Rozdział 54: Gone

2.5K 168 7
                                    

Spojrzałam na jego ciało, kiedy mój oddech zaczął się uspokajać.

Jego szybkie, głębokie wdechy i wydechy powodowały unoszenie i opadanie jego klatki piersiowej. Jego palce chwyciły za prześcieradło i okryły nasze ciała.

Jego włosy były poburzone, a oczy nadal niepewne. Uniosłam moje ręce i wczepiłam palce w jego loki.

Serce wciąż nie przestało szybko bić.

Spojrzałam mu w oczy, a bicie stało się jeszcze szybsze.

Nie mogłam tego opisać jak się poczułam, gdzy patrzył mi w oczy.

To jest niezwykłe, gdy widzisz wszystko co chcesz przed sobą.

Czułam, że stracę go szybko, gdy jego kciuk jeździł po linii mojej szczęki.

Muksał mnie po twarzy. Czuł moje usta. Wzięłam jego palec między wargi, a on pieścił mój policzek ręką.

Byłam kompletnie wyczerpana, a on rozbudzony.

To znowu pokazało mi jak bardzo był doświadczony i wydawało mi się, że taki był.

Gdy jego palce przebiegały wzdłuż linii moich włosów, pocałował mnie w obojczyk, a ja czułam jak moje oczy się zamykają.

Jego usta powoli wędrowały wzdłuż szyi, pozostawiając ciepło i wilgotne pocałunki na mojej skórze. Zmęczony jęk wydobył się z moich ust.

Zaprzestał długich pocałunków, żeby wypowiedzieć:

-Dobranoc.

I z tym słowem zasnęłam.

...

Deszcz uderzał w dach budząc mnie tym gwałtownie.

Poruszyłam rękoma próbując dosięgnąć czegoś. Dotykałam całego łóżka, szukając kogoś, ale tego kogoś tam nie było.

Harry.

Otwarłam oczy i powoli dostosowywałam się do ciemności panującej w moim pokoju. Wpatrywałam się w łóżko.

Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że jest dopiero 8:00.

Wstał dość wczeście w porównaniu do tego co zazwyczaj czyli pomiędzy 11:00, a 12:00.

Wstając z łóżka, poczułam ból. Ale był to dobry ból.

Szybko założyłam nowe figi, stanik, sweatsy i bluzę. Zaczesałam włosy w okropnego koka i poszłam na dół.

Przywitałam się z ciszą i ciemnością.

-Haz?- zawołałam, chwytając się ramionami, aby chronić się przed zimnem.

Podeszłam do kuchni i ujrzałam mały kawałek papieru na blacie i chwyciłam go w moje ręce.

Oczy wpatrywały się w kartkę.

'Tak będzie najlepiej'

Co?

Ponownie przeczytałam słowa.

Nie.

To nieprawda.

On udawał.

To był żart.

Na nowo czytałam papier, a te słowa utkwiły mi w głowie.

'Tak będzie najlepiej'

Odszedł.

_____________________________________________________________________________

Przeruchał i odszedł ;_______________;

Jakoś mnie to nie zdziwiło, bo przecież nie może być wszystko dobrze -,-

lust // h.s. (tłumaczenie) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz