Rozdział 23

424 22 26
                                    

* Emilia *

Siadłam się wstrząśnięta całą sytuacją. Dopiero teraz zauważyłam jak się naprawdę zachowuję. Nie dość, że żenująco to jeszcze jak mała dziewczynka. I naprawdę, że pozwoliłam by zobaczył mnie w takim stanie...

A on mi przyniósł jedzenie, które chyba mi wystarczy na zawsze. Na dodatek... - przypomniałam sobie uczucie bycia w jego ramionach. - To ja się do niego przytuliłam, ale zdaje mi się, że on to... chyba odwzajemnił? - wyobraziłam sobie, jak wtedy przycisnął moją głowę do swojego ramienia.

Uśmiechnęłam się lekko.

Może on też coś do mnie czuje? - wymyśliłam sobie historyjkę:

- To jedziemy? - zapytał Dawid, odpalając samochód.

- Tak. - czekałam zdziwiona, aż w końcu wciśnie gaz. - Coś... się stało? - Dawid się nie ruszał.

- Wiesz... Po prostu chciałem ci powiedzieć, że cię... kocham. - złapał mnie za podbródek i zaczął przyciągać do siebie...

Nagle oparłam się o blat, z którego wszystko zleciało, dlatego otrząsnęłam głowę.

- O czym ja myślę... - bałam się tak, jakby ktoś czytał mi w myślach.

Ale... To było naprawdę... fajne. Skoro nie mogę go mieć w rzeczywistości, czemu nie mam go nie mieć w innym świecie? Chociaż może... On na pewno też się we mnie zakocha... Nie. To niemożliwe.

Do czego to doszło. Zawsze mówiłam, że on patrzy tylko na sławne, a teraz oczekuję, że mnie pokocha? - Pff...
.
.
Kiedy już wszystko przygotowałam, poszłam pod drzwi jego domu. Pukając kilka razy, weszłam do środka.

Ujrzałam tam oczywiście Dawida, który siedział na kanapie z jakąś różą w ręku. Na mój widok natychmiast schował ją za plecy.

W ogóle czemu on miał na sobie garnitur... To w końcu gdzie my jedziemy? - spojrzałam się na swoją prostą, czerwoną sukienke, którą niedawno kupiłam za grosze. Nie wiem po co, bo nie lubię sukienek ale w sumie przydała się teraz w sam raz.

Zaraz.

On coś wspominał o jakiejś przyjaciółce.

No nie.

Po co ja się godziłam?! On idzie na jakąś randkę! Na dodatek ta róża, którą schował. No, nie to, że jakoś bardzo ją chcę dostać no ale i tak trochę mi wstyd.

Bo po pierwsze: jak ja wyglądam? A po drugie: Z jakiej racji, on zaprasza mnie na randkę z kimś.

Trochę mnie to zabolało.

Wiedziałam, że jesteśmy tylko znajomymi. Ale w głębi serca... Wciąż miałam nadzieję, że no... jednak. - moje oczy zaczerwieniły się. - Nie! Na pewno nie będziesz płakać. Ale skoro miałam zły dzień... Dobra. Po prostu się jakoś wymigam, z tego spotkania.

- O. To jedziemy? - spytał, gdy mnie zobaczył.

- Poczekaj. - juz zaczęłam. - Gdzie my tak w ogóle jedziemy? - zatrząsł mi się trochę głos, dlatego zaczęłam mówić ciężej.

- Do kawiarni. I tak w ogóle, na miasto... Nie wiem. Gdzie nas wiatr poniesie. Ale będę też musiał załatwić sprawę z koncertem. - usmiechnął się.

- No ale... Czemu się tak wystroiłeś? - zaśmiałam się trochę, by nie dawać podejrzeń.

- Wystroiłem? No... Może trochę przesadziłem, ale i tak lepiej być zawsze eleganckim, co nie?

Tajemnica | D.K.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz