Rozdział 33

331 19 13
                                    

* Bartek *

Była godzina 10:30, a ja już stałem w tym miejscu gdzie mieliśmy się spotkać. Niestety zapomniałem się wtedy spytać o której godzinie... Tsaa...

No ale pogoda dzisiaj była podobna do wczorajszej. Jezioro bardziej się roztopiło ale za to wiał wiatr.

* Emilia *

Ymm! - rozciągnęłam się i ziewnęłam. - Która to godzina?

11:00

- Że co?! - wykrzyknęłam na głos. - Miałam się spotkać! - Od razu wstałam i zaczęłam się przygotowywać.

A kiedy już wychodziłam z domu naszła mnie pewna myśl...

Przecież ja nie powiedziałam o której godzinie.

Czemu ja jestem taka roztrzepana! Dobra, nieważne i tak będę tam siedziała cały dzień, bo pogoda jest znowu zachwycająca.

Wyszłam zza rogu i od razu zaczęłam się ślizgać. Albowiem śnieg, który już stopniał znowu zamarł, przez co zrobił się lód. W dodatku dróżka do tego lasu zawsze była troszeczkę z górki. No to cię panie..

Zaczęłam powoli iść ale oczywiście nie skończyło się to dobrze.

- Hmm... - zaczęłam rozmyślać, leżąc już na plecach od wywrotu. - A może by tak zjechać sobie po tym lodzie?

Wzięłam jakieś plastikowe denko, które leżało zatopione w pozostałym śniegu i siadłam na nie.

- Ha ha! To będzie niezłe. - powiedziałam do siebie i ruszyłam. - AAAAA!

Krzyczałam, bo nabrałam takiej prędkości, że aż moje powieki leciały do góry. I nagle...

BUM

Wjechałam prosto w górę lodową, wyskakując w powietrze i lądując na linii rozpoczynającej las.

- O kurczę! To było niezłe. - śmiałam się w niebo głosy, po czym wyruszyłam dalej.

Kiedy już dotarłam do miejsca, zauważyłam, że Bartek już tam stał. To bardzo dobrze, bo nie powiedziałam mu o jakiej godzinie. No ale jak widać... Zaraz. A co jeśli on tu już stoi od 5?!? Już zaraz idę do niego.

- Hej! - zaczęłam mu wymachiwać z oddali. - Już lecę!

- Ok! - usłyszałam odpowiedź, dlatego przyspieszyłam.

- No hej. - odpowiedział mi, kiedy w końcu tam dotarłam.

- Poczekaj. Ile ty już tu czekasz?

- Nie wiem... Godzinę? Wiem, że nie podaliśmy sobie godzin no ale już nic. Dobrze, że już przyszłaś, bo hecą to by było jakbym tu siedział do 16. - zaśmiał się.

- Och... Przepraszam...

- Za co?

- No za to, że musiałeś czekać. - odparłam.

- Oj weź! Przed chwilą mówiłem, że nic się nie stało. Po prostu zmieńmy temat.

- No dobrze.

- Może przejdziemy się tam? - wskazał na jakąś dróżkę w lesie, którą pierwszy raz widziałam.

- Ale co tam jest? Ja nigdy tam nie byłam!

- Ha... No zaraz zobaczysz. - uśmiechnął się i zaczął mnie prowadzić.

Zaczęliśny się zagłębiać w drugą stronę lasu, gdzie rosły ogromne stare drzewa. W tej części w ogóle nie było śniegu, a tak w ogóle... Zając? - nagle przez drogę przemknął nam malutki zajączek. Spojrzeliśmy się na siebie ze śmiechem. - Szliśny dalej, aż w końcu przed nami pojawiło się tak ogromne drzewo, że nie można go było nawet objąć.

Tajemnica | D.K.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz