* Przypomnienie *
- Masz szczęście, że nawet mnie nie dotknąłeś tym metalowym, głupim... nie powiem co! Ciesz się, że cię zauważyłam, dlatego odskoczyłam. I pamiętaj! Jeszcze jedna próba i żarty się kończą! - krzyknęła, po czym wyruszyła, ale chwila nie minęła, by zaraz znów się przewróciła. Jej noga była strasznie opuchnięta.
.
.
.- Znowu się upierasz? - zapytałem z kamienną twarzą, opierając się o swój samochód.
Dziewczyna powoli odwróciła swoją głowę do mnie, po czym spojrzała wściekłym wzrokiem i zaczęła znów jechać.
- Nie rozumiem ciebie... - zacząłem zdenerwowany tym jej zachowaniem. - Jeśli nie jesteś głupia to dobrze wiesz, że nie uda ci się tam dotrzeć w tym stanie!
- Ja jestem niby głupia? - usłyszała nagle zatrzymując się na jednej nodze. - Nie. To ty jesteś głupi! Próbujesz mnie zabić ale zwlekasz z tym. Ja gdybym miała kogoś zabijać, zrobiłabym to od razu. Dlaczego nie możesz też tak postąpić ze mną?!
- O nie, nie moja pani. - zaprzeczyłem. Jak ona w ogóle może twierdzić, że ja jestem mordercą? - Nigdy nie chciałem cię zabić. To tylko ty wykreowałaś sobie taki wizerunek mnie. I to nie moja wina, że każde nasze spotkanie jest pechowe. Być może taki już los? Ale to i tak nie zależy ode mnie, że kiedy już chcę tłumaczyć całe te wydarzenia, to ty nie dajesz mi dojść do słowa lub nie wierzysz! Więc nie dziwię się, że masz takie podejrzenia.
Zaczęła się nad czymś zastanawiać i nagle wypaliła.
- I tak ci nie wierzę. To nie jest możliwe, że to są zbiegi okoliczności. Bo zawsze kiedy cię widzę dzieje się coś złego! No ale jak widać ciągle myślisz, że możesz mnie...
- Przestań tak mówić. - przerwałem jej stanowczo. - Nie znasz mnie. Nic o mnie nie wiesz. Nie ocenia się książki po...
- Dokończ, to nie wiem co ci zrobię! Nawet dajesz przysłowia, które absolutnie nic nie mają do tej rozmowy! Ja już cię oceniłam po twoich czynach. Czyli nie okładkę, tylko wewnątrz ty... ty...
- Skoro chcę cię ,,zabić" - na te słowo przybrałem kpiący ton. - To dlaczego ratowałem ci życie w moim domu?
Dziewczyna znów zaczęła się zastanawiać, bo było widać, że nie wie co odpowiedzieć, ale jednak znalazła argument.
- Żeby mnie oszukać, a jak? Chcesz mi wmówić, że jednak pozory mylą, a później zabić! - wykrzyknęła ostatnie słowo, aż poniosło się echo. - Ty jak widać też mnie nie znasz. W ogóle mnie nie znasz! Wcale! Słyszysz?! Nic o mnie nie wiesz! A zachowujesz się jakbyś... jakbyś... dobra nie wiem. Ale myślisz, że jestem pokręcona, że wychodzę w niemalże zimę w piżamie na dwór. Nie. Nie jestem pokręcona. Może jesteś jakąś tam gwiazdeczką, która nie przeżyje bez luksusów, ale to tylko oznacza, że nie dość, że nie znasz mnie, to jeszcze nie wiesz, co oznacza życie na wsi. - wydusiła gniewnie. - No ale w końcu jesteśmy kwita. Ja uważam, że jesteś durny i pokręcony, a ty uważasz, że jestem porąbana i szalona. A teraz pozwól, że powoli...
- Ja tak nie uważam. Może ty tak, ale ja...
- A weź się przymknij. Jadę stąd. - powiedziała i zaczęła kuśtykać do przodu. Ja nadal stałem oparty o samochód. Kiedy przeszła około 5 metrów, zatrzymała się i przekręciła w moją stronę. Zaczęła iść wprost na mnie co mnie zdziwiło.
- I co jednak wracasz? - zaśmiałem się.
- Nie wracam do ciebie. Wracam do miasta. - rzuciła, nawet się na mnie nie patrząc.
- Nie no jeszcze lepiej! A czego ty tam do diabła szukasz?
Nie odpowiedziała.
- Pytam się.

CZYTASZ
Tajemnica | D.K.
FanfictionEmilia nie ma łatwego życia. Jej ukochany tata zmarł kiedy była jeszcze dzieckiem. Została sama z mamą, która była dla niej bardzo ważną osobą, jednak później kazała jej się wynosić z domu. Dziewczyna mieszka teraz w pewnej wiosce przy pięknej łące...