Obudziłam się w łóżku w obcym pokoju, sama- tak to wyglądało. Poczułam ostry ból na szyi.
Wstałam i skierowałam się do łazienki. Zaświeciłam światło.
Spojrzałam w lustro i ujrzałam ogromną malinkę.
Zajebiście.
Harrego to z pewnością jebie.
Chwyciłam moją bluzę, założyłam ją i zeszłam na dół.
Kiedy weszłam do kuchni, ujrzałam w rogu Taylor.
Po prostu cudownie.
Obok Harry. Ona była ostatnią osobą jaką chciałam zobaczyć.
Podeszłam do szafki, otworzyłam ją i wzięłam Nutellę.
-Hej Scarlett, tak?- powiedziała z ciepłym uśmiechem.
To było jakieś nieporozumienie.
Kto mógł tak powiedzieć.
Gdy spojrzysz takiej osobie w oczy, możesz stwierdzić, że mówi serio.
Ale tak nie było, jej oczy były zimne. Właściwie to lodowate.
-Charlotte- przerwałam.
Nie byłam w dobrym nastroju po ostatniej nocy. Przysięgam, mogłabym rzucić jej głowę głodnej jaszczurce.
To nie byłoby za dużo?
Taaak.
-Nie ma potrzeby, abyś mi pyskowała- zakpiła, wystawiając język z obrzydzeniem.
O Boże.
Ona już mnie irytuje.
-Słucham?- zapytałam mniej surowo niż jak to miałam w zwyczaju.
-Wiesz co Harry mi powiedział zeszłej nocy?- zaśmiała się.
-Powiedział jaką byłaś świętoszką, i jaka niewinna i delikatna jesteś. On zawsze miał ciebie. Ale teraz ma mnie- zachichotała.
-Oh, więc teraz ma dziwkę?- nasunęłam.
-Nie, teraz ma kobietę- powiedziała niewinnie.
-Kobietę, którą kocha, kobietę, którą warto kochać. A nie taki kawałek gówna jakim jesteś ty.
Gotowało się we mnie.
-I wszystkie inne kawałki gówna jakie tu mieszkają. Ta Danielle? Ona o dziwo jest jeszcze bardziej paskudna niż ty.
Poczułam pierwszy napływ złości. Zgromiłam ją wzrokiem.
Posłała mi uśmiech ze swojego miejsca na podłodze w kuchni.
-Demi jest zupełnie jak świnia.
-Eleanor jest płaska jak deska, a o niej to nawet nie wspomnę. Jak jej tam Peer- Peerie albo jak jej tam kurwa jest.
-Jeszcze słowo- syknęłam.
-Oh, porozmawiajmy o tym pedale. Loui...
I z tym usiadłam na niej okrakiem, mocno ją uderzając.
Nie miałam dla niej litości po tym jak ten mądrala nas zobaczył.
Zero.
Przerażenie wychodziło z jej ust. Nagle wszyscy się zjawili.
-Charlotte!- krzyknęła wystraszona Eleanor.
Louis chwycił mnie ciasno za talię, a Niall zrobił to samo. Ciągnął mnie, a ja nie mogłam przestać.
Te wszystkie emocje, które się we mnie kisiły w związku z Harrym. Wybrałam złą osobę.
To całe opętanie mnie pochłaniało.
To nie byłam ja, ani trochę.
To była wściekłość.
CZYTASZ
lust // h.s. (tłumaczenie) ✔
Fanfiction"Jestem ogniem, twoją benzyną. Nie jestem dobry dla ciebie, a ty nie jesteś dobra dla mnie."