Rozdział 43

317 17 38
                                    

Następny dzień..

* Dawid *

Siedziałem przy stole, grzebiąc łyżką w płatkach. Nie miałem apetytu. Dzień był znów słoneczny, śnieg stopniał całkowicie ale ja czułem się jeszcze gorzej niż wczoraj.

Nie mogłem dzisiaj w ogóle zasnąć. Emilia zablokowała mój numer. Powiedziała, że ,,nie pasowaliśmy" do siebie i że musimy zerwać przyjaźń.

Zastanawia mnie jak ,,nie pasowaliśmy". O co jej chodziło? Co ja jej zrobiłem?

- Ech.. - westchnąłem i wyszedłem na dwór, biorąc ze sobą kolejnego papierosa. Zdążyłem wypalić już całą paczkę. A miałem tego nie robić. Ale teraz? Teraz wszystko mi jedno. - Chyba się gdzieś przejadę.

Godzina później..

Chciałem się gdzieś przejechać i tak zrobiłem. Pojechałem gdzieś do jakiegoś miasta, które widziałem po raz pierwszy i zacząłem sobie chodzić.

- O jej! Dawid! - słyszałem różne głosy. Oczywiście podpisywałem fanom autografy i dawałem im zdjęcia. Bez tego zapewne by się nie obyło. No nieważne.

Po chwili siadłem się na jakiejś ławce i wlepiłem wzrok w fontannę na środku.

Czuję się tak głupio. - myślałem. - Ale tak naprawdę to przez co? Przecież z Alicją niedługo się zapewne pogodzę i wszystko będzie dobrze. A Emilia... No Emilia była tylko zwykłą przyjaciółką. Dlaczego aż tak mnie to przejmuje? Mam innych znajomych, których tak samo lubię, a jak niektórzy z nich się wyprowadzali to mi było to obojętne. - fałszywie się pocieszałem. - Nie no co ja gadam. Przecież ona nie była tylko zwykłą przyjaciółką. Ona znaczyła dla mnie więcej niż inni przyjaciele. Mieliśmy wspólne tematy, tak samo uwielbiała śpiewać i na dodatek była skromna oraz miała fajny charakter.

To wszystko jest takie bez sensu!  Rozumiem bardzo, że to dla niej szansa na lepsze życie. Sam chciałem jej pomóc. A teraz mi smutno, że jednak się wyprowadziła.. Najgorsze jest to, że ona na pewno to planowała, bo ja wciąż pamiętam tego blondyna, którego zobaczyłem z okna, a to był pewnie ktoś kto pomagał jej to zrobić. I niby mówiła, że to wszystko wyszło spontanicznie, bo odnalazła jakąś babcię i zrobiły to wszystko w ciągu jednego dnia.. Ale ja w to nie wierzę. To nie jest możliwe!

Co jak co... Już trudno, że to zrobiła. Został mi tylko telefon. Ale jak widać, to też mi uciekło, bo powiedziała wczoraj, że zaczyna wszystko od nowa.

- Pff... - prychnąłem zdenerwowany i nagle wpadłem na pomysł. Na moim telefonie pokazywało, że jestem w jakiejś miejscowości nieopodal kawiarenki, w której pracuje moja stara dobra znajoma Sylwia. Może pojechałbym tam? O tak. Tylko ciekawe czy ją tam akurat spotkam... No dobra.
.
.

Minęło kilka minut i już byłem na miejscu. Z tego co widziałem jej kawiarnia miała jakiś remont. Już nie była taka jak dawniej czyli niepomalowana i niezadbana. Teraz była pełna profeska. Pięknie wymalowana na czerwono.

No dobra wchodzimy. - wszedłem tam i ku mojemu ucieszeniu zastałem właśnie ją. Sylwię. Nic się nie zmieniła. Poznałem ją, gdy chodziłem jeszcze do gimnazjum, przyjaźniliśmy się chyba w drugiej klasie. Ogółem pachniało tu jakimiś babeczkami i kawą. Zaraz coś sobie kupię.

- O Jezuniu... Kogo ja tu widzę? - wyszła momentalnie zza lady i przytuliła mnie.

- Cześć Syla. Widzę, że coś się tutaj zmieniło, hę?

- No oczywiście, że tak. Wygrałam w lotto i wyremontowałam sobie tutaj.

- O naprawdę? To super! - powiedziałem. - Tak w ogóle nie ma tu nikogo, co nie?

Tajemnica | D.K.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz