tak jak nigdy w naszym przypadku.

I nienawidziłem tego.

...

Odstawiłem ją do domu (tak, wiem, że powinienem to nazwać apartamentem, ale nazwałem to po swojemu), a ona szybko pobiegła w jego kierunku.

Pobiegłem do niej i ją dogoniłem, kiedy otwierała drzwi.

Chwyciłem ją delikatnie za ramię i obróciłem ku sobie.

Znowu skierowała się do drzwi, a jej wzrok wylądował na ziemi.

-Więc, zgaduję, że to już pożegnanie- wymamrotałem cicho, a ona odpowiedziała mi skinięciem.

Cisza.

-Mam nadzieję, że wiesz o tym, że nadal cię kocham Harry- powiedziała szybko przygryzając wargę.

Ostatnio zdażyło się, że zadałem jej to samo pytanie:

-Czy mogę cię pocałować?

Jej oczy skierowały się na moje, nie wiedząc co powiedzieć.

Ona była taka niewinna.

Chciałem to zrobić.

To sprawiałoby, że byłaby bezpieczna i szczęśliwa.

I jeżeli to zrobię, pozwolę jej odejść.

Chciałbym.

-Tak- odpowiedziała cicho wyrywarąc mnie tym z moich rozmyślań.

Pochyliłem się nad nią i złączyłem nasze usta w pocałunku.

Nie chciałem tego. Pieściłem jej policzek ręką.

Poczułem jak szybko zatracam się w tym pocałunku, kiedy jej miękkie, pełne wargi były znowu moje.

Powoli wprowadziłem mój język do jej buzi i poczułem jak jej ciało się napina.

Czy to był pocałunek na pożegnanie?

Nie wydaje mi się.

_____________________________________________________________________________

kolejny rozdział za nami :)

lust // h.s. (tłumaczenie) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz