Kiedy odsunął się ode mnie, nie mogłam nic na to poradzić, ale chciałam więcej. Jego usta były czystą rozkoszą. Jego pocałunek wydawał się, że zatrzymał czas.
Oglądałam jak podnosi moje ciało i z powrotem prowadzi do jego domu.
-Potrafię chodzić Harry- powiedziałam, kiedy przechodziliśmy przez dzwi.
Wyciągnął mi ręcznik, mówiąc:
-Wiem- uśmiechnął się tym swoim uśmiechem- jednym z tych, które doprowadzają mnie do szaleństwa.
Poszłam do łazienki wciaż zaskoczona faktem, że mnie pocałował. Potknąłam się o moje ubrania z jękiem, następnie weszłam pod przysznic, aby stracić wszystkie swoje myśli.
Jego usta wciąż były na moich. Mogłam poczuć jego dotyk. Dlaczego on był obojętny na fakt, że jego oczy stały się czarne? Dlaczego on mnie chronił? I dlaczego kurwa ma pistolet?
Umyłam szybko włosy i ciało i pozwoliłam, aby gorąca woda moczyła moje ciało.
Następnie wyszłam spod prysznica i wzięłam ręcznik. Wysuszyłam się i skierowałam się do sypialni widząc koszulkę, która rzucona była na łóżko i wyglądała jakby była jego.
Zapięłam stanik i wsunęłam moją bieliznę. Jeżeli można tak to nazwać. To irytujące, kiedy ludzie mówią majtki! A potem nałożyłam na siebie białą koszulę.
Gdy szłam wszystko powróciło i czułam ramiona Harrego wokół mnie. Podniósł mnie i zachichotał.
-Harry- uśmiechnął się do mnie, gdy szliśmy do jego sypialni.
-Dlaczego tutaj jesteśmy?
-Jest godzina 1 w nocy- powiedział, odchylając koce.
-Gdzie ja będę spała?- spytałam.
-W łóżku. Ja zajmuję kanapę- potrząsnęłam głową.
-Nie, Harry. Ja mogę iść i spać na kanapie- potrząsnął swoją głową.
-Nie
-Mogę się zgodzić na to, abyśmy spali oboje w łóżku- uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami czołgając się przy tym do dużego łóżka. Zrobił to samo.
...
Godziny mijały, a ja wciąż nie mogłam zasnąć.
Harry musiał myśleć, że jestem, ponieważ czułam jak mnie przykrywa.
Jego ciało wciąż zwrócone było w moim kierunku. Jego silne ramiona oplatały mnie mocno. A jego palce splątane były z moimi. Nie mogłam nic na to poradzić, ale się uśmiechnęłam.
Ciepło pochodzące z jego ciała ogrzewało mnie i jego silne ramiona pozwalały mi czuć się bezpieczną. Wszystko związane z nim powodowało, że czułam się dobrze.
Powoli dopadał mnie sen z uczuciem jego ust na moich i jego rąk wokół mnie.
...
-Obudź się- usłyszałam głos Harrego obok mnie. Jego duże ręce potrząsały moimi ramionami. Zamrugałam.
-Co?- uśmiechnął się.
-Śpisz jeszcze?- usiadłam przecierając oczy.
-Tak?
-Chciałem tylko powiedzieć dzień dobry- uderzyłam jego klatkę piersiową warcząc. Wybuchnął śmiechem.
-Jesteś piękna tego ranka- czułam jak moje policzki robią się czerwone. Uśmiechnąłam się patrząc w dół.
-Widzimy się w kuchni- powiedział odchodząc.
Wstałam i skierowałam się na dół schodami. Znalazłam Harrego w kuchni.
-Chcesz naleśniki?- zapytał. Przytaknęłam. Nie jadłam nic od wczorajszego lunchu.
-Śpisz jak dziecko- oznajmił, dodając składniki.
-W ogóle- wybuchnęłam śmiechem.
-Naprawdę- zaśmiał się.
-A jak to jest?- dręczyłam go.
-Zwijasz się w kłębek- uśmiechnęłam się do niego.
-Jak ty już coś powiesz.
-Oh. Wiesz, że mam rację.
Około 10 minut później wyłożył na talerz około trzech naleśników i podał mi widelec. Szybko wchłaniałam jedzenie. Było pyszszne.
Przyglądał mi się.
-Będziesz się tak nadal patrzyć?- powiedziałam. Skończyłam. Odniosłam mój talerzyk do zlewu. Odkręciłam wodę, aby umyć naczynia.
-Ja mogę to zrobić- powiedział Harry biorąc ode mnie gąbkę.
-Ja to zrobię.
-Jesteś obolała- przewróciłam oczami.
Wydaje się, że Harry lubi się o mnie troszczyć...
Wyszłam na zewnątrz i ujrzałam lejący deszcz.
-Co ty tam robisz?- zapytał Harry. Potrząsnęłam głową, opierając się o ścianę. Dach zasłaniał nas w tym miejscu.
-Jesteś inny w szkole- wypaplałam.
-Jaki?- spytał.
-Harry... przecież wiesz- opuścił wzrok.
-Przepraszam- wymamrotał.
-Tylko dlaczego?
-Mam swoją reputację- powiedział.
-Reputację bycia skończonym chujem?
-To jest coś co mi pasuje. To kim jestem- odpowiedział.
-Nie masz teraz nic wspólnego z tym Harrym, którym jesteś w szkole- odpowiedziałam.
-Aktualnie nie.
-Więc?- zaciągnął się powietrzem.
-Nie mówię tego wielu osobom- kontynuowałam patrzenie na niego.
-Dobrze. Od zawsze miałem problemy z kontrolowaniem gniewu. I oni zawsze mnie opuszczali. Te chłopaki zawsze były przy mnie- urwał.
-Kłamiesz, Harry
Spojrzał mi w oczy.
-Moja najlepsza przyjaciółka zabiła się dwa lata temu. To moja wina- zrobił pauzę, aby sobie przypomnieć.
-Chłopcy w szkole zawsze znęcali się nad nią. Nie mogłem nic z tym zrobić. Powinienem ale znowu byłem debilem. Nie mogłem nikogo zastraszyć- powiedział.
-Harry, to nie jest twoja wina- wyszeptałam.
-... Jeżeli tylko mógłbym być z nią- powiedział powstrzymując łzy.
Przytuliłam się do niego mocno. Mogłam poczuć jego łzy na moim ramieniu.
Prawda wyszła na jaw.
_____________________________________________________________________________
Harry i Lottie zbliżyli się do siebie ^.^
dostałam wczoraj karę od mamy na laptopa, ale nie ma jej teraz w domu, więc mogłam napisać rozdział xD
CZYTASZ
lust // h.s. (tłumaczenie) ✔
Fanfiction"Jestem ogniem, twoją benzyną. Nie jestem dobry dla ciebie, a ty nie jesteś dobra dla mnie."